publikacja 30.09.2010 10:00
Mają pogruchotane życie przez tych, którzy powinni byli je chronić. W Nierodzimiu próbują je poskładać. Wracają do życia. Dosłownie
Tu jest mój dom
Efekty są widoczne dopiero po latach, kiedy jako absolwentki opuszczają ośrodek. Mogą wyjść po ukończeniu osiemnastego roku życia. Czasem zostają dłużej, by dokończyć naukę. Szybko wchodzą w relacje damsko-męskie. Zakładają własne rodziny. Chcą sprawdzić, czy są atrakcyjne jako kobiety. Próbują nadrobić to, czego nie miały w dzieciństwie. Część z nich zostaje na Śląsku Cieszyńskim, zrywa kontakty z dawnymi znajomymi i rozpoczyna nowe życie. Jednej z pierwszych absolwentek nawet udało się z mężem zbudować własny dom. Jej historia bardzo cieszy. Podczas pobytu w ośrodku chodziła do zawodówki handlowej. Została nawet kierownikiem w sklepie. Nie wszystkie radzą sobie tak dobrze. Nie wszystkie nawet legalizują nowe związki. Wychowawcy tego nie pochwalają, ale z miłością nie są w stanie wygrać. Potrzeba akceptacji jest silniejsza niż rozsądek. Czasem dziewczyny po latach przyjeżdżają i mówią: „ nie powinnam tak robić, ale wtedy nie mogłam inaczej”. Inne wracają do ośrodka z wdzięcznością. Wracają, bo tu był ich dom, jakiego nie zapewnili im biologiczni rodzice.
Zajęcia plastyczne w Nierodzimiu
Jan Drzymała