Naprawdę wierzysz, że to płótno jest autentyczne i pochodzi z grobu Chrystusa? „Tak” – odpowiedział. Nic więcej. Ale taką odpowiedź dał po raz pierwszy w swoim długim życiu badacza. Fragment książki: Paul Badde „Twarzą w Twarz. Świadkowie koronni Zmartwychwstania”.
Poza tym w żydowskich miastach był motłoch, tak jak później był motłoch w chrześcijańskich miastach wzdłuż rzeki Ren, który szturmował żydowskie synagogi, kiedy krzyżowcy z regionu wyruszyli do Jerozolimy, aby uwolnić grób Chrystusa z rąk muzułmanów. Krotko mówiąc – ukrycie tkanin z pochowku Chrystusa w tym czasie było nie tylko rozważnym posunięciem. To była konieczność.
Ta wiedza o całunie, która nie mogła być podana do wiadomości publicznej, musiała być trzymana w sekrecie przez apostołów od samego początku. Tajemnice rodzinne nie powinny wychodzić poza progi domu. A tu rzeczywiście mieliśmy dom młodej, chrześcijańskiej społeczności i skrywany w nim pierwotny dokument o męce i zmartwychwstaniu jej Pana i Mistrza. Zatem czy można się jeszcze dziwić „cuchnącej, grobowej ciszy”, w której całun pozostał ukryty podczas pierwszych stuleci?
Ale czy naprawdę nie ma żadnych wzmianek o całunie z wczesnego okresu apostolskiego? Może jednak istnieją. W rozdziale 10 Dziejów Apostolskich na przykład św. Łukasz opowiada o nadzwyczajnej wizji apostoła Piotra w mieście portowym Joppa (dzisiaj Jafa niedaleko Tel Awiwu): Piotr wszedł na taras domu, aby się modlić. Było to około południa. Odczuwał jednak głód i chciał coś zjeść. W czasie gdy przygotowywano mu posiłek, miał widzenie. Zobaczył otwarte niebo i coś jakby wielkie płótno czterema końcami opadające ku ziemi. Znajdowały się na nim wszystkie czworonożne zwierzęta, płazy oraz ptaki. Usłyszał także słowa: „Podejdź, Piotrze, zabijaj i zjedz!”. Piotr odpowiedział: „Nie zrobię tego, Panie, gdyż nigdy nie jadłem nic skażonego ani nieczystego”. Wtedy po raz drugi usłyszał: „Nie uważaj za skażone tego, co Bóg oczyścił”. Powtórzyło się to trzy razy, a potem ten przedmiot uniósł się do nieba. Kiedy Piotr zastanawiał się nad znaczeniem tego, co widział, zobaczył wysłanników Korneliusza (Dz 10,9-17).
Czyż to „wielkie płotno” w jego widzeniu, nieczyste przez kontakt z nieczystym jedzeniem, ktore było na nim podane, nie nasuwa przypadkiem skojarzeń z inną długą, rownież nieczystą tkaniną, ktora już wtedy była przechowywana w pierwotnej społeczności chrześcijańskiej? Czy to właśnie przyszło Piotrowi do głowy, kiedy szukał znaczenia swojej wizji? Czy była w niej zakodowana wiadomość o ukrytym całunie Chrystusa? Tak, to możliwe. Choć to oczywiście czysta spekulacja – nie da się tego potwierdzić.
Z drugiej strony nikt nie może wątpić w to, co Jezus powtarzał całe życie o starym żydowskim pojmowaniu czystości i nieczystości. Tak czytamy na ten temat u ewangelisty Marka, ktory notował w rozdziale 7: [Jezus] potem znowu przywołał do siebie tłum i powiedział: „Słuchajcie Mnie wszyscy i zrozumiejcie! Nic, co wchodzi do człowieka z zewnątrz, nie może go splamić; lecz co wychodzi z człowieka, to go plami”. Kiedy opuścił tłum i wszedł do domu, Jego uczniowie pytali Go o znaczenie tych słów. Odpowiedział im: „To i wy nie rozumiecie? Nie dostrzegacie, że wszystko, co z zewnątrz wchodzi do człowieka, nie może go splamić; gdyż nie wchodzi do jego serca, ale do żołądka i wydalane jest na zewnątrz”. W ten sposób uznał wszystkie pokarmy za czyste. I mówił dalej: „Co wychodzi z człowieka, to właśnie go plami. Z wnętrza, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, rozpusta, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zawiść, bluźnierstwo, pycha, głupota. Całe to zło wychodzi na zewnątrz i plami człowieka (Mk 7,14-23).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.