To nie jest kolęda, ale równie mocno trafia w serce i w ucho.
– W naszej diecezji pojawi się kilka tysięcy młodych ludzi wychowanych w odmiennych kulturach, tradycjach, posługujących się innymi językami. Jednak istnieje coś, co pozwoli nam wznieść się ponad wszystkie te różnice i podziały. Nasza wiara – mówi Katarzyna Gruszka, wolontariuszka.
Jesteśmy wolni. Sami podejmujemy decyzje. Powinniśmy wlewać do baku benzynę, ale jeśli zechcemy, możemy wlać tam Chanel No. 5. Fragment książki abp. Fultona Sheena „Stworzeni do szczęścia. Klucz do dobrego życia”.
O wielkanocnej radości w dniu Wszystkich Świętych i o ocieraniu łez z Katarzyną Cudzich-Budniak i Mikołajem Budniakiem rozmawia Monika Łącka.
– Próbuję żyć z Bogiem, traktować go na poważnie, jako jedynego Pana i Zbawiciela. Wynikiem tej próby jest potwierdzenie, że to działa. Czuję pokój, widzę sens życia, relacji z innymi ludźmi – mówił Bartosz Tarnawski, uczestnik kursu dla animatorów KODA.
Na spotkanie młodzieży z ojcem świętym do Rio de Janeiro przyjechało - wśród zarejestrowanych uczestników - 469 osób na wózkach, 236 niepełnosprawnych intelektualnie, 305 głuchoniemych i 347 niewidomych. Łącznie 1357 niepełnosprawnych. Za rok w Krakowie może ich być jeszcze więcej.
Jako pasterze Kościoła zdajemy sobie sprawę, że przesłanie Roku Miłosierdzia byłoby odbierane jako całkowicie niewiarygodne, gdyby czas ten został medialnie zdominowany przez anty-imigranckie marsze czy też gdyby kojarzył się w widokiem zwłok wyrzuconych przez morze pod symboliczną Bramą Europy.
Kościół w Polsce pięć lat temu utworzył Centrum Ochrony Dziecka, którym kieruje jezuita, o. Adam Żak. Co w ciągu tych lat Centrum zrobiło dla ochrony dzieci? O. Żak przedstawił sprawozdanie.
Ciągle toniemy i potrzebujemy, żeby On nas uratował. Tylko dzięki temu możemy być szafarzami Bożego miłosierdzia – piszą biskupi w liście do kapłanów na Wielki Czwartek.
Gdy w parafiach opowiadają o Światowych Dniach Młodzieży, czują, jak prowadzi ich Duch Święty. – To, co mówimy, oddajemy Bogu, bo to ma być Jego, a nie nasze – przekonują Marta, Gosia, Ola i Damian.
Maryja prawdopodobnie odbywała całą drogę z Nazaretu do Ain Karim, czy może nawet do Hebronu, zapewne pieszo.