Jesteśmy jednym wielkim obozem koncentracyjnym – mówią o sobie wietnamscy katolicy
Anonsowani „goście” nie dali długo na siebie czekać. Zdążyliśmy jedynie bez paniki rozesłać dzieci z naszych szkół, by wracały do domów. Koło jedenastej zbrojni wchodzą do wsi. Jest ich z dwudziestu.
Ta postać nie pasuje do łzawych, cukierkowych żywotów świętych.