Zranił i opuścił, ale... wciąż jest mężem. Sakramentalne małżeństwo trwa. Jak zostać mu wierną, gdy serce tęskni za czyjąś bliskością, a tuż obok pojawia się dobry, serdeczny człowiek? „Ty wciąż sama?” – dziwią się przyjaciele.
- To jest ból, którego nie zniweluje czas - mówi pani Katarzyna. - I towarzyszy nam już 20 lat, każdego dnia.
Na parafialne rekolekcje wielkopostne przychodzi coraz mniej ludzi - zauważają księża. W jednej z parafii zrezygnowano więc z ich tradycyjnej formy.
– Bóg nie wiąże sobie rąk sakramentami, a moc Eucharystii jest tak duża, że jest w stanie oczyszczać i zmieniać każde życie – mówił o. Jacek Szymczak OP.
- Dalej boli stan, w jakim jesteśmy, ale jest nam zdecydowanie lżej. Ten czas zbliżył nas do siebie i do Jezusa - zaczynamy szukać Jego, a nie szans na możliwość przystępowania do Komunii świętej - mówi Andrzej z Oświęcimia.
Kiedyś wydawało im się, że są poza Kościołem. Mieli wrażenie, że na modlitwie w kościele wszyscy na nich patrzą. Wielokrotnie napiętnowani weszli na drogę pełnej jedności ze wspólnotą wierzących, gdy ksiądz wyciągnął do nich rękę.
– Najpiękniejszy owoc tego duszpasterstwa będzie wtedy, gdy wszyscy spotkamy się w niebie – mówi ks. Jan Abrahamowicz.
– Wybaczyłam mężowi, jego pani, on wie, że może do mnie wrócić – mówi pani Elżbieta.
Wspólnota tych, których drogi się pokrzyżowały.
Podczas kolejnej niedzielnej Mszy Św. w kaplicy kościoła św. Maksymiliana sytuacja się powtarza. W wielkim skupieniu słuchają każdego słowa kapłana, ale do komunii Świętej przystępują tylko nieliczni obecni.
To najważniejszy chrześcijański symbol; znak zbawienia.