Asyż jest znakiem. Jest proroctwem i wezwaniem. Tu nawet kamienie mówią o nawróceniu, pojednaniu, czy braterstwie.
Na początku XIII w. kapliczka znajdowała się w stanie ruiny. Odbudował ją św. Franciszek zimą 1207/1208 roku i tu zamieszkał. Tu również w roku 1208 lub 1209 w uroczystość św. Macieja Apostoła (wtedy było to 24 lutego) Franciszek wysłuchał Mszy św. i usłyszał słowa Ewangelii: "Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie. (...) Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie. Nie zdobywajcie złota ani srebra, ani miedzi do swych trzosów. Nie bierzcie na drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski" (Mt 10, 6-10).
Wychodząc z bazyliki Matki Bożej Anielskiej przechodzę przez ogród, gdzie mieści się pomnik Świętego z owieczką i miejsce, w którym rosną słynne róże. Cieniste krzaki przemieniły się ponoć w róże, gdy Franciszek rzucił się na nie w chwili pokusy, aby przez zadany sobie ból przezwyciężyć pragnienie przyjemności. Patrząc na nie uzmysławiam sobie, że tak naprawdę każdy z nas powinien pozbawiać tan świat kolców, powinien czynić porządek w sobie i wokół siebie, powinien przemieniać świat, w którym dane jest mu żyć… Tu też, jakby echem przypominają mi się słowa mej ulubionej świętej Faustyny z jej Dzienniczka: „Podaję ci trzy sposoby czynienia miłosierdzia bliźnim: pierwszy – czyn, drugi – słowo, trzeci – modlitwa; w tych trzech stopniach zawiera się pełnia miłosierdzia i jest niezbitym dowodem miłości ku Mnie. W ten sposób dusza wysławia i oddaje cześć miłosierdziu Mojemu” (Dz. 742). Trzeba przemieniać nam siebie i innych przez słowo, czyn i modlitwę!
Będąc w Asyżu warto odwiedzić jeszcze wiele miejsc, by wspomnieć tu tylko pustelnię Carceri – miejsce gdzie św. Franciszek szukał ukojenia i ciszy od towarzystwa, gdzie nie będąc „oddzielonym od Boga niczym innym, jak tylko zasłoną ciała" (Tomasz z Celano „Życiorys pierwszy św. Franciszka”) mógł kontemplować Stwórcę i Pana. Mnie nie było to dane. Mój pobyt w tym niesamowitym miejscu, gdzie mistycyzm i przyroda uzupełniają się nawzajem, tworząc niepowtarzalny klimat był zdecydowanie za krótki. Pozostaje mi tylko nadzieja, że dane mi będzie kiedyś tu wrócić, by na spokojnie „dotknąć” tego miejsca, nasycić się nim (na ile to możliwe). Rozumiem, że za pierwszym razem nigdy się wszystkiego nie zobaczy, nie usłyszy, że pierwsze wrażenia bywają niekiedy powierzchowne, choć nie mniej urokliwe….
Roman Brandstaetter zwierzał się w "Kręgu Biblijnym": "Gdy przyjechaliśmy - Rena i ja - do Asyżu, Umbria wydała mi się fragmentem Ziemi Świętej. Wrażenie to pozostało we mnie po dzień dzisiejszy". Mam podobnie. Do Asyżu chce się wracać, chce oddychać cudowną wonią nieba i ziemi, polnych kwiatów i wiatru! Chce nieustannie odczuwać fenomen określany jako "duch Asyżu", chce się nim żyć.
Wyrażenie „duch Asyżu” wymyślił papież Jan Paweł II, gdy w dniu 27 października 1986 r. zaprosił do Miasta św. Franciszka przedstawicieli różnych religii, aby razem modlić się o pokój w świecie. Papież, mający odwagę św. Franciszka, uznał obronę pokoju za nakaz sumienia, który powinien połączyć wszystkich ludzi, bez względu na wyznawaną religię czy reprezentowaną kulturę. Uniwersalna odpowiedzialność zgromadziła wówczas w murach Asyżu 47 delegacji reprezentujących różne kościoły chrześcijańskie oraz 13 najbardziej znaczące religie świata. Spotkali się chrześcijanie, żydzi, buddyści, hinduiści, muzułmanie, sintoiści, dżiniści, sikhowie, parsowie, wyznawcy afrykańskich i indiańskich religii plemiennych - nie po to, aby obradować, dyskutować i wydawać oświadczenia, lecz po to, aby wspólnie modlić się.
Od tego dnia Asyż stał się światową stolicą ekumenizmu, pokoju i pojednania, miastem powszechnej modlitwy, symbolem szacunku dla rozmaicie wyrażanych transcendentnych potrzeb człowieka, wielości kultur i dialogu. Bez polityki i ideologii zbudowano "czystą" przestrzeń wokół człowieka. Dla wielu owoce Asyżu nastąpiły szybko. Były nimi np. pokojowa "jesień ludów" w 1989 r. w Europie. I choć katastrofa wojny nie ominęła wielu krajów świat (w Europie na kilka długich lat opanowała przecież Bałkany) "droga historii" przecina nieustannie Asyż, co wyraża się kolejnymi spotkaniami i modlitwa o pokój, zgodnie ze słowami św. Jana Pawła II.. "Nie jesteśmy ani silni, ani potężni, ale wiemy, że Bóg nie pozostawia bez odpowiedzi błagania człowieka, który zwraca się do Niego za szczerą wiarą, zwłaszcza wówczas, gdy decyduje się obecny i przyszły los milionów ludzi".
Ale bycie świadkiem, bycie symbolem zwykle wymaga ofiary. Również od Asyżu zażądano wielkiej ofiary. 26 września i 3 października 1997 r. nastąpiły mocne trzęsienia ziemi. Poważne zniszczenia dotknęły również wszystkie świątynie miasta. Liczne pęknięcia nastąpiły w Bazylice św. Franciszka i klasztorze (Sacro Convento). Pod spadającym stropem bazyliki zginęło dwóch braci franciszkanów a po wstrząsach wtórnych kolejnych dwóch braci (w tym jeden Polak).
Głębokie rany zadane temu wspaniałemu miejscu zabliźniały się długo. Asyż odbudowywano z pomocą płynącą z różnych stron świata. Dziś jeszcze bardziej niż kiedyś stał się znakiem, jest proroctwem i wezwaniem. Tu nawet kamienie mówią o nawróceniu, pojednaniu, braterstwie. Bo miasto św. Klary i Franciszka to przede wszystkim sanktuarium - święte miejsce modlitwy, pokoju, ubóstwa, braterstwa, ekumenii i gościnności.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).