W tym roku obchodzą swoje ćwierćwiecze. Mają więc tutaj swoją tradycję. Jedną z takich wspólnot jest grupa działająca w parafii pw. św. Siostry Faustyny w Gdańsku-Rotmance.
Jest nas na Rotmance dziesięć rodzin – mówi Grzegorz Wolender, przedstawiciel wspólnoty. – Znamy się od dawna, jeszcze z okresu tworzenia się naszej parafii, czyli od parunastu lat. Przeprowadziliśmy się z różnych części Trójmiasta, ale większość już wcześniej działała w ru- chu w Sopocie i w Gda- ńsku-Złotej Karczmie. Tych dziesięć rodzin stanowi wspólnotę rzeczywiście zwartą, opierającą się na wspólnych wartościach i oddaną swojemu posłannictwu, jakim jest apostolstwo – życie zgodnie z zasadami wiary i jej głoszenie. A czym jest Ruch Szensztacki? Jego założycielem był w 1914 roku o. Józef Kentenich, a nazwa pochodzi od dzielnicy miasta Vallendar, Schönstatt. Celem Ruchu jest aktywne apostolstwo i aktywizacja katolików świeckich w dziele głoszenia nauki Jezusa Chrystusa. Ruch Szensztacki ma charakter maryjny, pedagogiczny i apostolski.
– Ojciec Kentenich chciał, by katolicy dawali żywe świadectwo swojej wiary na co dzień – opowiada Piotr Andrzejkowicz, także mieszkaniec Rotmanki. – Z czasem ruch rozrósł się z formy czysto świeckiej, skupiającej głównie rodziny, do dzieła, w którym uczestniczą też kapłani i siostry zakonne. Podczas I wojny światowej idee Ruchu Szensztackiego trafiły także do żołnierzy. A gdy do władzy w Niemczech doszedł Hitler, o. Kentenich został osadzony w obozie koncentracyjnym w Dachau, gdzie nadal prowadził swoją działalność. Po wojnie dawni współwięźniowie ojca założyciela rozprzestrzenili idee ruchu na cały świat. W Polsce trafiły one na podatny grunt. – Co ciekawe, ojciec Kentenich stworzył, jako miejsce spotkań wspólnoty, sanktuarium Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej, opierając się na odwrotności obowiązujących dotychczas zasad – mówi Piotr Andrzejkowicz. – Sanktuaria powstają tam, gdzie objawiła się Matka Boża. On zbudował świątynię, wierząc, że za sprawą jej istnienia i za sprawą działania wspólnoty miejsce to nabierze niezwykłej mocy.
To potwierdziło się w przyszłości. Od tego czasu sanktuaria szensztackie budowane są na świecie w jeden ściśle określony sposób. Wszystkie są właściwie identyczne. Tam zbierają się członkowie wspólnot, tam odbywają się pielgrzymki, rekolekcje. W Polsce takich sanktuariów jest sześć. Najbliżej Trójmiasta znajdują się te położone w Koszalinie i w Bydgoszczy. – Mimo tego, że na naszym terenie nie mamy sanktuariów, staramy się działać jak najaktywniej – mówi Renata Andrzejkowicz.
– Spotykamy się, nie tylko podczas Mszy świętych. Razem dyskutujemy o zadaniach na najbliższy okres, tworzymy żywą wspólnotę ludzi zaangażowanych wokół idei apostolskiej. Rodziny szensztackie swoim życiem dają świadectwo wierze. Jednym z zewnętrznych tego przejawów jest fakt, że w domu każdej takiej rodziny jest sanktuarium domowe, wokół którego skupiają się członkowie rodziny w czasie modlitw. – To czasem ma zabawne konsekwencje – wspomina Piotr Andrzejkowicz. – Kiedy nasze dzieci były małe, musieliśmy im sporo tłumaczyć, że nie trzeba klękać za każdym razem, kiedy przechodzą w pobliżu sanktuarium. Jednym z głównych elementów takiego sanktuarium jest oczywiście krzyż i obraz MB Trzykroć Przedziwnej. Rodziny szensztackie z Rotmanki to równocześnie bardzo aktywni parafianię. – Kiedy zostałem tu proboszczem i trzeba było budować parafię niemal na nowo, łącznie z postawieniem kościoła, oni okazali się bezcenni – wspomina proboszcz wspólnoty św. Siostry Faustyny, ks. Andrzej Kosowicz. – Świadomość tego, że człowiek nie jest tu sam ze swoimi zadaniami, że jest grupa ludzi oddanych wierze i chcących aktywnie uczestniczyć w życiu parafii, była bezcenna.
Ruch Szensztacki
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).