Chcę dziś wyjść z roli chłodno relacjonującego dziennikarza. Bo pisząc o szkaplerzu, piszę o swoim życiu wewnętrznym.
Dokładnie 50 lat temu 40-letni prof. Ratzinger dawał w Tybindze cykl wykładów, które wydał w formie książki. Okazała się bestsellerem. Doczekała się 30 wydań i przekładów na 23 języki. W czym tkwi fenomen tego teologicznego dzieła?
Jesteśmy pokoleniem duchowo osieroconym, zabieganym. Czy to źle, że szukamy na modlitwie oddechu, odpoczynku? Często uzależniamy „owocność” modlitwy od emocji, które nam towarzyszyły. To ślepa uliczka? Jakie znaczenie mają emocje, które odczuwamy na modlitwie.
O makijażu Matki Bożej, „właściwym” stroju maryjnym i odkrywaniu kobiecości mówi s. Anna Maria Pudełko.
Piszą ikony. Zamiast chwytać w dłoń pilota, biorą pędzel. Chcą opowiedzieć o cudach, jakich doświadczyli, delikatnie nakładając złoto na aureolę. Tak się modlą.
Mistyka – to słowo robi od kilkudziesięciu lat niesamowitą karierę. Tajemnicze stany mistyczne, porwania do trzeciego nieba, lewitacje i skryte rozmowy duszy z Mistrzem… Postrzeganie mistyki jest jednak na ogół karykaturalne.
Gdy ludzie pytają dziś, czy mamy z muzułmanami tego samego Boga, odpowiadam: nie tylko z muzułmanami, lecz także z ateistami, z motylami i z górami. Gdyby Bóg był tylko „naszym” Bogiem, byłby bogiem plemiennym z ograniczonymi kompetencjami, a nie Stwórcą nieba i ziemi.
Nie wyobrażają sobie bez niej dnia. Są, jak mówią, uzależnieni od Eucharystii. Dlaczego?
Mylenie miłości z naiwnością ma miejsce najczęściej wtedy, gdy dana osoba nie potrafi bronić się przed człowiekiem, który ją krzywdzi, i gdy tę swoją bezradność czy uległość nazywa miłością.
Jan Paweł II modlił się w komórce na szczotki. O bladym świcie Jezus zagadnął spacerującą po ogrodzie Faustynę: „A ty? Co tutaj robisz?”. Twoje największe walki nie dokonują się w świetle reflektorów. Za zamkniętymi drzwiami – tu wygrywa się bitwy.