„Magia to środki i praktyki, za pomocą których człowiek chce zdobyć informacje niedostępne w zwyczajny sposób, odwołując się do mocy ponadludzkich” – przypomina Katechizm Kościoła Katolickiego. Tymczasem amatorów wróżek i jasnowidzów przybywa, także w naszym regionie.
Przepowiadacze przyszłości reklamują swoje usługi w programach telewizyjnych, na stronach internetowych, w gazetach i ulotkach. Przestaje już dziwić fakt, że wróżkę można także spotkać w jednej z płockich galerii handlowych, gdzie ma wyznaczone miejsce. Z danych statystycznych wynika, że rocznie 3 mln. Polaków korzysta z wróżbiarskich porad. Horoskopy regularnie czyta 55 proc. naszego społeczeństwa, a większość z tego stosuje się do zawartych w nich wskazówek. Niektóre źródła podają, że branża wróżbiarska w naszym kraju zarabia rocznie do 2 mld. zł.
Chciał „myśleć pozytywnie”
O tym, jak niebezpieczne jest igranie z magią, przekonał się na własnej skórze pan Marek z Płocka. Dziś ku przestrodze innych dzieli się swym doświadczeniem. Jak przyznał w rozmowie z „Gościem”, z usług wróżki nie korzystał, zaczął jednak interesować się rozwojem wewnętrznym w kierunku New Age. Były to numerologia, radiestezja, feng shui, joga, uczył się pozytywnego myślenia. – Zawsze byłem człowiekiem aktywnym, działałem i chciałem zgłębiać wiedzę tak, żeby moje starania przynosiły jak najlepsze efekty – opowiada przedsiębiorca. – Wszystko zaczęło się od książki na temat pozytywnego myślenia, która przypadkiem trafiła w moje ręce – wspomina. Jednocześnie dodaje, że wraz z nią przyszło wgłębianie się w kolejne metody i techniki „osobistego rozwoju”, które polegały na sięganiu do podświadomości. Zdawał więc kursy, poznawał kolejne „możliwości ludzkiego umysłu i siły energii”, aż wciągnął w te praktyki swoją rodzinę, a także znajomych z pracy. Myślał, że w ten sposób pomaga sobie i innym, jednak z czasem zaczął pojawiać się niepokój, strach, który potem już go nie opuszczał, ani w dzień, ani w nocy. Zrozumiał, że to, w czym uczestniczył, miało elementy białej magii. Wtedy postanowił szukać pomocy. Umęczony ciągłym rozdrażnieniem i strachem skierował kroki do księdza, który pomógł jemu i jego bliskim.
Po Mszy do wróżki
Czy to wróżka, czy jasnowidz bądź bioenergoterapeuta – z doświadczenia egzorcystów wynika, że trzeba unikać każdej z praktyk oferowanych przez takie osoby. Jednak brak świadomości doprowadza do takich paradoksów, że niektórzy wychodzą z kościoła i kierują swoje kroki do wróżki. Podobne przypadki znane są ks. Pawłowi Waruszewskiemu, rektorowi sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Płocku. Jak podkreśla, coraz częściej spotyka się z taką postawą. – Do wróżki idą po „ratunek” na troski natury ekonomicznej czy kłopoty miłosne. Zwłaszcza słabi i wrażliwi ludzie są podatni na magię, a poprzez swą naiwność otwierają się na zło – mówi ks. Waruszewski. Dlatego księża przekonują, że najlepiej kierować się w życiu ewangeliczną zasadą: „Unikajcie tego, co ma chociażby pozór zła”. Inaczej otwieramy się na świat energii i na duchy, których nie możemy kontrolować. Rektor sanktuarium wspomina, że kiedyś przyszła do niego dziewczyna, która wcześniej uczestniczyła w magicznych praktykach. Demon nie chciał jej opuścić, w trakcie spowiedzi zemdlała i upadła. – Próba przypodobania się demonowi zawsze kończy się tragedią, bo on nas nienawidzi. Najpierw niby coś da, uwiarygodni się, żeby nas omamić, wciągnąć w swe sieci, a tak naprawdę nas zniszczy – dodaje.
Z szatanem nie ma żartów
W diecezji płockiej jest mianowanych ośmiu księży egzorcystów. W żadnej innej diecezji nie ma ich tak wielu, jednak wykonujący tę posługę księża przyznają, że na brak zajęcia nie mogą narzekać. W Płocku pomocy w uwolnieniu od demona najczęściej szukają kobiety, bo są najbardziej zdeterminowane. Praktycznie codziennie egzorcyści otrzymują telefony z prośbą o pomoc. Bp Piotr Libera, świadomy tych zagrożeń i narastającego problemu, napisał list na tegoroczny Wielki Post, w którym wprost odnosi się do grzechu wróżbiarstwa i działania złego ducha. – Bądźmy szczególnie czujni, jeśli chodzi o odwoływanie się do szatana i innych demonów przez naszych bliskich, zwłaszcza dzieci i młodzież. Szatan został pokonany przez Chrystusa na krzyżu i nie ma dostępu do człowieka, jeśli on sam się na niego nie otworzy. Wszelka więc niezdrowa ciekawość czy przesadne zainteresowanie satanizmem może prowadzić do dręczenia demonicznego, obsesji, a nawet do opętania. Z szatanem nie ma żartów, a raz podjęta decyzja otwarcia się na jego działanie przynosi fatalne skutki dla naszego życia duchowego tutaj, na ziemi, i stanowi poważne zagrożenie dla wiecznego zbawienia – czytamy w liście bp. Libery.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W diecezjach i parafiach na całym świecie jest ogromne zainteresowanie Jubileuszem - uważa
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.