Trzech teologów z Włoch, Hiszpanii i Niemiec otrzymało dziś z rąk papieża Nagrodę Ratzingera. Przyznała je po raz pierwszy Watykańska Fundacja Josepha Ratzingera-Benedykta XVI.
OSSERVATORE ROMANO /PAP/EPA
Trzech teologów z Włoch, Hiszpanii i Niemiec otrzymało dziś z rąk papieża Nagrodę Ratzingera.
Uroczystość odbyła się w Sali Klementyńskiej Pałacu Apostolskiego. Sylwetki laureatów: prof. Manlio Simonettiego, ks. prof. Olegario Gonzáleza de Cardedala i o. prof. Maximiliana Heima przedstawił kard. Camillo Ruini, przewodniczący komitetu naukowego Fundacji, kierowanej przez prał. Giuseppe Antonio Scottiego. W imieniu laureatów podziękował o. Heim, po czym przemówienie wygłosił Benedykt XVI, w którym zastanawiał się czym jest naprawdę teologia.
Tradycja mówi, że teologia jest nauką wiary, czy jednak jest to w ogóle możliwe? A może jest to sprzeczność sama w sobie? Czy nauka nie stanowi zaprzeczenia wiary? Czy wiara nie przestaje być wiarą, kiedy staje się nauką? Czy nauka nie przestaje być nauką, gdy jest podporządkowana wierze? – pytał papież. Wyjaśnił, że takie pytania, które stanowiły poważny problem dla teologii średniowiecznej, stają się jeszcze bardziej naglące w kontekście współczesnej koncepcji nauki.
OSSERVATORE ROMANO /PAP/EPA
76-letni Hiszpan, ks. Olegario González de Cardedal jest teologiem-dogmatykiem.
Aby ukazać swoją „naukowość” teologia zaczęła najpierw wycofywać się z „pola historii”. Ojciec Święty przyznał „z wdzięcznością”, że dzięki temu powstały wielkie dzieła, „orędzie chrześcijańskie zyskało nowe światło, zdolne ukazać jego wewnętrzne bogactwo”. Jeśli jednak teologia całkowicie wycofuje się z przeszłości, „zostawia dziś wiarę w ciemności”.
Następnie teologia skoncentrowała się na praktyce, chcąc pokazać się, wspólnie z psychologią i socjologią, jako nauka użyteczna, dająca konkretne wskazówki życiowe. Zdaniem Benedykta XVI, jest to również ważne, jednak jeżeli wiara, będąca podstawą teologii, nie stanie się współcześnie „przedmiotem myślenia”, wówczas praktyka, oparta wyłącznie na naukach humanistycznych, zostanie pozbawiona swego fundamentu.
Obie powyższe drogi nie są wystarczające dla teologii, gdyż pozostawiają bez odpowiedzi „prawdziwe pytanie”: czy to, w co wierzymy jest prawdziwe, czy też nie? Teologia bowiem pyta o prawdę. Cytując Tertuliana, papież zauważył, że Chrystus nie powiedział: Jestem zwyczajem, lecz stwierdził: Jestem prawdą (non consuetudo sed veritas). Christian Gnilka ukazał, że „zwyczajowość”, tzn. robienie tego, co robiono zawsze, odnosi się do religii pogańskich, w których poprzez zachowanie tradycyjnych form kulturowych ma się nadzieję na wejście w relację w „tajemnicze środowisko bóstwa”. Tymczasem „rewolucyjnym wymiarem chrześcijaństwa” w starożytności było odejście od zwyczajowości z powodu miłości do prawdy.
W Ewangelii św. Jana Chrystus został utożsamiony z prawdą, Logosem, któremu człowiek powinien odpowiedzieć swoim logosem – rozumem. Aby dotrzeć do Chrystusa, człowiek powinien znajdować się na drodze prawdy, otworzyć się na Logos, na stwórczy Rozum, od którego pochodzi jego własny rozum. Zrozumiałe jest więc, że wiara chrześcijańska ze swej natury musi wzbudzać teologię, pytać o racjonalność wiary, wciąż na nowo badając „konkretną naturę związku między wiarą i rozumem”.
Dla papieża związek między Logosem, prawdą i wiarą jest w chrześcijaństwie oczywisty. Powołując się na św. Bonawenturę wskazał na dwojaki sposób korzystania z rozumu: jeden nie do pogodzenia z naturą wiary i drugi należący do tej natury.
Ten pierwszy to „despotyzm rozumu” (violentia rationis), który uważa siebie za najwyższego sędziego wszechrzeczy, poddając wszystko próbom doświadczalnym. W czasach współczesnych ten sposób używania rozumu osiągnął punkt kulminacyjny: „rozum doświadczalny” jawi się dziś jako jedyna forma racjonalności, uchodząca za naukową. To, co nie może być w ten sposób potwierdzone lub uznane za fałszywe znajduje się poza obszarem naukowym.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.