Selekcjoner Włoch przeszedł 21 km pieszo w pielgrzymce dziękczynnej na Srebrną Górę na Bielanach.
- Jak wydostaniemy się z grupy, to przyjdę tu do was pieszo, by podziękować Bogu – miał rzucić pod adresem krakowskich kamedułów Cesare Prandelli. Wypowiedź włoskiego selekcjonera z 5 czerwca przytacza La Repubblica. Nie wiadomo, czy faktycznie Prandelli rozmawiał z którymś z zakonników, ale obietnicy dotrzymał. Po wygranym meczu z Irlandią (2:0), Prandelii w towarzystwie Demetrio Albertiniego, i całego zespołu współpracowników drużyny narodowej, wyruszyli pieszo z Wieliczki na Bielany. Tymczasem Azzurri, po obfitej kolacji, położyli się spać. Pątnicy – było ich prawie 30 - zaś dystans 21 km Włosi przeszli pieszo, ubrani w garnitury. Trasę pokonali w środku nocy, w ciągu trzech godzin odmawiając m.in. różaniec. Wrócili do hotelu nad ranem, już samochodem.
Prandelli pełni funkcję trenera drużyny narodowej Włoch od 2010 r. Debiutował w roli trenera w Atalancie w latach 90. Przedtem grał tam jako zawodnik 1978 r. , potem był piłkarzem turyńskiego Juventusa. W 2002 r. był szkoleniowcem Parmy, Romy i kolejno Fiorentiny. Prandelli nie jest jedynym włoskim piłkarzem, który publicznie przyznaje się do wiary. O swojej relacji do Boga często mówi też Javier Zanetti, kapitan Interu. W czasie ostatniego Światowego Spotkania Rodzin w Mediolanie dawał świadectwo o rodzinie. Dzięki niemu chrzest przyjęło kilku innych piłkarzy włoskich. Prandelli zaś mimo ironicznych komentarzy niektórych swoich podopiecznych i dziennikarzy o pielgrzymce na Bielany mówi z radością.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.