- Myślę, że praca ze służbą liturgiczną jest jednym z najważniejszych i najbardziej odpowiedzialnych zadań, jakie dzisiaj stoją przed księżmi - mówi ks. Piotr Tartas, diecezjalny duszpasterz Liturgicznej Służby Ołtarza
Ministranci na te spotkania przybywają tłumnie. Zwykle na pielgrzymkę udaje się ich ok. 500–600. Oprócz Mszy św. i uroczystego odnowienia przyrzeczeń ministranckich organizatorzy przygotowują dla młodzieży niezwykłe atrakcje. Należą do nich spotkania ze znanymi ludźmi, którzy przedstawiają świadectwa swojej wiary. W ubiegłym roku z ekranu przemówili do młodych znani dziennikarze: Krzysztof Ziemiec i Przemysław Babiarz. Osobiście dzielił się swoim doświadczeniem wiary polski snowboardzista Mateusz Ligocki, który zaangażował się w akcję „Nie wstydzę się Jezusa”. W ubiegłych latach wspólnota ministrantów gościła także redaktora Tomasza Zubilewicza. Na jedno ze spotkań przybył pan Eugeniusz Mróz, kolega Jana Pawła II z czasów gimnazjum w Wadowicach. Co ich łączy? Wszyscy w wieku młodzieńczym byli ministrantami. Wszyscy także w swoich środowiskach są świadkami Jezusa. – Dzisiaj potrzeba świadectwa katolików. Ministranci w sposób naturalny są do tego świadectwa wzywani poprzez swoje środowiska. Ta pielgrzymka daje im poczucie, że nie są wyjątkami. Że w otaczającym świecie takich jak oni jest wielu. To poczucie jedności jest dla nich oparciem i źródłem siły – podkreśla ks. Piotr. – Oni często muszą walczyć o dobre imię Kościoła. Nie zapominajmy, że to także jest walka duchowa – dodaje.
Dla Chrystusa
W tym roku ministranci pielgrzymować będą do katedry oliwskiej. Tam wezmą udział w uroczystej Eucharystii sprawowanej przez abp. Sławoja Leszka Głódzia, połączonej z zakończeniem Roku Wiary. Specjalnie na tę uroczystość przybędzie z Warszawy znany aktor – Radosław Pazura. Przed laty, jak sam twierdzi, cudem przeżył wypadek. Dzisiaj świadczy o roli Jezusa w swoim życiu. – Myślę, że on jest trochę takim współczesnym rycerzem Chrystusa. I często przychodzi mu za to płacić dużą cenę – dzieli się ks. Tartas. Na spotkanie przyjadą także członkowie Bractwa Rycerskiego. Na placu przed katedrą odbędzie się pokaz sztuki rycerskiej. – W to budzenie świadomości niezwykle dobrze wpisuje się hasło posługi biskupiej naszego metropolity: „Milito pro Christo” („Walczę dla Chrystusa”) – podkreśla diecezjalny opiekun służby liturgicznej.
W armii Jezusa
Bartosz Walentynowicz. Parafia Opatrzności Bożej, Gdańsk Zaspa, 12 lat posługi ministranckiej, student II roku Politechniki Gdańskiej, prezes ministrantów
– Bycie ministrantem to wielka odpowiedzialność. Ministrant powinien znać swoje obowiązki i sumiennie je wykonywać. Powinien także chcieć pomagać młodszym. Kiedy zaczynałem przygodę z ministranctwem, było to dla mnie wielkim przeżyciem. Czułem się wyjątkowo. Służenie do Mszy pomogło mi zrozumieć liturgię. Teraz poznaję ją coraz głębiej. Bycie ministrantem to nie jest zabawa w przenoszenie kielicha i dzwonienie dzwonkami. To także odpowiedzialność w życiu. Kiedy jest się blisko ołtarza, człowiek dorasta do relacji z Bogiem. Zmienia to także serce człowieka. Gdy zostawałem ministrantem, połowa szkoły przychodziła służyć. Do dzisiaj z wieloma osobami mam kontakt. Pielgrzymka to kolejny etap integracji środowiska. W wymiarze diecezji, ale także w wymiarze parafialnym. Jesteśmy rycerzami Chrystusa – to znaczy bronić wiary. Powinniśmy pokazywać swoim życiem, że Bóg jest. Pojawiają się różne opinie o kościele i księżach. Myślę, że to świadectwo wiary jest dzisiaj szczególnie ważne.
Paweł Glink. Parafia św. Stanisława Kostki, Gdańsk, 29 lat, skończył studia, pracuje, ministrantem jest od 7. roku życia
– Dzisiaj mam mniej czasu. Służyć przychodzę w niedzielę oraz w uroczystości kościelne. Ministranctwo to na początku fascynacja. Chęć, aby być bliżej ołtarza. Najbardziej dojrzały czas przyszedł wraz z momentem promocji na lektora. Mieliśmy wówczas 14 lat. W posługę wprowadzał nas śp. ks. Janusz Witkowski. To on mnie ukształtował. Uczył mnie pierwszych kroków przy ołtarzu. Uczestniczyłem też w spotkaniach wspólnoty „Betlejem”, którą prowadził ks. Janusz. To był czas najintensywniejszych przeżyć duchowych. Będąc ministrantem, poznałem wielu fantastycznych ludzi, z którymi do dzisiaj utrzymuję kontakt. Niektóre relacje przekształciły się w prawdziwe przyjaźnie. Sprzyjały temu wspólne wyjazdy. Wtedy nasze relacje się bardzo zacieśniły. Organizowaliśmy wyjazdy starszych ministrantów na narty, na żaglówki. Nawet nauczyliśmy naszego kolejnego opiekuna, ks. Radka, jeździć na nartach. Zresztą do dziś, mimo że jest już w innej parafii, utrzymujemy kontakt. Są takie czasy, że wielu młodych ludzi wstydzi się wiary. Czasem dotyka to nawet ministrantów. Presja otoczenia jest duża. Bycie ministrantem może umocnić człowieka w dawaniu świadectwa o Chrystusie. Dostajemy dar, ale co z nim zrobimy, zależy od każdego z nas.
Adam Chrostowski. Parafia bł. Edmunda Bojanowskiego i św. Antoniego z Padwy, Rumia, skończył studia, pracuje, ministrantem jest od 17 lat
– Bycie ministrantem to przede wszystkim świadectwo życia, które mamy dawać innym ludziom. Nie chodzi tu o moralizatorstwo. Siłą jest przykład. Czas bycia ministrantem zaowocował tym, że stworzyliśmy grupę przyjaciół. Dzisiaj wielu z nas jest już żonatych. Przychodzą do Kościoła z rodzinami. Ministranctwo daje większą bliskość Boga. Trzeba się pilnować w życiu, bo wokół nas toczy się walka, a każdy może się od Boga oddalić. Być rycerzem to dobrze wypełniać swoje obowiązki i zadania, które nam Chrystus powierzył. Trzeba bronić wiary i kierować się w życiu zasadami, jakimi kierowali się rycerze. Bo każdy doświadcza walki o swoje serce.
Szymon Łata. Parafia bł. Edmunda Bojanowskiego i św. Antoniego z Padwy, Rumia, uczeń I klasy gimnazjum, ministrantem został 3 lata temu
– Moi koledzy byli ministrantami. A ja czułem, że oni tam są bliżej Chrystusa, więc postanowiłem też się zapisać. Potem się przygotowywałem, by zostać ministrantem. Być ministrantem to nie jest obowiązek. To przywilej lub nawet powołanie. Ministrantem nie zostaje się przez przypadek. To powołanie jest dane człowiekowi w drodze do świętości. Obowiązki ministranta to nie tylko dyżury i przychodzenie na Mszę św. Myślę, że od ministranta wymaga się większej wiedzy, ale także tego, żeby innym pomagać w poznawaniu Pana Boga. Bez wyśmiewania tych, którzy nie wiedzą wiele. Warto jest nie utrzymywać w tajemnicy faktu bycia ministrantem. W pojedynkę człowiek nie może wiele zrobić. Kiedy mamy świadomość, że jest nas wielu, możemy też więcej zdziałać. Rycerz Chrystusa to człowiek, który walczy o wiarę. Stara się wykonywać wszystko jak najlepiej.
Franciszek Morawiec. Parafia św. Stanisława Kostki, Gdańsk, do Mszy służy od 50 lat
– Służę z miłości do Boga. Czuję się bardzo szczęśliwy, że mogę w ten sposób uczestniczyć w Eucharystii. Z perspektywy czasu widzę, że księża różnie odprawiają Msze. Nie przeszkadza mi to jednak. Bo najważniejsza jest istota tego, co dokonuje się podczas Eucharystii. Rycerz to człowiek, który musi mieć ducha walki. Bronić wiary, Kościoła… Nie chodzi o zdobycie jak największej liczby punktów. Dla młodych ludzi jest to bardzo dobra droga. Jeżeli tylko będą służyć Bogu z całego serca, będzie do nich docierać Boża łaska.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.