– Faustyna! Za mało ciasta zrobiłaś! – woła ze śmiechem mama Irena Papla, kiedy 13-latka wpada do domu, a my zajadamy się najlepszą pizzą na świecie. – Faustyna to nasza specjalistka od ciasta drożdżowego – zachwala mama.
Jesteś pierwsza
– Tak na serio to chyba zaczęło się od narodzin Faustynki w 2002 roku. Jan Paweł II święcił wtedy bazylikę w Łagiewnikach, dwa lata wcześniej kanonizował siostrę Faustynę – opowiada Irena. – Pamiętam, jak wtedy przyszedł mieszkający po sąsiedzku z nami ksiądz proboszcz, śp. ks. Marian Michalik, z albumem o Łagiewnikach pod pachą: „Sprawdziłem. Jesteś pierwsza Faustyna w Lipniku” – mówił do naszego niemowlaka. Specjalnie pojechał do Łagiewnik po ten album dla niej... Dwa i pół roku później, w sierpniu, Irena i Zbyszek wracali po pielgrzymce z Jasnej Góry. Postanowili wpaść do rodziny w okolice Stalowej Woli. Faustynka była z nimi. Wybrali się na grzyby. – Po drodze weszliśmy do sklepu. Faustyna chciała gumę do żucia... To, co się później zaczęło, było jednym z najgorszych momentów w naszym życiu. Znajoma pielęgniarka od razu rozpoznała symptomy: zatrucie grzybami. Faustynka nie jadła grzybów, ale dotykała ich rączkami, którymi później wzięła do ust tę gumę. Wystarczyło. – Przez miasto, w którym było siedem radarów i ograniczenie do 40 km/h, pędziłem do szpitala 150 na godzinę – opowiada Zbyszek. – Do tej pory nie przyszedł żaden mandat... – Ja się tylko modliłam: „Faustynko, pilnuj jej...” – mówi Irena. Natychmiastowa pomoc. Cud. Po kilku dniach rodzice trzymali w rękach całe i zdrowe dziecko...
Znalazłaś mnie!
Jest rok 2012. Ojciec Jan Góra zaprasza na Lednicę. Temat: „Miłość Cię znajdzie”. Na Polach Lednickich 40 sióstr zakonnych będzie tańczyło z relikwiarzami św. Faustyny. Irena podejmuje decyzję: „Muszę tam być z Faustynką. I podziękować”. Razem z ks. Mikołajem Szczygłem, wikarym w Lipniku, zabierają grupę młodzieży i jadą na Lednicę. Taniec sióstr urzeka Irenę... Kiedy ruszają w kilkudziesięciotysięczny tłum młodych, by każdy mógł dotknąć relikwii, prowadzi małą Faustynkę, by ta mogła być przy choć jednej z nich... Sama staje z boku. Nic więcej nie trzeba. Tłum i ścisk dokoła. – Nagle czuję, że ktoś dotyka mojego ramienia. Patrzę – siostra zakonna z relikwiarzem... – mówi wzruszona Irena. – „O! Faustynko! Znalazłaś mnie!”, uśmiechałam się do relikwii. Do dziś nie wiem, jak to się stało...
A gdybyśmy tak...
Przychodzi 6 sierpnia 2012 roku. Z Hałcnowa wyrusza piesza pielgrzymka na Jasną Górę. Wśród pielgrzymów – ks. Mikołaj Szczygieł, dziś główny przewodnik pielgrzymki łagiewnickiej. – Wiedzieliśmy, że był kiedyś na pieszej pielgrzymce, ale jakoś tak nie podzielał wtedy naszego entuzjazmu w tym chodzeniu – uśmiecha się Irena. – Tuż przed Trzebinią jest podejście w Luszowicach. A z doświadczenia wiem, że nic tak nie pomaga pielgrzymom w trudnych momentach, jak zagadanie ich. Podbiegam więc do księdza i mówię: „Księże, a gdybyśmy tak zorganizowali pielgrzymkę do Krakowa?”. Na początku popatrzył na mnie, że tak powiem, lekko zdziwiony. Ale tak się rozgadaliśmy, że doszliśmy do Trzebini, nie wiedząc nawet kiedy. Po drodze na Jasną Górę do Ireny, Zbyszka (który w pomysł został wciągnięty jeszcze w domu w Lipniku) i ks. Mikołaja zaczęli dołączać kolejni entuzjaści pomysłu pieszego pielgrzymowania do Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Dziś to główni odpowiedzialni za śpiew, porządek, zabezpieczenie medyczne. Już wiedzieli, że jeśli pielgrzymować, to nie w małej grupie, nie parafią, ale... diecezją!
We wrześniu przygotowania ruszyły pełną parą. Najpierw objazd trasy. Pięciokrotny. Potem wizyta u księdza biskupa Tadeusza Rakoczego. I... problem z terminem. – Myśleliśmy, żeby wyruszać w Boże Ciało i być w Łagiewnikach w niedzielę. Zapomnieliśmy, że to termin diecezjalnej pielgrzymki na Kaplicówkę – opowiadają. – Kolejny termin – długi weekend majowy. Tak jakoś wymyśliliśmy, że dobrze by było ruszyć 30 kwietnia, żeby pielgrzymi mieli więcej czasu w Łagiewnikach 3 maja. Nie byliśmy do końca przekonani do tej daty. – Aż tu kiedyś przeglądam Faustynkowy album od księdza proboszcza i... łapię za telefon – mówi Irena. – Dzwonię do księdza Mikołaja: „My na pewno musimy wyruszyć 30 kwietnia!”. Wcześniej nie wiedziałam, że tego dnia, w 2000 roku, Jan Paweł II kanonizował siostrę Faustynę... A potem lawina ruszyła... 30 kwietnia 2012 roku po raz pierwszy pielgrzymi poszli z Hałcnowa do Łagiewnik. Wielu mówiło, że sukcesem będzie 250 osób... Wyszło ponad 800. Przed rokiem – 1100. A ze wstępnych szacunków wynika, że w tym roku będzie ich jeszcze więcej!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.