Czy zdarzyło ci się odnieść wrażenie, że kaznodzieja w ogóle nie zrozumiał Ewangelii na podstawie której głosi homilię? Bywa. Bo nie chodzi o to, ile mądrych opracowań przeczyta, ale czy ewangeliczna opowieść zapadnie w jego serce.
Znamienne, prawda? Papież Franciszek udzielając w swojej adhortacji rad dotyczących przygotowania homilii wspomina o konieczności duchowego czytania Pisma Świętego (EG 152-153). To ono pozwala usłyszeć, co w danym fragmencie mówi do nas Bóg i otworzyć się na Jego wezwanie. Czyli nie tylko mądre komentarze, jakieś gotowce, ale przede wszystkim osobiste przetrawienie Bożego słowa.
W tym kontekście wspomina papież o lectio divina. Metoda ta, mająca kilka odmian i zalecana każdemu chrześcijaninowi, polega zasadniczo na przejściu kilku kroków. Jedni ujmują je w słowach „lectio, medidatio, oratio i conteplatio”, inni wolą polskie „czytaj, rozważ, módl się, żyj”. Zaraz zaraz: conteplatio to nie życie. Więc jak?
W gruncie rzeczy jednak chodzi o to samo. Modlitwa (oratio) ma przerodzić się w słuchanie, kontemplację nad Bożym wezwaniem. To z kolei ma dać nam zrozumienie, jak powinniśmy żyć. Chodzi więc o odkrycie konkretnego wyzwania jakie stawia przed nami Słowo Boże. I o próbę zmierzenia się z tym wyzwaniem. Dopiero tak przetrawione Boże słowo czyni gotowym do stanięcia na ambonie czy przed mikrofonem w radiowym studiu.
W czytaniu Pisma Świętego trzeba jednak unikać pewnych pułapek – mówi dalej Franciszek. Pierwsza z nich? „Czytanie duchowe tekstu ma za punkt wyjścia jego znaczenie dosłowne. W przeciwnym wypadku łatwo byłoby wyczytywać z tekstu to, co wygodne, co służy potwierdzeniu własnych decyzji, co przystosowuje się do naszych schematów myślowych. Oznaczałoby to w końcu posługiwanie się czymś świętym dla własnej korzyści i przekazywanie takiego mętliku Ludowi Bożemu. Nie można nigdy zapominać, że czasem «sam [...] szatan podaje się za anioła światłości»” (EG 152). Mocne prawda?
Trudno ocenić jak często sytuacje opisane przez Franciszka się zdarzają. Z pewnością nie jest to jednak problem wydumany. Tymczasem lektura Pisma Świętego wcale nie ma mi tylko przypomnieć i potwierdzić to, co już wiem, ale otworzyć na nowe, domagające się często rewizji życia.
„Gdy człowiek stara się słuchać Pana – pisze dalej Franciszek – pokusy są rzeczą normalną. Jedną z nich jest zwyczajne poczucie się zakłopotanym czy przygnębionym i zamykanie się w sobie”. O tak, uświadomienie sobie jak bardzo nie dorasta się do ewangelicznych ideałów boli. „Inną bardzo częstą pokusą – ciągnie papież – jest myślenie o tym, co dany tekst mówi innym, żeby uniknąć zastosowania go do swojego życia”. Skąd ja to znam? :) „Zdarza się także – kontynuuje ojciec święty – że ktoś zaczyna szukać wymówek, które pozwoliłyby mu rozwodnić szczególne przesłanie danego tekstu”. O tak, takie stawianie sprawy widziałem nader często! „Innym razem uważamy, że Bóg żąda od nas zbyt poważnej decyzji, i że nie jesteśmy w stanie jej podjąć”.
Papież wykazuje się w tym miejscu wielką znajomością spraw duchowych. Owe różne kłopoty sprawiają – pisze dalej - „że wiele osób traci radość ze spotkania ze Słowem, ale oznaczałoby to zapominanie, że nikt nie jest bardziej cierpliwy od Boga Ojca, że nikt nie rozumie i nie potrafi czekać tak, jak On. Zachęca On, by uczynić jeden krok naprzód, ale nie domaga się pełnej odpowiedzi, jeśli jeszcze nie przemierzyliśmy całej drogi, umożliwiającej jej udzielenie. Pragnie jedynie, abyśmy szczerze spojrzeli na nasze życie i przedstawili Mu je bez zmyślania, abyśmy byli gotowi nadal wzrastać i abyśmy prosili Go o to, czego jeszcze nie zdołaliśmy osiągnąć”.
Właśnie. Nie chodzi o to, żeby od razu zmienić wszystko. Wystarczy jeśli pozwolimy, by to Boże słowo było dla nas ciągłym wzywaniem. Nie czymś, co w swoim życiu już załatwiliśmy i do czego nie trzeba już wracać. Albo jakimś nieosiągalnym ideałem, którego wcieleniem w życie w realiach życia nie ma co się przejmować. Pozwolić na dyskomfort świadomości, że sporo mam jeszcze w swoim życiu, w swoich postawach do zmienienia.
Jak więc czytać? To papież Franciszek też tłumaczy: „W obecności Bożej, w spokojnej lekturze tekstu, dobrze jest zapytać na przykład: «Panie, co mnie mówi ten tekst? Co chcesz zmienić w moim życiu przez to przesłanie? Co mnie denerwuje w tym tekście? Dlaczego mnie to nie interesuje?» albo «Co mi się podoba, co mnie inspiruje w tym Słowie? Co mnie pociąga? Dlaczego mnie pociąga?»”.
Trzeba po prostu pozwolić, by Słowo Boże przesiąkneło do mojego życia. Wtedy najskuteczniej będzie mnie kształtowało. I gdy staje na ambonie pomoże mówić o nim jak o tym, czego samemu się doświadczyło.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).