Ufajmy Duchowi Świętemu

O synodzie, papieżu Franciszku i politycznych wyborach z kard. Kazimierzem Nyczem, metropolitą warszawskim
 rozmawia ks. Tomasz Jaklewicz.

Reklama

Pojawiają się pytania, dlaczego papież Franciszek nie zajął w tej kwestii stanowiska. 


Papież w przemówieniu zamykającym synod jasno powiedział, jaka jest jego rola. O czym to świadczy? Papież nie boi się rozmowy na ten temat. Natomiast jednakowo przestrzegł zarówno tych liberalnych, jak i tych konserwatywnych. Powiedział wyraźnie, że ostatecznie to on jako papież podejmie decyzję po synodzie. Widzę w tym ten element skały. Piotr naszych czasów wysłucha Kościoła, ale ostatecznie to jemu przyjdzie podjąć decyzję. Wierzę, że cokolwiek się stanie, stanie się za sprawą Ducha Świętego. 


Ta przedłużająca się debata rozbudziła nadzieje tych, którzy żyją w tym trudnym stanie. Z drugiej strony słychać głosy małżonków, którzy mówią, że tracą grunt pod nogami, bo kwestionuje się nierozerwalność małżeństwa. Jakakolwiek będzie decyzja papieża, przyniesie ona jednym albo drugim rozczarowanie. 


Słyszę głosy wierzących prostych ludzi, mówiących: „chcemy mieć pewne oparcie w Kościele, w Ewangelii”, „chcemy mieć uzasadnienie, że choć jest trudno, to warto”. Takich głosów jest sporo. To ogromna odpowiedzialność synodu i samego papieża, żeby nie doprowadzić do sytuacji takiej, że po synodzie pozostanie poczucie rozstrzygnięcia jak w demokracji, po którym pozostaną zadowoleni i niezadowoleni. Na pewno jest taka obawa. Gdyby nie to przekonanie wiary, że wszystko, co się będzie działo za sprawą papieża Franciszka, będzie się działo zgodnie z wolą Ducha Świętego, który kieruje Kościołem, to można by się bać, żeby nie nastąpiły jakieś podziały po synodzie. Jestem pełen ufności, bo wierzę w Kościół i prymat papieża. 


Papież Franciszek budzi wielki entuzjazm sporej grupy ludzi, ale zarazem dla części wierzących jest powodem niepokoju o przyszłość Kościoła. Przyznam, że za mojego życia nie widziałem aż tak dużego poziomu sceptycyzmu wobec papieża w samym Kościele. Jak to zrozumieć? 


Przypominam sobie, co mówiono w zachodniej Europie o nowo wybranym Janie Pawle II, który był człowiekiem zza żelaznej kurtyny. Pytano, czy sobie poradzi, czy rozumie Europę, świat demokratyczny itd. Wiele w tych znakach zapytania jest podobieństwa do tego, co przeżywamy teraz, gdy przyszedł papież spoza Europy. Jest to dla mnie wytłumaczalne. To absolutnie inny pontyfikat i inny papież. Ojciec święty pochodzi z miasta, w którym jeden procent ludzi chodzi do Kościoła. Więc jest przyzwyczajony do szukania nie jednej owcy, ale dziewięćdziesięciu dziewięciu zagubionych. O tym trzeba pamiętać. Jest rzeczywiście takie wrażenie, jakbyśmy nie mieli do końca zaufania do papieża jako papieża. To jest niebezpieczne. Bardzo przestrzegam siebie i wszystkich radykałów po różnych stronach, aby nie ferowali wyroków, żebyśmy kiedyś nie musieli się tłumaczyć w sumieniu, że zabrakło nam wiary w miejsce papieża w Kościele. Trzeba w wierze zaufać Duchowi Świętemu, że nasz obecny czas w Kościele potrzebuje takiego właśnie papieża, jakim jest Franciszek. Tak jak 35 lat temu Kościół potrzebował Jana Pawła II. Każdy papież jest Piotrem naszych czasów. Zbyt daleko idące porównywanie nie ma sensu. 


«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama