Franciszek zatrzymał się z kościele św. Idziego i spotkał się z grupą ubogich, którymi opiekuje się ta parafia.
Dzisiejszy dzień papieskiej wizyty w Brukseli rozpoczął się od wydarzenia, którego nie było w oficjalnym programie podróży. Franciszek zatrzymał się z kościele św. Idziego i spotkał się z grupą ubogich, którymi opiekuje się ta parafia.
Jak ujawniła Marie-Françoise Boveroulle, odpowiedzialna za diakonię w stołecznej archidiecezji, inicjatywa wyszła od samego Papieża, który niemal w ostatniej chwili poinformował, że w Brukseli chciałby się jeszcze spotkać z potrzebującymi. Wybór padł na parafię św. Idziego, bo w każdą sobotę rano organizowane są tam śniadania dla ubogich.
Ze względów bezpieczeństwa uczestników sobotniego śniadania nie poinformowano, że tym razem na poranną kawę został też zaproszony Ojciec Święty. Powiedziano jedynie, że będą obecni dziennikarze i ze względu na nich wyselekcjonowano 12 ubogich. Jak zapewnia Marie-Françoise Boveroulle, przy wyborze nie kierowano się statusem społecznym ubogich, a jedynie ich charakterem i zainteresowaniem wiarą. Dopiero wczoraj powiedziano wybranym uczestnikom spotkania, kto będzie ich prawdziwym gościem. I dopiero wtedy przygotowano też świadectwa, które zostały odczytane w obecności Papieża.
„Kościół ma swoje największe bogactwo w swoich najsłabszych członkach” – stwierdził z kolei Papież podczas spotkania. Podkreślił, że jeśli naprawdę chcemy poznać i ukazać piękno Kościoła, to musimy obdarowywać siebie nawzajem, ale właśnie „w naszej małości, w naszym ubóstwie, bez udawania i z wielką miłością”. Franciszek dodał, że takiej postawy uczył nas jako pierwszy sam Pan Jezus, który stał się ubogim, aby ubogacić nas swoim ubóstwem.
W swoim przemówieniu Papież odnosił się do świadectw wypowiedzianych przez innych uczestników śniadania, w tym do słów Marie-Françoise Boveroulle, odpowiedzialnej za diakonię w brukselskim Kościele. Franciszek potwierdził, że, jak powiedziała, „miłosierdzie wskazuje drogę ku nadziei”, a patrzenie na siebie z miłością pomaga wszystkim patrzeć w przyszłość z ufnością i każdego dnia wyruszać na nowo. „Miłość miłosierna jest właśnie taka – powiedział – jest ogniem, który ogrzewa serce i nie ma na ziemi kobiety ani mężczyzny, którzy nie potrzebowaliby jej ciepła”.
Papież zauważył, że choć nie brakuje problemów, to jednak „radość i siła, które pochodzą ze współdzielonej miłości, przewyższają wszelkie trudności, a za każdym razem, gdy angażujemy się w dynamikę solidarności i wzajemnej troski, zdajemy sobie sprawę, że otrzymujemy o wiele więcej niż dajemy (por. Łk 6, 38; Dz 20, 35)”.
Franciszek odwołał się też do przykładu św. Wawrzyńca, którego figurkę podarował parafii na pamiątkę swej wizyty. Był on diakonem i męczennikiem z pierwszych wieków chrześcijaństwa. Znany jest z tego, że „swoim oskarżycielom, którzy domagali się skarbów Kościoła, przedstawił najsłabszych członków wspólnoty chrześcijańskiej, do której należał, czyli Rzymu: ubogich, potrzebujących”. Papież podkreśli, że nie była figura retoryczna czy prowokacja, lecz czysta prawda o Kościele.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.