Zawsze ciągnęło go do ludzi i ludzi ciągnęło do niego.
Wśród tysięcy spotkań i dyskusji były też i te związane z powstaniem dwóch filmów: „Miasto z wyrokiem”, o radomskim proteście z 1976 r., oraz „I cicho spocznie w grobie” – o ks. Romanie Kotlarzu, ofierze komunistycznych represji tamtego czasu. Mazury Te ks. Zdzisław ukochał szczególnie. Jeszcze u początku pracy duszpasterza akademickiego udało mu się kupić dwie łodzie typu „Omega” i nimi żeglował po mazurskich jeziorach ze swoimi podopiecznymi. – Ks. Domagałę poznałem jeszcze w 1978 r. Był wtedy duszpasterzem akademickim. Trafiłem wówczas na wykład tzw. „uniwersytetu latającego”, który miał miejsce w jego mieszkaniu – wspomina Sławomir Ruta, sam także zamiłowany żeglarz. Wielokrotnie brał potem udział w mazurskich wyprawach. – Tam stałym punktem dnia była Msza św., wspólne posiłki przygotowywane przez dyżurującą wachtę, a potem rejs: codziennie z inną załogą – dodaje. Mówi też coś, o czym opowiada wiele osób związanych z ks. Domagałą: – Ks. Zdzisław miał niezwykły dar. Ludzie otwierali się przed nim. Gdy ktoś miał jakiś problem, szedł do „Szefa”, a on wysłuchał, doradził. No właśnie, „Szef”. Tak mówili do niego ci, którzy związali się z nim i z tym, co robił. – „Szef” – tak nazywałem go najczęściej i tak zwracałem się do niego. Był moim szefem, choć nie pracowałem dla niego nawet jednego dnia. Szef to przecież inaczej przywódca. Przywódca lub może lepiej brzmi: przewodnik – wyjaśnia Krzysztof Gajewski.
Szukał ludzi
Ksiądz Domagała zmarł nagle, choć śmierć mocno schorowanego księdza nie powinna była zaskoczyć. Ale zaskoczyła, bo do ostatniego dnia szukał ludzi. – Ostatnie godziny życia spędził ks. Zdzisław w gronie naszych trzech małżeństw na ul. Masztowej. Było to wieczorne, poświąteczne spotkanie, na które on przyjechał około 22, po dyżurze, który miał w Telefonie Zaufania. Ks. Domagała wielokrotnie mówił, że lubi przebywać wśród rodzin i uczyć się naszych doświadczeń. Rozstaliśmy się po 1 w nocy. Pożegnał nas serdecznie, a my wróciliśmy do domu. Tamtego nocnego telefonu, że Szef nie żyje, nie da się zapomnieć. W żalu i płaczu dotarło do nas, że zostaliśmy osieroceni – opowiada Bogdan Wróbel. Na uroczystości pogrzebowej kościół farny ściśle wypełnili wierni. Towarzyszyło im liczne grono kapłanów. Ks. Zdzisław Domagała zmarł 30 grudnia niespełna dziesięć lat temu, w 2003 r. „Uśmiecham się często, wspominając liczne chwile z Szefem. Przyglądam się sobie nieogolonemu, w kaloszach, w kraciastej koszuli, z wędziskiem w ręku i nasłuchuję, czy gdzieś z krzaków nie wyjdzie ks. Domagała i nie powie: »Wyciągaj różaniec. Idziemy na ryby!«” – pisze jeden z jego wychowanków, ks. Artur Woźniak. Cytowane wspomnienia pochodzą z książki: „Człowiek, kapłan, przewodnik. Ks. Zdzisław Domagała”, red. ks. Leszek Domagała, Radom 2013.
Mój przewodnik
Ks. Leszek Domagała, redaktor książki ze wspomnieniami o ks. Zdzisławie Domagale – Po zakończeniu szkoły podstawowej wraz z kolegą wybrałem się na Pieszą Pielgrzymkę na Jasną Górę. Było to w 1987 r. Podczas Mszy św. sprawowanej na rozpoczęcie pielgrzymki po raz pierwszy zobaczyłem jej dyrektora, ks. Zdzisława Domagałę. Gdy usłyszałem jego nazwisko, byłem niezmiernie dumny. Jednakże nie byliśmy rodziną. W późniejszych latach, i jako kleryk, i jako ksiądz, spotykałem wielokrotnie ks. Zdzisława. Uczestniczyłem także w jego mazurskich wyprawach. Mam w pamięci Msze św., które sprawował podczas wakacji. Wspominam wieczory przy ognisku, gdzie jako młody żeglarz uczyłem się „rzemiosła” i spotkań z ludźmi. A potem, po latach, ja sam stałem się odpowiedzialny za radomską pielgrzymkę i tym samym byłem spadkobiercą wielkiej tradycji, którą wypracował ks. Domagała. Mamy ciągle wypływać na głębię, tak jak uczył bł. Jan Paweł II. Ks. Zdzisław mówił o mozole i trudach, które wiążą się z tym, by płynąć pod wiatr i wędrować pod prąd, także w życiu. A taki kierunek wyznacza niejednokrotnie pomoc drugiemu człowiekowi. To dewizy i podpowiedzi ks. Zdzisława Domagały, które stały się dla mnie najcenniejszymi wskazówkami. Staram się nimi żyć i przenosić je na grunt duszpasterski.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.