Rodzina Szewczyków rusza na Pielgrzymkę Rybnicką po powrocie z emigracji w 2012 r.
Rodzina Szewczyków rusza na Pielgrzymkę Rybnicką po powrocie z emigracji w 2012 r.
Przemysław Kucharczak /Foto Gość

Bóg odhaczył wszystko z listy

Komentarzy: 1

Przemysław Kucharczak

publikacja 28.07.2015 06:00

Po siedmiu latach Ewa i Łukasz rzucili wysoko płatną pracę w Szkocji i z dwojgiem małych dzieci... wrócili na Śląsk, gdzie nie mieli zatrudnienia.

Szkocki akcent

Dzieci na pielgrzymce mają siłę, żeby po całym dniu marszu bawić się i biegać na placach zabaw. W zeszłym roku jednak starsza córka Szewczyków złapała jakiegoś wirusa i wymiotowała. Następnego dnia była zdrowa, ale nudności przeszły na młodszą córkę, a tuż przed wałami – na Ewę. – Gdyby cała służba zdrowia była taka, jak ta na Pielgrzymce Rybnickiej, wszystkim w Polsce żyłoby się lepiej – wspominają. – Przez tę chorobę zastanawialiśmy się, czy dobrze robimy, pielgrzymując z dziećmi. Ale kiedy wracaliśmy autobusem z Częstochowy do domu, stwierdziliśmy, że było wspaniale. I że znów chcemy pójść.

Oboje pracują. Ewa w dziale marketingu firmy, która sprzedaje akcesoria do urządzeń medycznych. Łukasz pozyskuje klientów dla firmy transportowej, posługując się perfekcyjnym angielskim z akcentami – zależy, z kim rozmawia – angielskim lub szkockim.

O pielgrzymowaniu na Jasną Górę marzyli jeszcze w Szkocji, gdzie chodzili tylko na jednodniową pielgrzymkę do pobliskiego opactwa. Mówili sobie: „Oni w Polsce mogą chodzić codziennie na Mszę świętą, a my tylko w niedzielę mamy Msze po polsku”. Zazdrościli też rodakom w kraju, że mogą należeć do katolickich wspólnot. – Przed powrotem nieopatrznie rzuciliśmy Panu Bogu parę wyzwań. Mówiliśmy Mu, że nie chcemy w Polsce jakichś kokosów, ale żebyśmy mogli tu skromnie żyć, żeby nam na rachunki nie brakowało. No i faktycznie, jak prosiliśmy, tak mamy – mówi Łukasz.

Szewczykowie śmieją się, że trzeba było prosić o więcej. Ich córki dostały się do rybnickiej szkoły podstawowej sióstr urszulanek. Modlili się o wspólnotę – i po jakimś czasie trafili do Domowego Kościoła. Uważają, że to wspólnota jakby stworzona dla nich. W Szkocji nie mieli auta, bo z powodu ruchu lewostronnego Łukasz wolał śmigać do pracy na rowerze. Przed powrotem wspomnieli Bogu, że chcieliby jakiś samochodzik, żeby jeździć na zakupy. – Wróciliśmy, bach: rodzice zasponsorowali nam samochód – śmieje się Łukasz. – No i na te pielgrzymki, o których marzyliśmy, możemy co roku chodzić. Jest tak, jak chcieliśmy. Właściwie, to gdybyśmy zrobili listę tego, o czym wspominaliśmy w modlitwie, decydując się na powrót, to Pan Bóg na niej wszystko odfajkował.

70. Pielgrzymka Rybnicka startuje 29 lipca.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 3 z 3 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..