Kontakt z wrocławską wspólnotą można nawiązać m.in. przez Facebook: www.facebook.com/niniwawroclaw
Kontakt z wrocławską wspólnotą można nawiązać m.in. przez Facebook: www.facebook.com/niniwawroclaw
Agata Combik /gn

Nie boją się wielorybów

Brak komentarzy: 0

Agata Combik; GN 2/2014 Wrocław

publikacja 25.01.2014 20:40

Troszkę to dziwna grupa, spleciona z historią proroka „nieidealnego”, co to potrafił uciekać przed Bogiem okrętem przez morze czy dąsać się z powodu uschłego krzaczka. W końcu jednak stawił czoła swojemu zadaniu. Poszedł odważnie do nieprzyjaznego miasta – pełnego zła, czekającego na zbawienie.

Wspólnota „Niniwa”, założona w Katowicach przez o. Tomasza Maniurę OMI, działa w całym kraju, głównie – choć nie tylko – przy oblackich parafiach. We Wrocławiu jej członkowie spotykają się przy kościele pw. NMP Królowej Pokoju na Popowicach, zwykle w salce nr 6, w piątki o 19.00.

Podjąć wyzwanie

„Wstań i idź do Niniwy!” – słowa skierowane do Jonasza w tym gronie padają często. Chodzi o niesienie Ewangelii – sobie i innym. – Słuchać Boga i nie poddawać się; trzymać się zawsze blisko Niego – mówią Kamil Waśniewski i Paweł Adamus, zapytani o to, czego można się od Jonasza nauczyć.

– Wokół młodych pełno jest miejsc podobnych do starotestamentowego miasta Niniwy – zauważa Ula Lis. – Może to być środowisko, w którym żyjemy, gdzie pełno jest problemów, pokus, niedoskonałości. I to my, jak Jonasz, musimy iść tam mimo naszego oporu i buntu, pokonując słabości, często taką własną, grzeszną Niniwę. Celem jest zbawienie. Nie możemy iść na łatwiznę, jak to na początku robił Jonasz. Pamiętamy, że Pan Bóg wszystko wybacza i okazuje nam miłosierdzie. Ostatecznie Niniwa przecież nie została zburzona. „Niniwici” odwołują się nie tylko do Jonasza. Ich hasło brzmi: „Od Jonasza do Eugeniusza”. Chodzi o św. Eugeniusza de Mazenod, założyciela Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. On też uciekał do innego kraju, choć w innych okolicznościach niż Jonasz – bo przed rewolucją francuską. Jak Jonasz musiał stoczyć ze sobą walkę, by zmierzyć się z życiowym zadaniem i ze skupionego na sobie arystokraty zmienić się w człowieka niosącego Ewangelię ubogim.

Bez belgijki ani rusz

W środowisku „Niniwy” roi się od inicjatyw, pomysłów i ewangelizacyjnych dzieł, jak wolontariat misyjny na Ukrainie, zjazdy w Kokotku i różnych miastach Polski, „Festiwal życia” w Kodniu, wyprawy „Niniwa Team” (grupy rowerowych zapaleńców co roku wyruszających w kilkutygodniowe podróże na dwóch kółkach). – Wielu ludzi w czasie tych wyjazdów przeżywa swoje nawrócenie – mówi o. Bartłomiej. W czasie ostatniego zjazdu „niniwitów” we Wrocławiu młodzież modliła się, słuchała prelekcji, żywiołowo wielbiała Boga, pisała listy do Niego, tworzyła plakaty.

Patryk Lubijewski wspomina w swoim świadectwie szczególnie kilka momentów: „jeden z nich to tańczenie belgijki na wrocławskim rynku, a drugi – śpiew i taniec w kościele przy ołtarzu wieczorami. Jest jeszcze jedno bardzo ciekawe wspomnienie, a mianowicie tańczenie do utworu »Letkiss« na przystanku autobusowym rano, podczas czekania na transport. Miny ludzi – bezcenne”. Wrocławscy „niniwici” lubią taniec, a ponadto… wizyty w McDonaldzie. Nie zawsze jednak musi być wesoło. Patronami wspólnoty są święci młodziankowie zamordowani przez Heroda. To wspólnota dla odważnych. Życie Jonasza wciąż przypomina: nawet jeśli czasem nie rozumiesz Pana Boga i uciekasz przed swą misją, On łatwo nie rezygnuje. Jest gotów sprowadzić cię znów na twoją drogę, choćby przez sztormy i paszcze wielorybów.

W maju Kokotek, na co dzień Popowice

o. Bartłomiej Cytrycki OMI, duszpasterz wrocławskiej „Niniwy” – Nasza grupa spotyka się co tydzień – są to na przemian spotkania tak zwane ogólnorozwojowe, katechetyczne, na temat Pisma Świętego oraz „z charyzmatem oblackim”. W pierwsze czwartki miesiąca gromadzimy się na Mszy św. Nasz założyciel duży akcent kładł na budowanie wspólnoty i my też ją pielęgnujemy. Rysem charakterystycznym jest nastawienie na ewangelizację. We Wrocławiu podejmujemy ją, między innymi odwiedzając raz w miesiącu szpital dziecięcy przy ul. Traugutta. Marta – Usłyszałam ogłoszenie o zjeździe „Niniwy”, pojechałam i… zostałam. Co roku są takie zjazdy – majowy w Kokotku (obecnie będącym częścią Lublińca), gdzie znajduje się centrum – oraz w listopadzie, każdego roku w innym mieście. Ostatni był we Wrocławiu, kolejny będzie w Iławie. Wiele tu radości, a także tańca – najbardziej charakterystyczny jest taniec integracyjny zwany belgijką. Kasia

– We wrocławskiej wspólnocie (przedtem znanej jako „Ziarno Nadziei”) jestem już ok. 10 lat. Myślę, że jej rysem charakterystycznym jest ogromna ilość przyjaźni, kontaktów, jakie tu się zawiązują. Dzięki zjazdom poznajemy ludzi z całej Polski, mamy przyjaciół w każdym zakątku kraju, znamy się i odwiedzamy. W „Niniwie” jest bardzo dużo radości, spontaniczności. Wiele można się nauczyć od św. Eugeniusza, który swoim współbraciom wciąż powtarzał, że najważniejsze są wzajemna miłość, przyjaźń, budowanie wspólnoty.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..