W połowie września wylatują do nowych miejsc pracy. W dwóch różnych kierunkach – do Ameryki Południowej i Afryki.
Przygotowywali się do tego momentu przez cały ostatni rok. Jeszcze wcześniej dużo o wyjeździe na misje myśleli. Dziś znają już nazwy krajów, w których będą pracować, trochę o nich wiedzą, ale mają świadomość, że jadą jednak w nieznane.
Boliwia: na peryferie świata
Ksiądz Szymon Zurek mówi, że jest gotowy udać się dokądkolwiek. – Tam, dokąd mnie Bóg przez biskupa pośle, tam pojadę – stwierdza.
Pochodzi z parafii Bożego Ciała w Bytomiu-Miechowicach, a święcenia otrzymał w 2009 roku. Przez cztery lata był wikarym w parafii św. Józefa w Krupskim Młynie, a ostatni rok spędził w Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie. – Pierwsze myśli o wyjeździe misyjnym pojawiły się gdzieś w połowie seminarium. Należałem tam do koła misyjnego. Potem te myśli wróciły, gdy pracowałem już na parafii – opowiada.
W tym czasie rozmawiał o misjach m.in. ze swoim ówczesnym proboszczem, ale także z biskupem Janem Kopcem czy z ks. Arturem Chwaszczą, który przed rokiem wyjechał na misje do Boliwii. Z różnych stron trafiały do niego impulsy, np. przemówienie Benedykta XVI do polskich księży, by opuścili swój kraj i poszli w świat, gdzie brakuje kapłanów. Jednak jednym z decydujących czynników okazała się pewna audycja radiowa. – Pamiętam, że była to audycja misyjna w Radiu eM, którą prowadził o. Mirosław Piątkowski. Opowiadał o swoim pobycie w Argentynie. To było 6 stycznia, w Trzech Króli. Ten dzień stał się dla mnie przełomowy – mówi. Wiosną ubiegłego roku podjął decyzję o wyjeździe.
W CFM w Warszawie uczył się hiszpańskiego. – To nie była tylko nauka języka, ale też prawdziwa formacja. Wiele było czasu na modlitwę, medytację. Mieliśmy wykłady z misjonarzami, m.in. z o. Tomaszem Szyszką, który opowiadał o pracy w Boliwii – wymienia. Dodaje też, że wszyscy pozostali uczestnicy kursu formacyjnego: księża, siostry czy osoby świeckie, choć wyjeżdżają w różne rejony świata, mają ten sam cel – głosić Ewangelię. Ta świadomość pomagała im szczególnie w chwilach, kiedy entuzjazm na chwilę opadał i potrzebne było wsparcie. Czas spędzony w Warszawie był także okazją do nawiązania wielu nowych znajomości.
Boliwia to jego wybór. – Byłem gotowy jechać dokądkolwiek. Biskup dał mi pełną swobodę, ale zaznaczył, że warto pomyśleć, gdzie są nasi misjonarze, żeby nie jechać samemu – mówi. Santa Cruz to jedno z największych miast w Boliwii. Według oficjalnych danych zamieszkuje je ok. 2 mln ludzi, jednak w ostatnim czasie z powodu silnej migracji z wiosek do miast ta liczba jest dużo większa i trudna do oszacowania. Boliwia dzieli się na dwie strefy: górską i tropikalną. Santa Cruz leży w zasadzie na ich granicy, choć bardziej w części tropikalnej. – To największy departament Boliwii. Przez to, że ludzie przeprowadzają się do miasta, by tu zacząć nowe i, jak wierzą, lepsze życie – co zresztą jest problemem wielu krajów Ameryki Południowej – trzeba by już założyć 17 parafii, ale nie ma księży – tłumaczy. Na początku ks. Szymon będzie pracował najprawdopodobniej ze swoim kolegą kursowym ks. Przemysławem Skupniem z diecezji opolskiej na peryferiach miasta.
Czy ma jakieś obawy? – Jakiś element lęku jest, ale bardziej ciekawość. Tak do końca nie wiem, co tam dokładnie będzie, to dla mnie zupełnie inne i nowe otoczenie. Jeszcze nigdy nie byłem tak daleko od domu. Myślę, że mam dość sporo wiedzy o miejscu, do którego pojadę, ale to wszystko zweryfikuje życie – przyznaje. Fideidoniści, czyli księża diecezjalni wyjeżdżający na misje, podpisują kontrakt na pięć lat. – Urlop w Polsce przysługuje mi po dwóch latach, więc może podczas pierwszego wolnego uda mi się odwiedzić kogoś z mojego roku z centrum formacji – mówi.
W lipcu ks. Zurek pojedzie na dwa miesiące do Hiszpanii, by tam pracować na parafii i podszkolić język, a w połowie września wylatuje do Boliwii. – Nie mam jakiegoś motta, którym się kieruję. Darem dla nas był dokument papieża Franciszka o radości Ewangelii, o wyjściu na peryferia. Właśnie ta myśl ciągle wraca: „nie bójcie się iść na peryferie świata”. A krzyż misyjny, który otrzymałem, ma być ostoją, przede wszystkim w chwilach trudności. Z niego mamy czerpać umocnienie – mówi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).