Ekipa od Dobrej Nowiny

My nie przychodzimy nauczać, raczej posłuchać i nauczyć się czegoś od ludzi, których spotykamy – mówi Konstanty „Kostek” Fiedorowicz, młody ewangelizator z Białogardu.

Reklama

Po raz 6. akcja zainicjowana przez ks. Radka Siwińskiego przyciągnęła młodych z całej diecezji. Dla nich wyjazd na wieś to sposób na spędzenie wakacji.

Od drzwi do drzwi

Asia Grzywacz pochodzi z Trzcianki, ale studiuje w Krakowie. – Już prawie kończę, jeszcze tylko obrona we wrześniu – mówi pogodnie. Każdego roku czeka na wakacje, kiedy będzie mogła znowu iść z Dobrą Nowiną. – Żyje od ewangelizacji do ewangelizacji, bo doświadczenia, jakimi dzielą się ze mną ludzie, są dla mnie najlepszym świadectwem obecności Boga – mówi.

Ewangelizatorzy zaczynają dzień od adoracji, później jedzą śniadanie i zabierają się do pracy. Na początek trzeba zebrać dzieci z całej wioski, żeby wspólnie się pobawić, pośpiewać, a później w kościele, w czasie krótkiej katechezy, powiedzieć najmłodszym o Bogu. – Dla maluchów to ogromna frajda, bo zazwyczaj nikt nie organizuje im czasu, a my przez zabawę ewangelizujemy – mówi Asia.

Po południu przychodzi czas na trudniejszą część głoszenia Dobrej Nowiny. Teraz trzeba wyjść do ludzi, iść od drzwi do drzwi. – Jest to trochę trudne, ale osoby, które nas wpuszczają, podchodzą do nas z wielką życzliwością, otwierają przed nami swoje serca. Najczęściej czekają na nas, liczą, że przyjdziemy, że ich odwiedzimy. Czasami, gdy nie uda nam się dotrzeć do któregoś z domów, skarżą się, że do nich nie przyszliśmy – mówi. – Biorąc udział w tej ewangelizacji, wiedziałam, że idę mówić o Jezusie drugiemu człowiekowi i nie zastanawiałam się, jak to będzie z tym pukaniem do drzwi.

Każdego dnia są w innej miejscowości. W niektórych nie tylko nie ma kościoła, ale nawet kaplicy. – W jednej z takich wiosek ludzie bardzo się napracowali, żeby było gdzie odprawić Mszę św. W świetlicy stanął ołtarz, przyniesiono kwiaty. Wszystko to wywarło na mnie ogromne wrażenie – zaznacza dziewczyna.

Pukajcie, a...

– Postawa ewangelizatorów jest godna podziwu, zwłaszcza że niektórzy z nich nie kończą tylko na tej jednej akcji, ale już szykują się do dalszej drogi. Jest w nich ogromne pragnienie dawania świadectwa, mówienia o swojej przynależności do Chrystusa, a już sama forma zapukania do drzwi wymaga ogromnej odwagi – mówi ks. Piotr Skiba, który wraz z grupą młodych ewangelizował parafię w Sławsku.

Marta Wojtkowiak właśnie wróciła z pracy. Ma jeszcze trochę obowiązków, musi przecież posprzątać i ugotować obiad. Ale nie szczędzi czasu, żeby przyjąć gości głoszących Dobrą Nowinę. – Dla mnie to nie jest jakieś zaskoczenie, wiadomo, inaczej jest w wiosce, inaczej w mieście, tu nie zamyka się drzwi tak szybko. Chodzę do Kościoła, znam księdza i wiedziałam, że będą u nas ewangelizatorzy – mówi.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama