Temat jest trudny, ale aż do bólu ważny. Do napisana tego tekstu skłoniła mnie kolejna afera nagłaśniana przez media. Dotyczyła siostry zarządzającej placówką wychowawczą dla dzieci i zakończona wyrokiem sądowym.
Niedawno rozmawiałem o tym z bardzo wrażliwą i wierzącą starszą osobą. Osobą, która jak mało kto lubi mówić z miłością o Kościele. I choćby z powodu łez, które widziałem w jej oczach w czasie rozmowy, postanowiłem napisać ten tekst. Więc czym się różni święty od „świętej krowy” (przepraszam za kolokwializm, ale chyba wreszcie trzeba to też w Kościele nazwać wyraziście)?
Święty, z hebrajskiego kodesz, oznacza: oddzielony, inny. Bóg jest po trzykroć święty, więc jest trzy razy bardziej inny niż myśliwy. Więc z natury jest w Kościele przyzwolenie, a nawet postulat bycia innym. Podążania za głosem Boga, który prowadzi człowieka w sposób niezrozumiały dla reszty. Jest w tym dużo zaufania. Ale zupełnie czymś innym jest „święta krowa”, czyli osoba obdarzana zaufaniem, choć już wiadomo, że nie wolno jej ufać.
Wyobraźmy sobie: ktoś jest nobliwy, takie sprawia wrażenie. A równocześnie pojawiają się niepokojące informacje na temat postępowania tej osoby. Komu wierzyć? Na dodatek wiadomo, że wszyscy wszystkich znają. Czy można nie wierzyć osobie, z którą się znam od dawna?
Wygląda jednak, że w Kościele zaczęła się rewolucja, przez wszystkich już oczekiwana. Wpisana jest np. w instrukcję dotyczącą postępowania w przypadku pedofilii. Już nie wystarczą zapewnienia oskarżonego. Sprawę należy zbadać. Jasne, zdarzają się też fałszywe oskarżenia. Ale sprawę trzeba zbadać.
Co jednak myśleć o sytuacji, w której wszyscy o tym wiedzieli, a nikt z tym nic nie zrobił? Nie tylko w Kościele. Tak było choćby w jednym z poznańskich chórów chłopięcych, tak zdarza się na uczelniach. Tak się zdarza... Jednak kto, jeśli nie chrześcijanin, powinien się starać żyć według najwyższych wartości?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).