W Niemczech trwa dyskusja o współpracy organizacji pro life z kasą chorych.
Stowarzyszenie ProLife Deutschland podpisała umowę z Branżową Kasą Chorych Przemysłu, Handlu i Ubezpieczeń (BKK IHV). W jej ramach działacze organizacji, ale także osoby postronne, mogą wpisać do karty ubezpieczeniowej, że rezygnują z opłacania przez tę kasę aborcji na własnym dziecku, co w praktyce oznacza, że rezygnują z korzystania z aborcji w ogóle. Każda taka osoba otrzyma 300 euro po narodzinach dziecka jako „pieniądze powitalne”.
- W ten sposób wysyłamy sygnał: można inaczej! Informacja, wraz z kartą ubezpieczeniową, trafia do każdej praktyki lekarskiej, dentystycznej i do każdego szpitala – mówi serwisowi Kath.net skarbnik ProLife Deutschland, Wolfgang Treuter. Pomysł nie jest nowy, od dwudziestu lat jedna ze szwajcarskich organizacji broniących życie współpracuje z jedną z kas chorych. Do tej pory otwarcie z możliwości zabicia własnego dziecka zrezygnowało 50 tys. Helwetów.
Nie wszystkim się to jednak podoba. Największa kasa chorych w Niemczech, AOK twierdzi, iż działalność BKK IHV jest „szkodliwa politycznie” i odcina się od inicjatywy. Aktualnie Federalny Urząd Ubezpieczeń bada, czy współpraca BKK IHV z obrońcami życia nie narusza „neutralności światopoglądowej” ubezpieczyciela.
Opisuje swoje „duchowe poszukiwania” w wywiadzie dla„Der Sonntag”.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.