Było to potrójne, prawdziwie rodzinne świętowanie. Z zakonną rodziną bł. Małgorzaty Szewczyk – siostrami serafitkami – dziękowaliśmy za beatyfikację ich założycielki. Z prawdziwą rzeszą młodych małżeństw i gromadkami ich dzieci najpierw maszerowaliśmy ulicami, a potem – na zielonej murawie stadionu cieszyliśmy się świętowaniem z młodymi.
Diecezjalne Święto Życia zaplanowane było jako potrójna uroczystość – i takim też okazało się przeżyciem. Zaczęło się w ogrodach klasztoru serafitek, przy ołtarzu, wokół którego stanęło kilkudziesięciu kapłanów i kilka tysięcy wiernych, w tym liczna reprezentacja sióstr serafitek z różnych klasztorów. Była ich matka generalna Joanna Wiśniowska. Eucharystii dziękczynnej za beatyfikację założycielki zgromadzenia serafitek przewodniczył bp Tadeusz Rakoczy wraz z bp. Piotrem Gregerem i bp. Janem Zającem.
Do zgromadzonych dołączyli parlamentarzyści, przedstawiciele władz samorządowych. Był oczywiście Janusz Chwieruta, prezydent Oświęcimia. – Jeszcze za życia została nazwana aniołem dobroci – mówił o bł. Małgorzacie Szewczyk bp Tadeusz Rakoczy. – Spuścizna, jaka po sobie zostawiła, to przede wszystkim duch solidarności, obejmujący ubogich i chorych.
Jak zaznaczył bp Rakoczy, nowa błogosławiona dała też godny naśladownictwa przykład, jak połączyć tę szczególną więź z ludźmi w potrzebie z codzienną głęboką modlitwą. – Nie rozstawała się z różańcem. Długie godziny spędzała na modlitwie przed Najświętszym Sakramentem – przypominał w homilii. Dziękczynną liturgię zakończyło przeniesienie cedrowej trumienki – relikwiarza ze szczątkami bł. Małgorzaty Szewczyk – do klasztornej świątyni MB Bolesnej, do bocznego ołtarza, przy którym odtąd będzie można modlić się za wstawiennictwem nowej błogosławionej. – Dziękujemy Chrystusowi, że swoją Ofiarą połączył w jedno, jak mozaikę, wszystkie wydarzenia dzisiejszego dnia – mówiła siostra Magdalena Cwajda, przełożona prowincji oświęcimskiej sióstr serafitek, dziękując uczestnikom dziękczynnej uroczystości i współorganizatorom kolejnych punktów świętowania pod patronatem błogosławionej.
Płomień wiary
Symbolem wiary matki Małgorzaty stał się ogień, który grupa biegaczy przyniosła do Oświęcimia z Hałcnowa, z kaplicy, z której ponad sto lat temu błogosławiona wyruszyła w drogę, by budować macierzysty dom serafickiego zgromadzenia. Inicjatorem biegu był ks. Jacek Pędziwiatr, redaktor bielsko-żywieckiego „Gościa Niedzielnego” i diecezjalnego radia „Anioł Beskidów”. Biegacze w nieco ponad trzy godziny pokonali 28 kilometrów. – Bieg z ogniem był nie tylko wyzwaniem kondycyjnym dla biegaczy, ale również znakiem, jakim dla współczesnego chrześcijanina, powołanego do świętości, jest życie i dzieło bł. matki Małgorzaty Łucji Szewczyk – tłumaczy ks. Pędziwiatr. Przyniesiony ogień płonął na ołtarzu, a później biegacze nieśli go podczas Marszu dla Życia i Rodziny.
Tysiąc na plusie
Tuż po zakończeniu liturgii uformował się pochód uczestników Marszu dla Życia i Rodziny. Błogosławiąc wszystkim, którzy postanowili wziąć w nim udział, bp Tadeusz Rakoczy przypominał, jak wielką wymowę ma świadectwo poparcia dla życia, składane w tym mieście, w którym kiedyś przeciwnicy życia ulokowali obóz zagłady – KL Auschwitz-Birkenau. – Obowiązek służby życiu spoczywa na wszystkich i na każdym z nas, ale odpowiedzialność ta spoczywa w szczególny sposób na rodzinie, która jest wspólnotą życia i miłości – mówił bp Rakoczy, apelując się do rodzin, by stawały się znakiem zmuszającym do refleksji wszystkich tych, którzy ulegają współczesnym modom i podważają znaczenie i wartość rodziny. Wraz z rodzinami poszła młodzież i starsi, księża i siostry zakonne, politycy, uczniowie szkół salezjańskich. Liczna była reprezentacja diecezjalnej wspólnoty Domowego Kościoła, do której należeli małżonkowie, którzy w drodze dzielili się świadectwem na temat swojego rodzinnego życia modlitewnego. Marsz poprowadził ks. Mateusz Dudkiewicz, przypominając, że w tym roku odbywa się on pod hasłem: „Kierunek – rodzina”. Za głównym marszowym transparentem powędrowało ponad 2,5 tysiąca osób. To ponad tysiąc więcej niż rok temu, gdy odbył się tu pierwszy marsz. – Nie spodziewaliśmy się, że będzie nas aż tylu – przyznawali z radością organizatorzy. Wśród maszerujących był też Jacek Sapa z Warszawy, prezes Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny, inicjator wielu kampanii na rzecz rodziny w Polsce. – Z uznaniem obserwował przebieg naszej manifestacji poparcia dla rodziny – mówią Maria i Jan Plewowie, inicjatorzy pierwszego oświęcimskiego Marszu dla Życia i Rodziny. Jak zapowiedział Jacek Sapa, jeszcze w tym miesiącu w Warszawie odbędzie się spotkanie podsumowujące tegoroczne marsze i debata na temat dalszych kroków, jakie na podstawie tego szerokiego społecznego poparcia dla rodziny powinny zostać podjęte.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.