Oprócz ok. 2 tysięcy pątników, którzy na własnych nogach pokonują drogę z Wrocławia na Jasną Górę, jest jeszcze niezliczona rzesza wspierających ich duchowo oraz wielu, którzy niosą ulgę pielgrzymom na trasie.
Gość w dom, Bóg w dom
Zdecydowanie bardziej mierzalne jest to, czego pielgrzymi doświadczają na trasie. Nie chodzi tu tylko o dolegliwości marszu: zmęczenie czy drobne kontuzje. Pielgrzymka to ludzie dookoła, sami uczestnicy oraz wszyscy okazujący swoją troskę o drugiego człowieka. Można byłoby zapytać każdego pielgrzyma, ile razy korzystał z dobroci różnych gospodarzy na całej ok. 230-kilometrowej trasie. Jest niemal pewne, że nikt nie odpowie na to pytanie, bo tak wiele jej jest. – Ci, którzy goszczą pielgrzymów, są uczestnikami pielgrzymki bardziej, niż można przypuszczać – mówi ks. A. Radecki. Dlaczego? – Bo wierzą, że pielgrzymka to dzieło Boże – uzupełnia „Orzech”. – Jako ksiądz może częściej tego doświadczam; przychodzą i proszą o pamięć w ich intencjach. W ten sposób też się do nas dołączają. Jak się okazuje gościnność w miejscowościach znajdujących się na trasie pielgrzymki? Przede wszystkim nikt w tym czasie na pewno nie schudnie. – Bo jak ktoś wystawia napoje, to od razu 50-litrowy baniak, a nie dwie szklanki; jak ktoś częstuje pomidorami, to ma przygotowanych parę skrzynek; jak kanapki, to od razu cała góra – mówi z uśmiechem ks. Radecki. Wspomina też z dumą historię sprzed lat, gdy wśród pielgrzymów byli również Francuzi. – Dla nich sytuacja była kompletnie niezrozumiała. Najedli się do syta, więc chcieli za to wszystko zapłacić. W głowie im się nie mieściła taka darmowa gościnność.
Dla wielu goszczących pielgrzymów dzień odwiedzin jest jednym z najważniejszych. – Pojawia się ona w naszej wiosce raz w roku – opowiada Alicja Szulakowska z Wilkowa, która wraz z rodziną otwiera swój dom dla pielgrzymów. – To wyjątkowy czas, a na ten jeden dzień Wilków staje się metropolią – dodaje. Jak mówi, zawsze odwiedza ich kilkanaście osób. Dla pielgrzyma możliwość umycia się wieczorem jest sprawą niezwykle ważną, a nie jest łatwo. Dzięki takim gospodarzom jak pani Alicja można powiedzieć, że marzenia się spełniają. – Nie nocują u nas, nad czym bardzo ubolewam, bo wszyscy chcą spać w namiotach – dodaje z uśmiechem gospodyni z Wilkowa. – Przyjmujemy ich więc, aby się wykąpali. I zawsze ich karmimy tyle, ile da się w nich „wpakować”. Czym się kierują gospodarze, otwierając swoje domy i serca? – Chcemy po prostu wesprzeć pielgrzymów i w ten sposób choć trochę uczestniczyć w pielgrzymce – kończy pani Alicja.
Zadziwiająca gościnność
Ks. Aleksander Radecki, przewodnik grupy duchowych uczestników pielgrzymki wrocławskiej
– To było kiedyś, na terenie dzisiejszej diecezji świdnickiej. miejscowość zwrócona. Przyprowadził tę grupę ks. Romuald Brudnowski. Pojechałem tam na apel Jasnogórski i usłyszałem ogłoszenie: „słuchajcie, gospodarze przygotowali 12 rodzajów zup na cześć 12 apostołów, a ponieważ nie zjedliśmy wszystkiego wieczorem, to wstajemy jutro o godzinę wcześniej, czyli o 4 rano, żeby gospodarze czasem nie wylali”. Proszę mi pokazać drugi taki kraj na świecie. obawiam się, że niektórzy pielgrzymi, licząc, że trochę schudną podczas drogi, mogą się srodze zawieść. trzeba też powiedzieć, że istnieje zagrożenie wybrzydzania, ale mam nadzieję, że do tego nie dochodzi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).