Nie milkną komentarze dotyczące zakończonego niedawno synodu biskupów w Rzymie
Był to synod szczególny i inny niż wszystkie poprzednie, ponieważ tym razem był to jedynie pewien etap w drodze, w długim i głębokim rozeznawaniu Kościoła – tak zakończone w niedzielę obrady biskupów podsumowuje watykański rzecznik. Zdaniem ks. Federica Lombardiego SJ Papież wybrał właśnie taką formę procesu synodalnego, ze względu na tematykę obrad, która jest trudna i budzi wielkie emocje. Nie są to kwestie ściśle doktrynalne, lecz zarazem doktrynalne i duszpasterskie. Stąd to zaangażowanie i rozgłos synodu – uważa watykański rzecznik.
„Ktoś porównał ten synod do Soboru Watykańskiego II i coś w tym jest – powiedział Radiu Watykańskiemu ks. Lombardi. – Jak Jan XXIII poprzez sobór wprawił w ruch Kościół powszechny, oczywiście w szerszej perspektywie, dotyczącej wszystkich wymiarów życia kościelnego, tak Papież Franciszek wprawił w ruch Kościół powszechny w odniesieniu do jednego tylko zagadnienia, a mianowicie rodziny, który jest jednak tematem bardzo angażującym. Udało mu się zaangażować wspólnotę Kościoła na wszystkich szczeblach: rozpoczął to od konsultacji we wspólnotach, potem włączył kolegium kardynalskie na konsystorzu, następnie wszystkich przewodniczących episkopatów na tym synodzie, a teraz konferencje biskupów na całym świecie i w końcu powróci się do synodu zwyczajnego z poszerzoną reprezentacją biskupów, a także obserwatorów i audytorów, którzy będą przedstawicielami ogółu wspólnoty Kościoła”.
Abp Charles Chaput, gospodarz przyszłego Światowego Spotkania Rodzin jest z kolei „bardzo zaniepokojony” synodalną debatą o nauczaniu Kościoła na temat gejów i rozwodników. „Zamieszanie pochodzi od złego, a publicznym wizerunkiem, jaki wyłaniał się z synodu było właśnie zamieszanie” – powiedział metropolita Filadelfii na marginesie konferencji erazmiańskiej, zorganizowanej przez czasopismo First Things.
Abp Chaput zastrzegł jednak, że sam nie uczestniczył w synodzie. Dlatego może się wypowiadać jedynie na temat tego, co z synodu docierało do świata. Oświadczył on, że dokument końcowy został dobrze poprawiony, choć można było zrobić więcej, aby przezwyciężyć zamieszanie i jasno potwierdzić nauczanie Kościoła o małżeństwie i homoseksualizmie. „Nikt nie jest przyjmowany do Kościoła na własnych warunkach. Jesteśmy przyjmowani na warunkach, które określa Jezus. Na tym polega bycie chrześcijaninem. Podporządkowujesz się nauczaniu Jezusa” – powiedział amerykański hierarcha.
Jego zdaniem jest bardzo ważne, aby teraz odezwały się rodziny, które wierzą w chrześcijańską wizję małżeństwa. Powinny one włączyć się do debaty. Dobrą ku temu okazją będzie Światowe Spotkanie Rodzin w Filadelfii, które poprzedzi przyszłoroczny synod – uważa abp Chaput.
Inaczej do sprawy podchodzi Andrea Riccardi, założyciel Wspólnoty św. Idziego. Nawołuje on do zmian personalnych w kierownictwie Kurii Rzymskiej. W wywiadzie dla portalu Vatican Insider przypomina, że Franciszek odziedziczył kierownictwo Kurii Rzymskiej po Benedykcie XVI. To właśnie w tych szeregach napotyka on najsilniejszy opór wobec zmian – twierdzi Riccardi. Podkreśla on, że reforma Kurii nie może się ograniczyć do reorganizacji dykasterii. Papież Bergoglio potrzebuje współpracowników, którzy byliby z nim w zgodzie.
Zwierzchnicy dykasterii Kurii Rzymskiej uczestniczyli w nim z urzędu. Kardynałowie Burke, Pell, Müller czy Sarah otwarcie występowali przeciwko propozycjom zmian w praktyce i nauczaniu Kościoła odnośnie do rozwodników i homoseksualistów. Papież Franciszek nigdy jednak nie wyraził swego poparcia dla tych propozycji.
Sam Adrea Riccardi przyznaje, że w przemówieniu na zakończenie synodu Papież dystansował się zarówno od postępowców, jak i konserwatystów. Franciszek nie chce powrotu do tej polaryzacji, która miała już miejsce w Kościele po 1968 r. – przyznaje Riccardi.
13 maja br. grupa osób skrzywdzonych w Kościele skierowała list do Rady Stałej Episkopatu Polski.