Już jest po sprawie. Już z punktu widzenia esbeków wszystko wróciło „do normy".
Chyba tak już jest, że w powszechnym odczuciu nauczanie Kościoła odnośnie do rodziny wydaje się skoncentrowane na sporze wokół spraw związanych z prokreacją i obroną instytucji małżeństwa przed zrównaniem jej z innymi, niemałżeńskimi związkami. Benedykt XVI w swojej homilii, wygłoszonej na zakończenie V Światowych Dni Rodziny w Walencji do tych głośnych problemów ledwo się odniósł.
To, co Benedykt XVI wygłosił w sobotni wieczór do kilkuset tysięcy reprezentantów rodzin zgromadzonych w Walencji, jest czymś więcej niż tylko hymnem na cześć rodziny.
15 czerwca w Strasburgu Parlament Europejski przyjął rezolucję, w której obok Belgii, Francji i Niemiec wymienia Polskę jako kraj, w którym nastąpił "wzrost nietolerancji powodowanej rasizmem, ksenofobią, antysemityzmem i homofobią".
Okrzyk wzniesiony przez posłankę Senyszyn jest starannie wymyślonym nadużyciem i prowokacją.
Dlaczego pielgrzymka Benedykta XVI do Polski okazała się zadziwiającym sukcesem?
Nie milczenie było najważniejsze w czasie papieskiej wizyty w Auschwitz i Birkenau.
Wiedzieliśmy, że Benedykt XVI przyjechał do nas, by zrozumieć lepiej Jana Pawła II. Wiedzieliśmy, że chciał ubogacić się naszą wiarą i naszą wiarę umocnić. Dziś zrobił to przypominając nam o niebie, nadającym ostateczny sens naszemu życiu.
Kto by pomyślał, że cichy i delikatny naukowiec, który przez lata całe nazywany był pancernym kardynałem i stał się symbolem tego, co w Kościele chłodne i zdystansowane, wzbudzi takie emocje?
Na początku swej wizyty w Polsce, jeszcze na lotnisku, Ojciec Święty powiedział: „Przybyłem, aby przejść jego (Jana Pawła II) śladami, prześledzić drogę jego życia od dzieciństwa, aż do wyjazdu na niezapomniane konklawe 1978 roku.