„Radość i nadzieja”. To grupa modlitewna, która od dwunastu lat nieprzerwanie modli się za Radom i diecezję.
Zaczęło się w Wyższym Seminarium Duchownym w Radomiu. Grupa osób po różnych kursach ewangelizacyjnych zapragnęła robić coś więcej, czując, że mocno stanęli na nogach wiary. Ks. Artur Lach, wówczas ojciec duchowny w seminarium, zaproponował spotkanie. Już wtedy zdecydowali, że kolejne powinny być połączone z Mszą św. Pierwsza Eucharystia sprawowana była w kościele pw. Chrystusa Kapłana przy seminarium 3 marca 2002 r. w przeddzień święta św. Kazimierza, patrona Radomia i diecezji.
Siła w modlitwie
Dostrzegali różne problemy nękające mieszkańców miasta, na przykład bezrobocie i wynikające z tego kłopoty. Pragnęli wesprzeć rodziny przeżywające trudności materialne i moralne – tak po ludzku sytuacje często nie do rozwiązania. Dlatego postanowili modlić się o przemianę duchową i materialną swojego miasta, a później na prośbę ówczesnego ordynariusza bp. Zygmunta Zimowskiego również diecezji. – Nie jest sztuką uciec od problemów. Opuścić miasto i gdzie indziej szukać rozwiązań. Myśleliśmy, że skoro tu jesteśmy i tu mieszkamy, to zajmiemy się tym środowiskiem. Tutaj będziemy wzywać pomocy. Na pewno jest o co się modlić, bo problemów jest dużo – mówi Iwona Biel.
Pani Iwona razem z mężem Zbigniewem są inicjatorami powstania tej modlitewnej grupy. Jej nazwę „Radość i nadzieja” podpowiedział ks. Artur Lach sprawujący nad grupą opiekę duchową. Nazwa spodobała się im, bo takie przesłanie chcą nieść diecezjanom. Pod kierunkiem ks. Artura ułożyli modlitwę, którą zaaprobował bp Stefan Siczek, wtedy administrator naszej diecezji. Planując comiesięczne spotkania, nie wiedzieli, jak to się rozwinie. Teraz wiadomo, że „akcja” trwa nieprzerwanie od 12 lat. Myślą przewodnią tych spotkań jest hasło „Siła w modlitwie”.
– Dla nas ważnym momentem był wyjazd 20 lat temu na wakacyjną oazę do Rudnika nad Sanem. Tam po pierwsze doświadczyłem Bożej miłości, tego, że Bóg jest miłością i kocha mnie takim, jakim jestem. Przyjąłem Go jako swojego Pana i Zbawiciela. To przemieniło mój sposób myślenia o sobie i o Kościele. Był to przełomowy moment w naszym życiu. Na rekolekcjach dano nam takie narzędzie jak modlitwa małżeńska. Powiedziano, że mamy się modlić z dziećmi. I jeszcze jedno – dialog małżeński. Raz w miesiącu wraz z żoną szukamy woli Bożej. I z tego wszystko wynika, między innymi ta Msza za Radom – wyjaśnia Zbigniew Biel. Pani Iwona, wspominając tamte rekolekcje, mówi, że wtedy zrozumiała, iż Bóg ma dla niej konkretny plan. – Nagle usłyszałam do siebie przesłanie, że mam być dobrą żoną i dobrą mamą. Pomyślałam, że to takie oczywiste, a ja tego nie wiedziałam. Powoli Pan Bóg nas tą drogą prowadzi. Mieliśmy wtedy jedno dziecko, teraz mamy piątkę. Zapragnęłam dzielić się wiarą z innymi i studiować Pismo Święte. Jestem katechetką. To owoc tamtych rekolekcji – opowiada.
Wspomina też Drogę Krzyżową, która prowadziła przez las. Każda rodzina miała nieść dość ciężki krzyż od stacji do stacji. Była tam rodzina z czwórką dzieci. Popatrzyła na nich i pomyślała, jak ten krzyż im się lekko niesie, bo jest ich tak dużo. Dla nich, rodziny z jednym dzieckiem, ciężar był mocno odczuwalny. – Jakoś to mnie natchnęło, byśmy byli otwarci na życie – dodaje.
Przyjaciółka pani Maria
Wracając do początków historii Mszy za Radom i diecezję, nie sposób nie wspomnieć Marii Sowińskiej, sąsiadki i przyjaciółki państwa Bielów. – Przeszliśmy kurs ewangelizacyjny Paweł. Tam doświadczyliśmy wielkiej mocy Ducha Świętego. Jak przyszła do nas pani Maria, zaczęliśmy rozmawiać z nią o Bogu i Ewangelii. Dowiedzieliśmy się, że cierpi na nieuleczalną chorobę związaną z uszkodzeniem przytarczyc. Miała już za sobą przeszczep, ale po roku choroba wróciła. Zawsze miała przy sobie worek lekarstw. Ataki choroby wykręcały jej nogi i ręce. Pracowała w szkole i choroba była dla niej bardzo uciążliwa. Na tym kursie pokazano nam wartość modlitwy wstawienniczej, więc codziennie przez miesiąc modliliśmy się za nią o jej uzdrowienie. I została uzdrowiona – wspomina pan Zbigniew. Jego żona dodaje, że uzdrowienie zostało potwierdzone w Warszawie specjalistycznymi badaniami.
Pani Maria od początku angażowała się w organizowanie i przygotowywanie comiesięcznych Eucharystii za Radom i diecezję. Każdy, kto ją poznał, wie, że to był człowiek wielkiego serca. Nie zdarzyło się, żeby przeszła obojętnie obok kogoś, kto potrzebował pomocy. Raz spotkała bezdomną, która nie miała się gdzie podziać. Zaprosiła ją do swojego domu i później nie wiedziała, co z nią zrobić. – Modliliśmy się o rozwiązanie tej sytuacji i w ciągu tygodnia znalazła się osoba, która wzięła tę panią do pomocy w domu i zaproponowała mieszkanie. Dużo się od pani Marii nauczyliśmy. Ona nauczyła nas Koronki do Bożego Miłosierdzia. Miała duże nabożeństwo do Jezusa Miłosiernego.
To było widać w jej życiu i zachowaniu. Poznaliśmy ją jako młode małżeństwo. Sporo się razem modliliśmy. Dzięki niej poznaliśmy wielu ludzi i tak to grono osób, które chcą modlić się za Radom i diecezję, powiększało się. My i nasze dzieci dużo jej zawdzięczamy. Nie ma już jej wśród nas, ale dziękujemy Bogu, że taką sąsiadkę na naszej drodze postawił – mówi Iwona Biel.
Tam jestem
Przez dwa lata grupa „Radość i nadzieja” zapraszała na wspólną modlitwę do kościoła pw. Chrystusa Kapłana. Później przeniosła spotkania do centrum Radomia, do kościoła garnizonowego. – Nie jest to grupa formacyjna, jak na przykład oaza. To jest tylko grupa modlitewna. Spotykamy się na modlitwie i ona nas łączy. Są tu ludzie z różnych stowarzyszeń, ruchów i wspólnot religijnych. Łączy nas intencja wspólnej modlitwy – wyjaśnia ks. Grzegorz Tęcza, od trzech lat duchowy opiekun grupy, po tym, jak ks. Lach został proboszczem w Starachowicach – i podobnie jak on ojciec duchowny w WSD. Mszę św. poprzedza Koronka do Bożego Miłosierdzia. A zgromadzeni w świątyni modlą się za bezrobotnych, bezdomnych, uzależnionych, za rodziny i młodzież. Proszą za osoby sprawujące władzę duchową i świecką. Polecają różne instytucje, takie jak rada miejska i jej sesje, sądy, policja, wojsko, szpitale, szkoły i zakłady pracy, organizacje charytatywne, wierząc, że Bóg zna najlepsze rozwiązanie trudnych spraw. Ich modlitwie towarzyszy dużo radości. Panuje rodzinna atmosfera. – W tę Mszę św. angażujemy przyjaciół. Pomagają nam nasze dzieci. To ma na nie i ich postawę pozytywny wpływ – mówi pan Zbigniew. – Pan Jezus powiedział: „Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię Moje, tam jestem pośród nich”. Jeżeli w jedności wołamy, to ufamy, że modlitwa przynosi większe owoce. Pan Bóg ma swój plan. Modlitwa to nie jest wypraszanie czy wręcz wymuszanie na Panu Bogu, że to czy tamto trzeba zmienić. Poprzez modlitwę próbujemy odczytać, co Pan Bóg nam przygotował – wyjaśnia ks. Grzegorz.
Kolejna Msza św. za Radom będzie 9 marca o 15.00 w kościele garnizonowym. – Na tę Eucharystię zapraszamy wszystkich – nie tylko tych, którzy modlą się na co dzień i potrafią się modlić – ale i tych, którzy mają trudności z modlitwą. We wspólnocie jest siła. Jeżeli człowiek modli się z innymi, to jest mu łatwiej. Dla wielu ludzi jest to dobra szkoła modlitwy. Jeżeli ktoś nosi w sercu troskę o Radom i diecezję, widzi, że jest źle i ciężko, to zamiast marudzić i krytykować, niech przyjdzie pomodlić się z nami. To jest to, co każdy może zrobić – zaprasza ks. Grzegorz.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).