Co to znaczy że ta dziesięcina jest ofiarowana Bogu? Moim zdaniem, jeżeli te pieniądze są ofiarowane Bogu, to powinne być wydawane jedynie na sprawy związane ze służbą Bogu, a w wieli przypadkach tak nie jest. Nie wiem, choć nie powinno to być tajemnicą, z czego jest finansowany niniejszy portal, ale podejrzewam że także z ofiar dawanych na Kościół. W związku z tym na tym portalu nie powinno być żadnych ogarków dla diabła. Niestety często zdarza się, że publikowane są jawnie prowokacyjne teksty antykatolickie i obrażające Boga. Natomiast wycinane są teksty merytoryczne, ale niezgodne z poprawnością gościową, czy osobistą, w czym przoduje pan Teister. Takie postępowanie jest zamykaniem się na prawdę, a dodatkowo jest to okazywanie wzgardy dla piszącego. Jeżeli gościowy portal ma być tylko dla katolików otwartych, fanów gazeto wyborczanych i palikocich, to proszę bardzo, ale proszę to jasno wyrazić i nie mówić że dziesięcina idzie tylko na sprawy Boże.
Bardzo ciekawy temat, myślę o nim od jakiegoś czasu. Zastanawia mnie kwestia wyliczenia dziesięciny. Czy dziesięciną jest to co za nią uważam, czy muszę co miesiąc stosować jakiś wzór? Mam obliczać ją od kwoty netto, czy brutto jeśli mam umowę o pracę? Podatki ukryte np. 23% VAT, opłaty za śmieci, obniżają podstawę do wyliczenia dziesięciny czy nie?
Dziesięcina to jedna dziesiąta Twoich wszystkich dochodów. Przykładowo: zarabiasz 3000zł (dostajesz tyle do ręki), więc na dziesięcinę oddajesz 300zł. Pozostaje Ci więc 2700zł i za te pieniądze utrzymujesz siebie, rodzinę, robisz zakupy, opłacasz rachunki, itp.
Wspaniale widzieć, że rzucona na tacę ofiara służy wspólnocie, ewangelizacji. Trudniej dać, jak pieniądze wydawane są przez proboszcza na niepotrzebne rzeczy. Albo tylko tendencyjnie na remont. Tylko co z tych remontów przyjdzie, jak będzie pusty kościół?
Warte uwagi:
"Jeśli jestem chrześcijaninem ufającym Bogu, wiem, że absolutnie wszystko, co mam, pochodzi od Niego. Z Jego hojności. I wówczas ta transakcja wygląda zupełnie inaczej – Bóg daje mi 100 procent i mówi: „Weź aż 90 procent tego wszystkiego. To twoje. Dysponuj tym, jak chcesz. Oddaj Mi jedynie dziesiątą część”. Tak to rozumieli Izraelici. Przecież Bóg mógł powiedzieć: fifty-fifty, daj mi 50 procent i podpisujemy umowę. Nie! On chce być „stratny”. Tu tak naprawdę nie chodzi o pieniądze (rozmowa o kasie w Kościele jest dziś na pograniczu skandalu). Tu chodzi o nawrócenie. O spojrzenie na swe dochody z perspektywy nieba."
ksiądz raczy żartować. To co myśleli izraelici przed 2 tys. lat to mnie absolutnie nie interesuje. Jeżeli księdza stać, to proszę dawać i wszystko. Ja mam 6 dzieci i niech się proboszcz cieszy, że daje na tacę, jak ta ewangeliczna wdowa, nie z tego co mi zbywa. Najpierw niech ksiądz spojrzy na swoje dochody z perspektywy nieba, bo skandali finansowych z udziałem duchownych nie brakuje na świecie.
1. Nie zanosi się na skandal finansowy z moim udziałem. Większość posiadanych pieniędzy przeznaczam na potrzeby innych ludzi. Żyję bardzo skromnie.
2. Pisząc: "warte uwagi" nie myślałem o pieniądzach, ale o byciu człowiekiem ufającym Bogu, który wie, że absolutnie wszystko, co ma, pochodzi od Niego. Z Jego hojności. Więc również nasze dochody finansowe są Jego darem.
ja tak nie myślę, jak ksiądz. I nie sądzę, abym nie była człowiekiem ufającym Bogu. Moje dochody i finanse są moja zasługa i Boga proszę w to nie mieszać. Gdyby było inaczej, to ten dar Boga byłby dla mojej rodziny hojniejszy. Księdza skromne życie się ma nijak, jak sądzę do mojego ubóstwa.
Zgadzam się, są darem Boga, nie księdza, więc to człowiek powinien sam decydować na co je przeznacza.Taki przykład: katecheta, który ma rodzinę, często aby związać jeden etat, musi pracować w dwóch-trzech szkołach, jeśli w ogóle znajdzie pracę.Natomiast ksiądz, który nie ma rodziny (jest do tego zobowiązany), od strzału z "urzędu" dostaje pracę, często od razu jako nauczyciel dyplomowany, w wojsku od razu wyższy stopień.Do tego otrzymuje wynagrodzenie z tytułu pracy zarobkowej na stanowisku wikarego, więc ma dwa dochody, jednocześnie nie musi martwić się o chleb, dach nad głową.Co mówi św. Paweł?"Sami bowiem wiecie, jak należy nas naśladować, bo nie wzbudzaliśmy wśród was niepokoju ani u nikogo nie jedliśmy za darmo chleba, ale pracowaliśmy w trudzie i zmęczeniu, we dnie i w nocy, aby dla nikogo z was nie być ciężarem." 2 Tes 3,7-8
@Mira Zaślepia Cię faryzejska pycha i wcale nie ufasz Bogu. Twoje zarobki to Twoja zasługa? Ha ha ha ha ha hahahah.... Z logicznym myśleniem też jesteś na bakier. Weźmy tylko jeden aspekt, że masz papierowy pieniądz w portfelu o nominale 50 zł. Mam pytanie, czy Ty wybudowałaś mennicę, żeby sobie go wydrukować? Czy Ty zaprojektowałaś wzór, wymyśliłaś zabezpieczenia, zorganizowałaś system dystrybucji, kupiłaś pojazdy do jego przewiezienia, wybudowałaś kasę, zatrudniłaś kasjerkę, kupiłaś sejfy, opracowałaś system bankowy? A może to Ty sama siebie zatrudniłaś, wyznaczyłaś sobie zakres obowiązków, zakupiłaś narzędzia do wykonywania Twojej pracy? No weź Mira ocknij się!!!!! To tylko znikoma część systemu, dzięki któremu masz w portfelu te 50 zł. A to wszystko zorganizował Bóg, żebyś Ty teraz mogła pyskować w swojej pysze, że sama sobie zawdzięczasz.... Zaiste....ha ha ha ha ha Setki ludzi uczestniczy w tym procesie a ona pisze, że sama sobie... ha ha ha ha I nie robisz nikomu łaski, że wrzucasz na tacę. Wyświadczasz sobie przysługę, bo w przykazaniach kościelnych jest nakaz troski o potrzeby Kościoła. Sięgnij do Katechizmu i przypomnij sobie moja droga, a raczej naucz się, bo mam wrażenie, że nigdy o tym nie wiedziałaś.
Nie, nie i jeszcze raz nie, bo "dziesięcina" jest zwalona (odgapiona) żywcem od "braci odłączonych" i niczemu nie służy, tzn. jakoś tam "służy",ale tylko: liderom, animatorom, ewangelizatorom i to służy raczej negatywnie i prowadzi do podziałów, czyli prowadzi do grzechu i grzechów. Ponadto starotestamentalna dziesięcina nie jest wcale tą rozumianą przez współczesnych i wcale nie oblicza się ją jako 10 % dochodów. Ponadto tak rozumiana dziesięcina służy pewnej formie manipulacji i zaglądania do portfeli wiernych a więc służy kontroli i dlatego nikt w kościele katolickim się nie zgodzi bo w naszym kościele chcemy być ludźmi WOLNYMI a nie zależnymi od kogoś lub czegoś. Dla mnie publikowanie takich artykułów na portalu katolickim jest skandalem i niczemu nie służy, co oczywiście nie znaczy, że nie należy poruszać kwestii finansowych w kościele. Ponadto Jezus nigdy nie zachęcał do "dziesięciny", on zachęcał do łaskawości ale w innym wymiarze a więc "łaskawości serca" i to ma sens a nie jakieś zachęcanie do naśladowania "braci odłączonych" i to w tym co cały czas jest "kością niezgody i podziałów".
Prawda,to bardzo wazna rzecz,sam ma duzo kontaktow z protestantami i u nich wglada to zupelnie inaczej,natomiast dla mnie jako osby uwazajacej sie za Chrzescijanina kosciol i posluga kaplanska to baaardzo wazna rzecz,kosciol to nie kaplani czy pastorzy,ktorzy sa wazni ale ich rola sprowadza sie do przewodnictwa w slowie i inicjatywach kosciol to MY i to od naszej jednosci i poslugi z tymi wlasnie kaplanami i pastorami wychodzi toco naprawde wazne poniewaz majac dobra wspolprace wydajemy dobre owoce.A jak wyglada to na dzien dzisiejszy?.Kazdy sobie rzepke skrobie i stadwychodzi ogromna czesc problemow,zarzuca sie kosciolowi ze nie robi nic,ale jak moze zrobic cokolwiek kiedy nie ma dialogu poiedzy nami wiernymi a duchowienstwem,duchowni sami z siebie sa w stanie zrobic niewiele ale wspolnie mozemy zdzialac cuda. Pozdrawiam
"Jedna dziesiąta wypłaty to sporo. Przy 500 złotych to jedynie 50 złotych, ale już przy pięciu tysiącach to sumka, która szarpie po kieszeni..." A czy nie bardziej "szarpie po kieszeni" te 50 zł przy dochodach 500 zł? Komu łatwiej przeżyć za 90 % "reszty". Pozdrawiam :-)
Pieniądze są darem Boga, nie księdza, więc to człowiek powinien sam decydować na co je przeznacza.Taki przykład: katecheta, który ma rodzinę, często aby związać jeden etat, musi pracować w dwóch-trzech szkołach, jeśli w ogóle znajdzie pracę.Natomiast ksiądz, który nie ma rodziny (jest do tego zobowiązany), od strzału z "urzędu" dostaje pracę, często od razu jako nauczyciel dyplomowany, w wojsku od razu wyższy stopień.Do tego otrzymuje wynagrodzenie z tytułu pracy zarobkowej na stanowisku wikarego, więc ma dwa dochody, jednocześnie nie musi martwić się o chleb, dach nad głową.Co mówi św. Paweł?"Sami bowiem wiecie, jak należy nas naśladować, bo nie wzbudzaliśmy wśród was niepokoju ani u nikogo nie jedliśmy za darmo chleba, ale pracowaliśmy w trudzie i zmęczeniu, we dnie i w nocy, aby dla nikogo z was nie być ciężarem." 2 Tes 3,7-8
Pan z artykułu mówi, ze ma działalność gospodarczą, stać go na wychowanie siedmiorga dzieci, nie wygląda na zabiedzonego, do tego "wiem też, jak wyglądają piaski na Karaibach czy Mauritiusie".W Polsce szaleje bezrobocie, umowy śmieciowe, minimalna pensja około 1260 zł netto.Za tę dziesięcinę, można kupić bilet miesięczny do szkoły, albo jakieś ubranie na zimę.Pracowałem u prywaciarzy, więc wiem jak to wygląda - dbają o siebie, a pracownikowi minimum.Sorry, do mnie ten tekst nie przemawia.
ja tam pracuję za minimum i odkąd wydzielam dziesięcinę (pół roku), którą przeznaczam na różne szczytne dzieła: np. na akcje charytatywne Kościoła, rekolekcje, zwykłą tacę, misje, pomoc konkretnym osobom itp. zauważyłam, że nie mam problemu z brakiem pieniędzy na koniec miesiąca, co czasem się zdarzało. Ktoś tu pisze, że Bogu nie zależy na pieniądzach - pewnie że nie - tyle, że najczęściej tak mówimy, bo nam zależy na kasie bardziej niż na Bogu, niby wszystko Mu oddajemy, całe życie powierzamy, ale kasy to byśmy nie powierzyli... to by było marnowanie...? ktoś pisał o wolności, że ja mogę decydować co zrobić ze swoją kasą - jasne, nie chodzi o wymuszenie dziesięciny od każdego, ale taka praktyka, dopiero sprawia, że uzyskujemy większą wolność wobec pieniędzy, one przestają być najważniejsze, są w końcu tylko środkiem do realizacji dobrych celów.
Mam dokładnie tak samo jak K.. odkąd daje dziesięcinę nigdy mi nie brakuje pieniędzy na koniec miesiąca, wszystko jest jakby wyliczone idealnie do moich potrzeb w danym miesiącu!. To jest niezwykłe!
Nie spodziewałem się tu takich komentarzy...Chrześcijanie!
"By zrozumieć dziesięcinę, trzeba się nawrócić, czyli – dosłownie – odwrócić to myślenie. Jeśli jestem chrześcijaninem ufającym Bogu, wiem, że absolutnie wszystko, co mam, pochodzi od Niego. Z Jego hojności. I wówczas ta transakcja wygląda zupełnie inaczej"
Przeczytajcie ten fragment tyle razy (omodlić temat też nie zawadzi), aż zaświeci się "żaróweczka".
Nie chcę się rozpisywać jak to Bóg utrzymuje mnie w kondycji umysłowej abym tak swoje złotówki rozplanował, żeby się udało nie prosić o pożyczkę do wypłaty. Nie znam innej reakcji ludzi na moją dziesięcinę jak chęć stukania się w czoło, to pokazuje ludzkie przywiązanie do ziemskiej rzeczywistości, a materializm weryfikuje stan faktyczny naszej wiary.
Moim zdaniem to nie ma znaczenia czy dajesz na tacę w kościele czy wspierasz biednych poprzez instytucje charytatywne (np. WOŚP) czy całkiem osobiście wspierasz finansowo znaną Ci rodzinę.To ,że oddajemy dziesiątą część dochodów mówi naszej podświadomości ,że stać nas na to , że jesteśmy bogaci i chętnie się dzielimy .To proste z psychologicznego/naukowego punktu widzenia:) Bogu podoba się również i potem nas wynagradza :)
Od półtora roku jestem bez pracy. I z mojego zasiłku dla bezrobotnych oddaję dziesięcinę bez zastanowienia. Ileż było już takich sytuacji, że naprawdę nie było za co kupić chleba, mleka, leków. Naprawdę. Zawsze nagle się znalazły na to pieniądze. Ostatnia sytuacja, z której się śmiałam dwa dni: nie chciało mi się bawić w rozliczanie na drobne, wrzuciłam do puszki dwa złote więcej niż "przepisowe" 10%. I wiecie co? Kiedy wchodziłam do domu po powrocie, na moim biurku leżało dwa złote. Opowiadam teraz, że Jezus nie chce ani grosza więcej. Oddał mi nadwyżkę :) Chrystus jest słowny i wierny. On zawsze błogosławi. Tylko pytanie, czy my Mu na to pozwalamy.
To jest nie możliwe co ja czytam. przestańcie tych ludzi ogłupiać. Bóg nas kocha stałego serca ale nie za pieniądze tylko za to jakimi jesteśmy! Pieniądze chcą od nas tylko księża ! Obojętnie ile wrzócicie na tackę, jeśli będziecie złymi ludźmi to Bóg i tak o was nie będzie pamiętał... Życzę zrozumienia
@Ewa - poprawka - Bóg oczywiście nas kocha nie za pieniądze, ale i nie za to jakimi jesteśmy ludźmi. Kocha po prostu każdego grzesznika i nieprawdą jest to co napisałaś: "jeśli będziecie złymi ludźmi to Bóg i tak o was nie będzie pamiętał".
To nie prawda, że "Pieniądze chcą od nas tylko księża !".Nasz Proboszcz podejmuje wiele inicjatyw w tym generalny remont kościoła i nie woła o kasę.Sami się poczuwamy. A z doświadczenia wiem (52 lata), że to co daję innym otrzymuję x100
Czy kościół w Polsce jest biedny? Po kilku artykułach takie można odnieść wrażenie: teraz dziesięcina, na plakacie adwentowym hasło: "Tyle masz ile dasz" i wizerunki świętych jako monety, a jeszcze wcześniej "Komisja kościelna" - Do czego to potrzebne? - bo kościół mamy piękny i udało się bez dziesięciny. Miłość bliźniego i dobre uczynki to najważniejsze.
Pierwsze co mnie zdziwiło i zdenerwowało w tym artykule, to stwierdzenie, że owe 500 zł bardziej szarpie po kieszeni niż 50 zł. Jak można coś takiego napisać! Przecież 50 zł przy niewielkich środkach finansowych to często być albo nie być, to kwestia przeżycia do pierwszego rodziny z dziećmi czy starszej, samotnej osoby. Łatwo jest oddawać dziesięcinę panu, który jeździ na Karaiby, bo i bez tych 10% przeżyje na całkiem dobrym poziomie. Może autor poszuka raczej do wywiadu "ewangelicznej wdowy"? Druga sprawa: znam ludzi, który prowadzą dobrze prosperujące firmy, zatrudniają pracowników i żałują im każdej złotówki, nie dają podwyżek, każą pracować za minimalną pensję i cieszyć się, bo na ich miejsce znajdą się następni. A przy tym dają pieniądze na Kościół, fundują różne rzeczy do parafii. Czy o to chodzi? Może i ten temat warto poruszyć w Gościu. W dziesięcinie nie chodzi o "dawanie na Kościół", ale o miłość Boga i bliźniego. A czasem trudniej zauważyć tego Boga w człowieku, w pracowniku, w podwładnym.
Moi drodzy - jeżeli nie wierzycie w Boga, jego Słowo i prawdę, że Wasze pieniądze to w rzeczywistości dar od niego, a nie tylko praca Waszych rąk (a Wasz pracodawca, firma, rynek, itd. to skąd się wzięli? Też ich swoimi rękami zrobiliście?), nie wypowiadajcie się pod tym artykułem, proszę. Tutaj pisze się o dawaniu dziesięciny jako skutku nawrócenia. To jest sedno artykułu.
A tak przy okazji - samymi dobrymi uczynkami, miłością, itd., Kościół nie żyje. Jeżeli na Mszy na głowę Ci nie pada, masz na czym siedzieć, w zimie masz ciepło, czytasz o pomocy Caritas na całym świecie, widzisz kościelne stołówki dla bezdomnych, Twoje dziecko jeździ na rekolekcje za pół darmo, itd., itd., to się zastanów, skąd taki "dobrobyt" się bierze?
Słusznie zauważył Miki, że Pan Jakimowicz mógł trafniej dobrać osoby do zaprezentowania w artykule dot. 10-sięciny. Pan Jezus zwrócił na to uwagę w przypowieści o wdowim groszu. Cóż GN nie jest idealny, wszak to pismo społeczno-katolickie, a nie ewangelizujące (szkoda). Sam często rezygnuję z zakupu kolejnego numeru, po lekturze bieżącego numeru. Szkoda, bo przecież nie sprzedany egzemplarza to zmarnowane pieniądze, a przede wszystkim ludzka praca.
Popieram i pochwalam treść i osoby. Między innymi na mowie pogrzebowej, ks. proboszcz powiedział o moim śp. mężu, że płacił dziesięcinę na kościół. Może tego sami tak nie określaliśmy i myślę, że mąż nie wyliczał tego skrupulatnie, ale płacił. Prowadził działalność gospodarczą, miał na utrzymaniu mnie żonę i czworo naszych dzieci. Mogę stwierdzić, że nie działał doskonale, ale starczało nam na utrzymanie i na pomaganie innym. Ja płaciłam i płacę "dziesięcinę na kościół cele charytatywne" z tego co otrzymywałam na utrzymanie od męża i aktualnie posiadam.
dziesięcina od dochodu czy obrotu? To czyni wielką różnicę.Ciężko jest sięgać do kieszeni gdy widzę co z tymi pieniędzmi dalej się dzieje.Myślę że tu tkwi przyczyna niechęci do dzielenia się. Znam wielu którzy nie dają na kościół ale wspierają osoby w trudnej sytuacji.Takie upraszczanie to brak świadomości albo celowa manipulacja.
Moim zdaniem, jeżeli te pieniądze są ofiarowane Bogu, to powinne być wydawane jedynie na sprawy związane ze służbą Bogu, a w wieli przypadkach tak nie jest.
Nie wiem, choć nie powinno to być tajemnicą, z czego jest finansowany niniejszy portal, ale podejrzewam że także z ofiar dawanych na Kościół. W związku z tym na tym portalu nie powinno być żadnych ogarków dla diabła. Niestety często zdarza się, że publikowane są jawnie prowokacyjne teksty antykatolickie i obrażające Boga. Natomiast wycinane są teksty merytoryczne, ale niezgodne z poprawnością gościową, czy osobistą, w czym przoduje pan Teister.
Takie postępowanie jest zamykaniem się na prawdę, a dodatkowo jest to okazywanie wzgardy dla piszącego.
Jeżeli gościowy portal ma być tylko dla katolików otwartych, fanów gazeto wyborczanych i palikocich, to proszę bardzo, ale proszę to jasno wyrazić i nie mówić że dziesięcina idzie tylko na sprawy Boże.
Tylko co z tych remontów przyjdzie, jak będzie pusty kościół?
Warte uwagi:
"Jeśli jestem chrześcijaninem ufającym Bogu, wiem, że absolutnie wszystko, co mam, pochodzi od Niego. Z Jego hojności. I wówczas ta transakcja wygląda zupełnie inaczej – Bóg daje mi 100 procent i mówi: „Weź aż 90 procent tego wszystkiego. To twoje. Dysponuj tym, jak chcesz. Oddaj Mi jedynie dziesiątą część”. Tak to rozumieli Izraelici. Przecież Bóg mógł powiedzieć: fifty-fifty, daj mi 50 procent i podpisujemy umowę. Nie! On chce być „stratny”. Tu tak naprawdę nie chodzi o pieniądze (rozmowa o kasie w Kościele jest dziś na pograniczu skandalu). Tu chodzi o nawrócenie. O spojrzenie na swe dochody z perspektywy nieba."
ksiądz raczy żartować. To co myśleli izraelici przed 2 tys. lat to mnie absolutnie nie interesuje. Jeżeli księdza stać, to proszę dawać i wszystko. Ja mam 6 dzieci i niech się proboszcz cieszy, że daje na tacę, jak ta ewangeliczna wdowa, nie z tego co mi zbywa. Najpierw niech ksiądz spojrzy na swoje dochody z perspektywy nieba, bo skandali finansowych z udziałem duchownych nie brakuje na świecie.
@Mira
1. Nie zanosi się na skandal finansowy z moim udziałem. Większość posiadanych pieniędzy przeznaczam na potrzeby innych ludzi. Żyję bardzo skromnie.
2. Pisząc: "warte uwagi" nie myślałem o pieniądzach, ale o byciu człowiekiem ufającym Bogu, który wie, że absolutnie wszystko, co ma, pochodzi od Niego. Z Jego hojności. Więc również nasze dochody finansowe są Jego darem.
ks. Adam Kaczor
ja tak nie myślę, jak ksiądz. I nie sądzę, abym nie była człowiekiem ufającym Bogu. Moje dochody i finanse są moja zasługa i Boga proszę w to nie mieszać. Gdyby było inaczej, to ten dar Boga byłby dla mojej rodziny hojniejszy. Księdza skromne życie się ma nijak, jak sądzę do mojego ubóstwa.
Zaślepia Cię faryzejska pycha i wcale nie ufasz Bogu.
Twoje zarobki to Twoja zasługa? Ha ha ha ha ha hahahah....
Z logicznym myśleniem też jesteś na bakier.
Weźmy tylko jeden aspekt, że masz papierowy pieniądz w portfelu o nominale 50 zł. Mam pytanie, czy Ty wybudowałaś mennicę, żeby sobie go wydrukować? Czy Ty zaprojektowałaś wzór, wymyśliłaś zabezpieczenia, zorganizowałaś system dystrybucji, kupiłaś pojazdy do jego przewiezienia, wybudowałaś kasę, zatrudniłaś kasjerkę, kupiłaś sejfy, opracowałaś system bankowy?
A może to Ty sama siebie zatrudniłaś, wyznaczyłaś sobie zakres obowiązków, zakupiłaś narzędzia do wykonywania Twojej pracy?
No weź Mira ocknij się!!!!!
To tylko znikoma część systemu, dzięki któremu masz w portfelu te 50 zł. A to wszystko zorganizował Bóg, żebyś Ty teraz mogła pyskować w swojej pysze, że sama sobie zawdzięczasz.... Zaiste....ha ha ha ha ha Setki ludzi uczestniczy w tym procesie a ona pisze, że sama sobie... ha ha ha ha
I nie robisz nikomu łaski, że wrzucasz na tacę. Wyświadczasz sobie przysługę, bo w przykazaniach kościelnych jest nakaz troski o potrzeby Kościoła. Sięgnij do Katechizmu i przypomnij sobie moja droga, a raczej naucz się, bo mam wrażenie, że nigdy o tym nie wiedziałaś.
Ponadto Jezus nigdy nie zachęcał do "dziesięciny", on zachęcał do łaskawości ale w innym wymiarze a więc "łaskawości serca" i to ma sens a nie jakieś zachęcanie do naśladowania "braci odłączonych" i to w tym co cały czas jest "kością niezgody i podziałów".
Pozdrawiam
Komu łatwiej przeżyć za 90 % "reszty".
Pozdrawiam :-)
ktoś pisał o wolności, że ja mogę decydować co zrobić ze swoją kasą - jasne, nie chodzi o wymuszenie dziesięciny od każdego, ale taka praktyka, dopiero sprawia, że uzyskujemy większą wolność wobec pieniędzy, one przestają być najważniejsze, są w końcu tylko środkiem do realizacji dobrych celów.
"By zrozumieć dziesięcinę, trzeba się nawrócić, czyli – dosłownie – odwrócić to myślenie. Jeśli jestem chrześcijaninem ufającym Bogu, wiem, że absolutnie wszystko, co mam, pochodzi od Niego. Z Jego hojności. I wówczas ta transakcja wygląda zupełnie inaczej"
Przeczytajcie ten fragment tyle razy (omodlić temat też nie zawadzi), aż zaświeci się "żaróweczka".
Nie chcę się rozpisywać jak to Bóg utrzymuje mnie w kondycji umysłowej abym tak swoje złotówki rozplanował, żeby się udało nie prosić o pożyczkę do wypłaty. Nie znam innej reakcji ludzi na moją dziesięcinę jak chęć stukania się w czoło, to pokazuje ludzkie przywiązanie do ziemskiej rzeczywistości, a materializm weryfikuje stan faktyczny naszej wiary.
Ostatnia sytuacja, z której się śmiałam dwa dni: nie chciało mi się bawić w rozliczanie na drobne, wrzuciłam do puszki dwa złote więcej niż "przepisowe" 10%. I wiecie co? Kiedy wchodziłam do domu po powrocie, na moim biurku leżało dwa złote. Opowiadam teraz, że Jezus nie chce ani grosza więcej. Oddał mi nadwyżkę :) Chrystus jest słowny i wierny. On zawsze błogosławi. Tylko pytanie, czy my Mu na to pozwalamy.
Obojętnie ile wrzócicie na tackę, jeśli będziecie złymi ludźmi to Bóg i tak o was nie będzie pamiętał...
Życzę zrozumienia
Po kilku artykułach takie można odnieść wrażenie: teraz dziesięcina, na plakacie adwentowym hasło: "Tyle masz ile dasz" i wizerunki świętych jako monety, a jeszcze wcześniej "Komisja kościelna" - Do czego to potrzebne? - bo kościół mamy piękny i udało się bez dziesięciny. Miłość bliźniego i dobre uczynki to najważniejsze.
A tak przy okazji - samymi dobrymi uczynkami, miłością, itd., Kościół nie żyje. Jeżeli na Mszy na głowę Ci nie pada, masz na czym siedzieć, w zimie masz ciepło, czytasz o pomocy Caritas na całym świecie, widzisz kościelne stołówki dla bezdomnych, Twoje dziecko jeździ na rekolekcje za pół darmo, itd., itd., to się zastanów, skąd taki "dobrobyt" się bierze?