Nowe przepisy, które obowiązują, mimo braku podpisu gubernatora stanu Jaya Nixona, wymagają, by lekarz był fizycznie obecny w chwili, gdy kobieta przyjmuje pierwszą dawkę aborcyjnego specyfiku. Lekarz musi także próbować skontaktować się tą kobietą, by sprawdzić jej stan zdrowia po dokonanej aborcji farmakologicznej.
Korzystając ze „zdalnej aborcji”, medycy mogli obchodzić prawo i dystrybuować specyfiki poronne, takie jak pigułka RU486, w dowolnych miejscach w USA. Tego typu praktyki są wyraźnie promowane przez aborcyjnego giganta Planned Parenthood, dla którego to okazja do zwiększenia profitów przy jednoczesnym ograniczaniu kosztów działalności swych klinik.
Kobieta, korzystająca ze „zdalnej aborcji” udaje się do gabinetu, w którym za pomocą internetowego połączenia wideo kontaktuje się z lekarzem, siedzącym przed ekranem komputera nawet tysiące kilometrów od niej. Gdy rozmawiający z nią medyk zdecyduje, że kobieta może dokonać aborcji, naciska przycisk w swoim komputerze, za pomocą którego otwiera się realna szuflada ze środkiem aborcyjnym w gabinecie, gdzie przebywa pacjentka. Kobieta może w ten sposób wziąć do domu specyfik, a lekarz nie interesuje się już dalszym jej losem.
Według obrońców życia wprowadzone w stanie Missouri przepisy pomagają lepiej chronić zdrowie kobiety, która decyduje się na farmakologiczną aborcję. W takich bowiem przypadkach niebezpieczeństwo komplikacji zdrowotnych a nawet śmierci jest bardzo duże.
Gubernator Nixon z Partii Demokratycznej nie podpisał przyjętego przez stanowy parlament prawa, ale też i nie zawetował go. W USA już 11 stanów przyjęło podobne przepisy ograniczające „zdalną aborcję”.
Piotr Sikora o odzyskaniu tożsamości, którą Kościół przez wieki stracił.