Słodkie obrazki, mniej i bardziej intrygujące cytaty. To dobra forma ewangelizacji w sieci?
Serwis internetowy ewangelizatory.pl działa na podobnej zasadzie, co popularne Demotywatory. Odróżnia go jednak przesłanie i tematyka. Można na nim bez problemu zamieszczać zdjęcia, obrazki, filmiki czy teksty o pozytywnej, religijnej i patriotycznej treści. - Naszym celem jest zebranie jak największej ilości obrazków oraz filmów, aby każdy z odwiedzających mógł znaleźć coś dla siebie – wyjaśnia jedna z założycielek, Alicja Ostrowicka - Do tej pory zgromadziliśmy ich już ponad 500 – z dumą dodaje, chociaż trzeba zauważyć, że zasób internetowych zbiorów istotnie zwiększa się z minuty na minutę.
Czy jest to jednak dobra i skuteczna forma promocji wartości chrześcijańskich? Zapytaliśmy o to ekspertów od marketingu:
Karol Wyszyński, specjalista ds. promocji w internecie:
Mamy tu do czynienia z ciekawym obrazkiem, krótką informacją i przyjemnym przesłaniem. Strona działa na podobnej zasadzie, co Demotywatory, które odniosły wielki sukces. Spełnia ona podstawowe standardy sieci. Zawiera dużo obrazków, a o to dzisiaj – w epoce kultury obrazkowej – przede wszystkim chodzi. Jest to strona adresowana głównie do katolickich geeków i to dzięki nim ma największą szansę na promocję. W związku z tym, że dla starszych ta technika często bywa zbyt trudna, jej najbardziej prawdopodobnymi odbiorcami będą młodzi użytkownicy internetu.
Sam odbiór strony zależy przede wszystkim od czytelników. Należy uwzględnić, że nie wszystkim katolikom chodzi jedynie o grzeczne kościółkowe obrazki, więc kontrastowych, z mocniejszym przesłaniem może z czasem pojawiać się na Ewangelizatorach więcej. I oczywiście nie mogą one być zbyt dosłowne. Przekaz posiadający drugie dno może bardziej inspirować.
Strona łączy wiarę z ciekawą treścią i jak na początek jest niezła. Można wprowadzić tam nowe pomysły, jak promocja nauki Jana Pawła II o określonej porze dnia i odwołanie do jakiejś całościowej bazy. Codzienne zaglądanie na tę stronę może być jak praktyka wybierania sobie cytatu z Pisma Świętego na dziś, jak niektórzy robią. Krótka komunikacja: obrazek plus tekst jest zawsze o wiele skuteczniejsza niż długie artykuły.
Tę stronę warto polecać. Ja to robię na swoim facebookowym koncie, rozsyłam też maile do znajomych z informacją, że powstała i jest ciekawa. Ideę tego serwisu warto promować jeszcze szerzej, chociażby przez jakieś formy kampanii outdoorowej, np. billboardy czy rozmawiać o niej na konferencjach czy eventach, poświęconych dyskusji nad nowymi formami ewangelizacji.
Póki co jestem wielkim entuzjastą Ewangelizatorów.pl. To dobry przykład działania na pustyni duchowej, jaką stanowi internet. Inne serwisy np. Demotywatory są przepełnione wulgarną treścią i zawierają liczne podteksty seksualne. Tutaj tego nie ma. Treści ewangelizatorskie nie potrzebują dodatkowych smaczków. Szkoda tylko, że idea Ewangelizatorów powstała tak późno. Sądzę, że strona ma duże szanse na to, żeby dotrzeć do młodych ludzi i ułatwić wzajemne dzielenie się przeżyciami duchowymi.
not. ał
Tomasz Zalewski, prezes zarządu Agencji Reklamowej „DonBrando”:
Trwanie przy tego typu konwencji może zrodzić pytanie, po co wchodzić na tę stronę kolejny raz. Póki co, znajdujące się tam treści nie mają perspektyw rozwoju. Nie wiadomo czy użytkownik znajdzie potrzebę ponownego odwiedzenia serwisu.
Co do przedstawionych obrazków to mamy tę samą treść w nagłówku, na obrazku i w ukazanym na nim przesłaniu. Taka dosłowna potrójność niczego nie wnosi.
Sama treść wydaje się być zbyt oczywista. A odbiorca, zwłaszcza młody, chce czegoś więcej. Młodzi już nie szukają tylko pięknych haseł, bo wciąż są nimi zalewani. Szukają czegoś, co będzie głębsze i zmusi do myślenia, refleksji lub w sposób czytelny pokaże jak żyć.
Cytaty są ciekawe ale pojawia się wciąż pytanie: dla kogo jest strona? jeżeli dla dość prostego i młodego użytkownika, to epatowanie cytatami biblijnymi i wypowiedziami, chociażby Jana Pawła II (które nie zawsze są zrozumiałe bez znajomości kontekstu, w jakim zostały wypowiedziane), może być niewystarczające i niezrozumiałe.
Skoro w podtytule widnieje zdanie „duchowa inspiracja każdego dnia”, może warto zamieszczać codziennie jakieś główne przesłanie na dziś. Potrzebujemy przecież odpowiedzi na pytania powstające w codzienności, wypowiedzi o problemach, z którymi sami możemy się utożsamiać. To może być bliższe niż ewangelizacja przez górnolotność, wielkie hasła i miłe obrazki. Może powinny być proste treści typu: dziś zrób dobry uczynek w szkole, pracy itp., lub analizujemy w ciekawy sposób konkretne przykazanie.
Chcąc porównać tę stronę z Demotywatorami należy w ogóle wyjść od pytania: Kto i po co wchodzi na Demotywatory. Zazwyczaj są to ludzie, dla których zawartość portalu jest ciekawa, zaskakująca, „inna od tego, co wszędzie”. Mają oni świadomość, że tam zawsze znajdą coś ciekawego. Sukces Demotywatorów polega głównie na tym, że nie są banalne i opierają się na bystrym obserwowaniu świata. Na fotosie nie zawsze można zauważyć to, co autor chce powiedzieć, a umożliwia to dopiero zapis słowny, który sprzyja niespodziewanemu dostrojeniu albo całkowitemu skontrastowaniu. Taki efekt zmusza internautów do refleksji, albo po prostu bawi.
Wiele rzeczy merytorycznych na Ewangelizatorach.pl jeszcze do poprawienia, tak żeby ten, kto stronę ogląda mógł i zechciał ją polecić, mówiąc znajomym: Słuchaj, byłem na fajnej stronie, spróbuj i ty. Dla mnie w tej chwili nie ma takiej przesłanki i w takiej formie nie widzę perspektyw jej rozwoju.
Przy tego typu inicjatywach, zwłaszcza w początkowej fazie warto przeprowadzać profesjonalne badania odbioru treści – wtedy byłoby wiadomo czego odbiorcy oczekują.
Serwis musi być robiony przez użytkowników – ich zaangażowanie mocno mu się przyda ale dobre ramy i wysoki poziom muszą być z góry nakreślone przez twórców.
not. ał
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).