Klękamy, wyznajemy grzechy, dostajemy rozgrzeszenie. A co ma zrobić kapłan, który nie zna języka migowego, a penitent jest niesłyszący?
Głosy o pokoleniowej zmianie mentalności wśród księży pojawiają się w rozmowie kilkakrotnie. Zawsze jednak w pozytywnym aspekcie. Dużo wniosła w tę zmianę praca duszpasterska w naszej diecezji. W tym roku odbywa się przecież już 12. edycja pielgrzymki osób niepełnosprawnych do Domu Łaski. W tym czasie odbyły się dwa wielkie Kongresy Osób Niepełnosprawnych – jeden w Legnicy w 1999 roku, a drugi 10 lat później w Legnickim Polu. Od kilku lat odbywają się diecezjalne bale sylwestrowe, a w kilku miejscach diecezji spotkania opłatkowe. Oczywiście bardzo ważne jest nastawienie całego społeczeństwa, które od początku lat 90. XX w. również przeżyło sporą zmianę mentalności. Wiele jest jeszcze do zrobienia, ale już widać – chociażby po zachowaniu księży – pozytywne zmiany.
Różne migania
Od kilkunastu lat w diecezji legnickiej regularnie odbywały się Msze św. dla osób głuchoniemych. Jedna w Legnicy, a druga – jeszcze do niedawna – w Jeleniej Górze. Tę w Legnicy odprawia ks. Bronisław Kryłowski, proboszcz parafii pw. Świętej Rodziny. W każdą trzecią niedzielę miesiąca pojawia się w świątyni około setka osób z całego regionu. Przyjeżdżają z Polkowic, Chojnowa, Prochowic i nawet z Bolesławca. Liturgia jest – w miarę możliwości – tłumaczona na język migowy. W miarę możliwości, bo i taki sposób komunikowania jest ograniczony. Jest niewielki zasób słów, a przez to i zdolności zrozumienia się niezbyt szerokie. Przed każdą Eucharystią spowiedzi trwają nawet godzinę. A i tak nie jest źle, bo ks. Bronisław potrafi „migać”. Sam się zarzeka, że tylko trochę, ale widać, że to w zupełności wystarcza, żeby pracować z niesłyszącymi. A także żeby reagować na nowe zjawiska.
– Na przykład we Wrocławiu tłumaczą coś na język migowy tak, a w Jeleniej Górze czy Lubinie inaczej. Tłumacze sami nie mogą się ze sobą dogadać, a co dopiero z kwestią wyjaśnienia prawd filozoficznych? Mimo to po Mszy św. w ramach kazań staram się – migając – tłumaczyć pewne problemy moralne czy teologiczne – opowiada o swoim doświadczeniu kapłan. Niestety, w diecezji tylko kilku kapłanów (prawdopodobnie trzech) potrafi „migać”. To zdecydowanie za mało, aby w razie zmian personalnych w parafiach można było odpowiednio obsłużyć tak rozległą diecezję jak nasza.
Grzechy na kartce
Ciekawym wątkiem przeżywania „braku słów przy spowiedzi” jest przypadek ks. Bronisława Piśnickiego. Jako młody kapłan z kilkuletnim stażem nagle stracił słuch. – Wszystko było na dobrej drodze. Kończyłem leczenie i terapię. Miało być tylko lepiej, a tu naraz takie zdarzenie – ogłuchłem zupełnie – opowiada. Wraz z utratą słuchu zmienił się też sposób jego posługi w parafii. Zaczął pracować z grupami, m.in. Ruchem Światło–Życie, spotkaniami małżeńskimi czy alkoholikami. – Nie nauczyłem się nigdy języka migowego. Nie słyszałem się, ale przecież przez ponad 30 lat życia używałem języka, więc potrafiłem mówić. Gorzej było ze zrozumieniem ludzi. Z czasem nauczyłem się czytać z ruchu ust – opowiada ks. Bronisław.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).