Na pewno. Myśleć też. Teoretycznie wiedzą niby o tym wszyscy. Niestety, w praktyce różnie bywa.
Może się mylę. Odnoszę jednak wrażenie, że wiele mówiąc o konieczności dialogu łatwo usztywniamy nasze stanowisko, gdy adwersarz się z nami nie zgadza. I już właściwie nie interesuje nas, co ma do powiedzenia. Skłonni jesteśmy raczej sięgać po środki mające wymóc na nim przyjęcie naszych opinii..Uparte trzymanie się jednego sposobu patrzenia na problem najczęściej jednak spłyca nawet najbardziej szlachetne idee. Dlatego czasem warto posłuchać czegoś co nasze myślenie wywraca do góry nogami. .
Dobrze może temu służyć Zjazd Gnieźnieński. Przykład? Prelegent mówi, że chrześcijanie powinni być zawsze traktowani jako pełnoprawni obywatele. Nie mogą być w społeczeństwie marginalizowani. Brawo, zgadzam się. Ale dodaje zaraz: chrześcijanie muszą pozwolić w tym społeczeństwie odnaleźć się też tym, którzy nie identyfikują się z tradycją chrześcijańską. Z tym teoretycznie zgodzić się łatwo. Ale w praktyce... Czy nie burzy się krew, gdy w telewizji nie powiedzieli o jakimś ważnym dla chrześcijan wydarzeniu? Albo gdy prowadzący program nie kryje swoich antykościelnych poglądów?
Zapewne dla wielu istotne też będzie, kto wygłosił tego rodzaju opinię. Choć niby w poszukiwaniu prawdy to nie powinno być tak istotne. Prezydent Bronisław Komorowski. Żeby jeszcze bardziej skomplikować trzeba dodać: w swoim wystąpieniu ze dwa razy przyznał, że też jest wierzący.
Albo wystąpienie siostry Małgorzaty Chmielewskiej. Mocno zabrzmiały jej słowa, że w przyjętych przez nasze europejskie społeczeństwa rozwiązaniach nie dba się o biednych. Nie dba się, bo biednego wpycha się w machinę biurokracji, która go klasyfikuje jako biednego i przytłaczając różnymi ograniczeniami nie pozwala wyjść z nędzy. No to co: zlikwidować dla biednych podatki albo zezwolić na pracę na czarno?
Już wystarczy? Takich „kontrowersyjnych” opinii można było usłyszeć więcej. Ks. Tomasz Halik. mówi mniej więcej tak: nie wiem skąd się wzięła teza, że społeczeństwa powinny być chrześcijańskie. Wszak mamy być solą ziemi Sama sól nie jest dobra. Może zakonserwować. Ale może też zabić. Nie tak? No właśnie: czy za bardzo nie przywiązaliśmy się do wizji, że nasze społeczeństwo powinno być chrześcijańskie? I stąd takie narzekanie, że jest inaczej, że jest tylu ludzi, którzy w realizacji tej wizji nie przeszkadzają?
Albo arcybiskup Jeremiasz: nie płakałem, gdy w preambule Unii Europejskiej nie było odniesienia do chrześcijaństwa - mówi. To byłoby zbyt triumfalistyczne. Trzeba by wtedy przypomnieć też i to, że chrześcijanie czasem zawodzili, a europejskie rewolucje są tego najlepszym przykładem - dodaje. Myśli inaczej, niż dotąd uważałem. Ale przecież coś tym jest, nieprawdaż?
Warto rozmawiać. I warto myśleć. To dużo lepsze niż uparte wykrzykiwanie swojego. Nawet jeśli nie zmienia fundamentalnie naszego myślenia, zawsze poszerza horyzonty. Wtedy łatwiej ważnych spraw nie przeoczyć.
Relacja z pierwszego dnia Zjazdu: O człowieku, o Kościele
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).