O Bogu, który dzieli się swoim bólem, i modlitwie pod drzwiami agencji towarzyskiej z Anną i Krzysztofem Mikulskimi rozmawia Aleksandra Pietryga.
Aleksandra Pietryga: Jak to działa? Idziecie na spotkanie wspólnoty i myślicie: „Hmm... Za kogo się jeszcze nie modliliśmy? Jest! Ofiary handlu ludźmi. Tej intencji jeszcze nie było”.
Anna Mikulska: (śmiech) Rzeczywiście, jak się to wyrwie z kontekstu, brzmi nieco surrealistycznie. Ale życie z Bogiem zawsze zaczyna się od tego samego – od zaufania Jemu. Brzmi prosto, natomiast w takim codziennym chodzeniu i słuchaniu Go to już takie łatwe nie jest. Myślę, że zostaliśmy pociągnięci przez Boga do zaufania, że to On prowadzi. Ja nie muszę kontrolować sytuacji. On poprowadzi mnie także na drodze modlitwy wstawienniczej, wskaże mi konkretne przestrzenie, o które mam się modlić. Trzeba jedynie przyprowadzić siebie, czasem siłą, na miejsce modlitwy, na miejsce słuchania.
Inicjatywa należy do Boga?
Krzysztof Mikulski: Dokładnie. Trzeba położyć akcent na to, w jaki sposób On chce działać, a nie co my możemy zrobić. My jedynie zgadzamy się na to, aby On nas poprowadził. On mówi w sposób, który my jesteśmy w stanie przyjąć, by za tym pójść. Kiedy mówimy do dzieci, z reguły nie używamy górnolotnych słów, naukowych wyrażeń, ale mówimy w prosty sposób, tak żeby dzieci nas zrozumiały. Bóg robi właśnie tak samo. Anna Mikulska: Naszym wkładem w rozpoznanie drogi modlitwy było zaufanie, że to, co On mówi, jest prawdziwe i godne zaufania.
Ofiary handlu ludźmi, Izrael, pokój na świecie, jedność chrześcijan, miasto Katowice. Ogarniacie modlitwą takie obszary, o których istnieniu my zwykle nawet nie pamiętamy. Nie przywiązujemy do nich wagi, skupieni na problemach, które wydają się bardziej realne: codzienne trudności, kryzysy małżeńskie, choroby naszych dzieci, brak kasy w domowym budżecie... Wy się tym nie przejmujecie?
Krzysztof Mikulski: Jasne, mamy swoje problemy, coś tam nas męczy, coś boli. Ale kiedy zaczęliśmy na serio słuchać Pana Boga, weszliśmy w autentyczną relację z Nim, On zaczął pokazywać nam, żeby porzucić te rzeczy, które nas dotykają, które są dla nas ważne, a zająć się sprawami, które są ważne dla Niego. I to też jest ciekawe, bo w różnych miejscach, w których się poruszaliśmy, przez wiele osób Pan kierował do nas ten sam komunikat: zostawcie to, co was dotyka, a zajmijcie się Bożym sercem i tym, co w nim jest. A Pan obiecał, że w tym czasie będzie rozwiązywał nasze problemy.
Rozwiązał?
Anna Mikulska: Wiele razy! Właściwie ciągle tego doświadczamy. Kiedy przestajemy skupiać się na sobie, On przychodzi i daje w nadmiarze. I nie chodzi tylko o kwestie duchowe. Bóg troszczy się również o nasze sprawy materialne. Jest miesiąc przed ślubem, w nas kotłują się pytania, gdzie będziemy mieszkać, i nagle... bach! Znienacka dostajemy mieszkanie. Podobnie samochód. Z całkowicie niespodziewanej strony. Oczywiście, nie jest tak, że to spada z góry, ale przychodzi przez ludzi. To się dzieje. Bóg spełnia nie tylko nasze podstawowe potrzeby, ale i pragnienia naszych serc. Miałam kiedyś problemy skórne. Żadne dostępne środki nie działały, a nie stać mnie było na droższe, skuteczniejsze kosmetyki. I pamiętam taką modlitwę pewnego dnia… Wściekłam się i powiedziałam do Pana Boga: „Jak chcesz, żebym tak wyglądała, to proszę Cię bardzo, taka jestem!”. I po południu przyszło wezwanie na pocztę. Idę, a tam przekaz pieniężny z dopiskiem: „Dla Ani na kosmetyki”. Od cioci, z którą nie miałam za bardzo kontaktu. I ja wiedziałam, że to jest takie oczko puszczone do mnie przez Pana Boga. Że On troszczy się też o mój wygląd, moje dobre samopoczucie. Od małych spraw po naprawdę kluczowe. Przy czym, wiesz, to nie jest takie proste. Za każdym razem to jakby wyrywanie czegoś z siebie. Uczenie się ufności. Krzysztof Mikulski: W naszej mentalności wiara funkcjonuje jako przyjęcie pewnej treści, informacji: Bóg jest taki i taki. A tak naprawdę słowo wiara oznacza też zaufanie, które jest pewną relacją i oddaniem się Bogu. Nie tylko wierzę w Boga, ale wierzę Jemu, ufam Mu bezgranicznie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.