Jestem człowiekiem bardzo praktycznym. I z tego punktu widzenia zastanawiam się, o co właściwie chodzi w dorocznym sporze między zwolennikami dyni i znicza.
Wydaje mi się, że spór jest niepoważny, bo jeśli ktoś poważnie traktuje swoją wiarę, to nawet nie przyjdzie mu do głowy, żeby w dniu, w którym tak naprawdę świętuje się chrześcijańską nadzieję na zmartwychwstanie i życie wieczne, przebierać się za jasełkowe diabełki, strzygi i inne wampiry. Z mojego punktu widzenia nie potrzeba dodatkowo uatrakcyjniać uroczystości Wszystkich Świętych, bo jak się dobrze człowiek nad tym zastanowi, to pozytywny ładunek tego dnia jest gigantyczny. Tylko nie można go sprowadzać właśnie do zniczy i kwiatków na cmentarzu, bo w tym układzie to faktycznie nędza. Fajnie o tym pisał ks. Jacek Pędziwiatr z Gościa Bielsko-Żywieckiego.
A dla tych, o których dzisiaj czytam, tu i ówdzie, że czują się pokrzywdzeni, bo w szkołach ich dzieci zaproponowano, żeby raczej przebrać się za świętych niż za potwory z piekła rodem, mam takie proste, zupełnie praktyczne pytanie. Czy faktycznie, szanowni Państwo, lubicie ten rodzaj szantażu, kiedy „wesoła” ekipa maszkar puka do drzwi i żąda jedzenia, a jeśli nie, to obsmarowuje wam kupą wycieraczkę, albo serwuje inne radosne psikusy? Zastanówmy się. W końcu zło, jest złem. W środkach nie przebiera i lubi, żeby się człowiek ubabrał w gnoju. Nie bójmy się tego słowa. To jest śmierdzący interes i ja osobiście nie przepadam za tym, kiedy ktoś włazi mi do domu i mnie straszy, bo nigdy nie wiem, na ile zagrożenie jest poważne. Jeden posmaruje pastą klamkę, a inny porysuje zaparkowane przed domem auto. Nie ma gwarancji, na jakiego psikusa się trafi.
Dlatego dziwi mnie to udawanie, że w sumie fajne są te diabły, trupy i zombie. Bo nie są. I nawet nie trzeba biec od razu do egzorcysty, żeby się o tym przekonać. Wystarczy pomyśleć.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Piotr Sikora o odzyskaniu tożsamości, którą Kościół przez wieki stracił.