Józef staje się zatem ubogi w nowy sposób i można powiedzieć, że reprezentuje przymierze autorytetu z ubóstwem. Być może to właśnie jest zasadnicza kwestia, którą należałoby zgłębić: fakt, że Nowe Przymierze realizuje autorytet w ubóstwie.
Przepuścić Boga przodem, przed sobą, nie zatrzymywać się na swoim własnym sądzie – oto wymaganie ubóstwa. Jesteśmy bogaci w swój własny sąd; stajemy się ubodzy, kiedy przepuszczamy Boga przodem − przed naszymi opiniami, pragnieniami, planami, dążeniami... Pomyślmy o św. Janie Chrzcicielu na pustyni − przepuszcza on Baranka przed sobą. Józef przebywa na szczególnej pustyni – pustyni swego serca − która jest mimo wszystko wielką pustynią; kiedy Józef trwa w lęku, kiedy nie wie, co powinien zrobić, czyż nie jest to straszliwa pustynia? Kocha Maryję, a wobec tego, co stwierdza, nie może wziąć Jej do siebie... Co robić? Widać wyraźnie zamęt w tym sprawiedliwym człowieku, który pozostaje wierny Maryi, a którego przerosły okoliczności. Dla mężczyzny zaakceptowanie sytuacji, która go zupełnie przerasta, jest bardzo wielkim ubóstwem. A posiadanie autorytetu „nadprzyrodzonego” oznacza zgodę na to, że stale będziemy stawiani w sytuacjach, które rzeczywiście nas przerastają. Jest to autorytet pośród ubóstwa, autorytet kogoś, kto zamiast dążyć do dominacji, co ludziom przychodzi tak łatwo, traktuje go jedynie jako służbę miłości, wyzutą z wszelkich praw (a więc również z wszelkiej władzy).
Tak więc Józef, jako mąż Maryi, jest całkowicie ogołocony ze swych małżeńskich praw. W ofierze, którą jako mąż składa ze swojej więzi z Maryją (kiedy dostrzega, że jest Ona w stanie błogosławionym), oddaje nadzieję swego serca.
Właśnie dzięki temu ubóstwu może jednak nadal pozostać małżonkiem Maryi. To, co mogłoby być przeżywane jako zerwanie, jest przeżywane jako nowa więź. Mogą to pojąć jedynie ubodzy. Niektóre wydarzenia można interpretować jako porażkę albo przeciwnie, jako środki nadprzyrodzone, pozwalające pójść dalej. Dla Józefa tajemnica Zwiastowania była środkiem danym mu przez Boga, żeby mógł pójść dalej. W pewnym momencie Józef zadał sobie pytanie, czy taka jest wola Boga. Ale spróbujmy to dobrze zrozumieć: nie była to pokusa, której jakoby uległ − po prostu zapytał sam siebie, jaka jest wola Boga względem niego. Najpierw wybrał ubóstwo,
postanowił się usunąć, po czym, kiedy anioł powiedział mu, żeby przełamał lęk – „nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki” – „uczynił tak, jak mu polecił anioł”, prawdziwie dokonując wyboru: wybrał wzięcie Jej do siebie i zachowanie Jej sekretu, tego sekretu przekazanego w milczeniu. Z pewnością na twarzy Maryi pojawił się wtedy uśmiech przeznaczony dla Józefa. Ona sama nie mogła powierzyć mu sekretu, ale Józef mógł do Niej mówić − mógł Jej opowiedzieć, że miał sen, przesłanie od anioła, że w nocy doznał wstrząsu i wszystko zrozumiał. Józef, tak uległy wobec woli Bożej, jest dla Maryi źródłem radości. Przyjmuje Maryję, bierze Ją do siebie, jak to później uczyni św. Jan (zob. J 19, 27).
Jan Chrzciciel, Józef i Jan – trzy postacie na trzy różne sposoby powiązane z tajemnicą Maryi, z Jej milczeniem, z Jej sekretem. Ale to Józef ma autorytet. To on jest autorytetem, w bardzo wielkim ubóstwie. Stoi na straży sekretu Maryi, a największym dziełem kogoś, kto ma autorytet, jest ustrzec sekretu Boga, tak żeby Boże dzieło mogło się ziścić w całej pełni − to właśnie wymaga najwięcej męstwa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.