Człowiek wierzy albo i nie wierzy w takiego Boga, jakiego obraz w sobie nosi.
Z cyklu "Powtórka z katechezy"
„Wierzę w Boga, Ojca wszechmogącego” – powtarzamy wyznając wiarę. Albo – w innym symbolu – dodając, że w „jednego”. Że jest wszechmogący mogliśmy już uzmysłowić sobie konstatując, że jest przecież Stwórcą całego, widzialnego i niewidzialnego świata i wszystkich istniejących w nim stworzeń. W jaki sposób jest „jeden”, choć mówimy o Trzech Osobach Trójcy, mowa była w poprzednim odcinku cyklu. Dziś czas zobaczyć w Bogu Ojca. Nie tylko z nazwy, ale kogoś, kto przy całej swojej wszechmocy, jest po prostu dobry.
To bardzo ważne. Bo nie tylko każdy wierzy w takiego Boga, jakiego sobie wyobraża, ale i ci, którzy Boga odrzucają, odrzucają ten Jego obraz, jaki w sobie noszą. Bywa przecież nie raz, że to obraz nie mający nic wspólnego z tym, co przynosi nam objawienie. Obraz tak wykrzywiony, tak karykaturalny, że każdy kto wierzy mógłby z ręką na sercu powiedzieć: „gdybym ja w swoim sercu taki obraz Boga nosił, to też bym wiarę w takiego Boga odrzucił”. Dlatego to takie ważne. Dlatego jest też przecież drugie przykazanie: „Nie będziesz brał imienia Pana, Boga swego nadaremno”. Bo lekceważenie Boga, czasem i zasłanianie się Nim dla jakichś międzyludzkich rozgrywek, niszczy w człowieku obraz prawdziwego Boga, wykrzywia go. I tak otwiera się droga do odrzucenia Boga...
Nigdy nie dokończony obraz
A jaki obraz Boga niesie nam objawienie? I to zapisane w otaczającym nas świecie, kosmiczne i opowiedziane w Biblii, historyczne? To pierwsze ukazuję potęgę Boga i i Jego mądrość, ale w kwestii „charakteru Boga” pozostawia wiele pytań. Bo, prawda, Bóg dał człowiekowi przytulny dom – piękny świat. Ale z drugiej wiele w nim bólu, cierpienia... Jaki więc naprawdę jest Bóg?
Wzdrygam się przed narzucaniem komukolwiek swoich przemyśleń i intuicji. Każdy powinien przecież sięgnąć do Biblii i ten obraz Boga w sobie sam malować. Tak, malować, bo to proces którego w tym życiu nie sposób skończyć. Ten mój obraz Boga nie musi być wiernym odbiciem prawdy. Wszak Pismo Święte to tyle treści, że trudno ją ogarnąć. Łatwo też coś mniej czy bardziej istotnego pominąć. Na dodatek ludzkie słowa nieraz bardzo nieudolnie oddają to, co znacznie lepiej i głębiej oddał autor natchniony przez Ducha Świętego. Ale jeśli, z pokorą, bo świadom tych ograniczeń, mogę coś podpowiedzieć...
„Wszechmogący Ojciec”, tak jak w Wyznaniu wiary, to słowa, które chyba najlepiej oddają to, kim jest Bóg i jaki jest. Taki Jego obraz wyłania się z kart Biblii. Koniecznie trzeba chyba dziś jednak dodać, że to DOBRY Ojciec. Nie byle jaki, nie tyran wymuszający posłuszeństwo; nie zapatrzony w siebie i nieinteresujący się swoją rodziną. Ale też nie tak słaby, że można by Go wodzić za nos i wcale się z Nim nie liczyć; taki co zamiast wychować ku dobru swoją pobłażliwością demoralizuje. Bóg jest naprawdę DOBRYM Ojcem. Najlepszym, jakiego można sobie wyobrazić. A przy tym wszechmocnym...
Dobry Bóg Starego Testamentu
Wielu czytając Stary Testament gorszy się. Bóg wydaje im się tam zbyt surowy, zbyt wymagający; zimny i bezwzględny. Ale gdy czytać odrzucając chęć natychmiastowego zmieszczenia starotestamentalnego obrazu Boga w swoich wyobrażeniach można zobaczyć, że to Ten Sam, którego objawił Chrystus. Wielki i wszechmocy w Hymnie ku swojej czci (Rdz 1) W innym jednak obrazie (Rdz 2) lepi człowieka, jakby był garncarzem. A potem tchnie w człowieka życie. Jakby całując go... Tyko brakuje powiedzenia, że pobrudził przy tym swój nos... Potem ma zwyczaj przechadza się z Adamem i Ewą po ogrodzie... A gdy po grzechu każe ludziom opuścić Eden sam sporządza dla nich odzienie ze skór (Rdz 3). Twardy, ale jednocześnie troskliwy. Wie, że człowiek rusza w trudną drogę, więc ułatwia mu start...
A historia Abrahama? Jest w niej i taka scena (Rdz 15), że gdy Bóg mówi, iż „jego nagroda będzie sowita” ten jakby lekceważy Boga i odpowiada: „O Panie, mój Boże, na cóż mi ona, skoro zbliżam się do kresu mego życia, nie mając potomka”. A Bóg? Nie unosi się dumą, nie obraża. Dalej przekonuje Abrahama, że dotrzyma obietnicy, ale nawet przez chwilę nie ma pretensji, że ten zaczyna wątpić w Jego obietnice. Bo rozumie...
Podobnie jest, gdy objawia się Jakubowi. Nie oczekuje, że ten natychmiast w Niego uwierzy, bo to Bóg jego dziadka i Ojca. Daje się wypróbować (Rdz 28). Podobnie jest kiedy rozmawia z Mojżeszem każąc mu wrócić do Egiptu i wyprowadzić swój lud z niewoli (Wj 3-4). Mojżesz piętrzy trudności. Bóg nie unosi się dumą, ale dalej cierpliwie tłumaczy i swojego wyboru nie zmienia. Nie jest kapryśny.
Wyjście z Egiptu i wędrówka Izraela przez pustynię to czas próby. Bóg przez różne cuda pokazuje, że nie jest bogiem malowanym, takim co ma oczy a nie widzi, ma uszy a nie słyszy; pokazuje, że naprawdę jest mocny; że wszystko może. I otworzyć przed uciekinierami wody Morza Czerwonego i na pustyni wyprowadzić wodę ze skały i karmić manną czy przepiórkami. Tak, to być może zjawiska rzadkie, ale naturalne. Ale stały się, gdy Izrael ich potrzebował. Bo Bóg jest Panem natury. A gdy Izraelowi przyszło zmierzyć się z wrogami sam Bóg, dzięki wyciągniętym w górę rękom Mojżesza walczył z ich przeciwnikami; potrafił odmienić losy bitwy (Wj 17). Bóg naprawdę może wszystko; potrafi pokonać nawet najlepiej wyćwiczonych i uzbrojonych. Wielokrotnie zresztą później sytuacja się w historii Izraela powtarzała; gdy Bóg był po jego stronie, zwyciężał. Czasem tak zaskakująco, jak podczas oblężenia Jerozolimy przez Asyryjczyków, gdy ci pokonani zostali nie orężem, ale zarazą, która pojawiła się w ich obozie (2 Krl 19). Ale gdy Bóg z powodu grzechów swojego ludu cofał znad niego swój ochronny parasol, nawet Arka Przymierza, którą zabrali na pole bitwy nie pomagała (1 Sm, 4).
Z powodu grzechów. Bo Bóg – to też niesłychane – zawarł ze swoim ludem przymierze. Na Synaju (Wj 24). Oni obiecali że będą przestrzegali danego im prawa, On zobowiązał się do tego, że będzie ich chronił. A to znaczyło – i to przewija się przez cała historię Izraela i bywa powodem oskarżania Boga o niesprawiedliwość – że będzie po ich stronie nawet wtedy, gdy wobec swoich wrogów, zwyczajem swoich czasów, będą okrutni. Tak, pokazując Izraelowi, że nie jest Bogiem malowanym, nie waha się On „ubrudzić” chroniąc swoich w międzyludzkich rozgrywkach. Gdy zaś uwolni Izraela z niewoli babilońskiej perskimi rękami (bo Persowie pokonali Babilończyków i pozwolili Żydom wrócić z wygnania do Jerozolimy) pokaże, że jest nie tylko Panem świata, ale i historii; może realizować swoje plany nawet rękami tych, którzy Go nie znają...
A jest w Starym Testamencie wiele innych urzekających rysów pozwalających malować obraz Boga. Gdy w rozmowie z Samuelem godzi się na żądanie Izraela, by ustanowić nad nimi króla, co było równoznaczne z odrzuceniem Jego samego, jako króla Izraela (1 Sm 8). Albo gdy Dawidowi, poruszonemu tym, że on mieszka w cedrowym pałacu, a Arka Przymierza – znak obecności Boga w Izraelu – nie ma świątyni, a „mieszka w namiocie” tłumaczy, że świątynia mu niepotrzebna (2 Sm 7). Przepiękne są słowa Ozeasza przypominające, że Bóg to ktoś, kto podnosi do policzka niemowlę (Oz 11). Przepiękne twarde słowa Izajasza (Iz 1), który nazywając Izraela „plemieniem zbójeckim i dziećmi wyrodnymi” pyta retorycznie gdzie go ma jeszcze uderzyć, skoro to nic nie daje, a potem mówi, że chce „miłości a nie ofiary” i „poznania Go”, a nie całopaleń... Przepiękna ta scena z prorokiem Jonaszem (Jon3), gdy tłumaczy mu, że Niniwici, choć poganie, też są godni jego miłosierdzia...
A gorszące wielu Psalmy złorzeczące? Ot, pomijana w liturgii końcówka Psalmu 137, tego wspomnienia, gdy „nad rzekami Babilonu siedzieli i płakali wspominając Syjon”, a ich ciemięzcy oczekiwali, że będą śpiewali radosne pieśni?
Przypomnij, Panie, synom Edomu, dzień Jeruzalem,
kiedy oni mówili: «Burzcie, burzcie - aż do jej fundamentów!»
Córo Babilonu, niszczycielko,
szczęśliwy, kto ci odpłaci za zło, jakie nam wyrządziłaś!
Szczęśliwy, kto schwyci i rozbije o skałę twoje dzieci.
Straszne słowa. Straszne złorzeczenie. Ale skoro znalazły się w Świętej Księdze znaczy, że Bóg rozumie bezsilną rozpacz. I choć mówi „nie zabijaj” nie potępia swoich dzieci, które w tej bezsilnej rozpaczy chciałby, by ktoś wymierzył ich dręczycielom sprawiedliwość za wyrządzone im krzywdy. Ważny rys Boga w dobie powracających wojen i wieści o niesłychanych zbrodniach, jakich potrafi się dopuszczać żołdacy.
Bóg wśród nas i jednym z nas
Piękny ten starotestamentalny obraz Boga: wszechmocnego i dobrego Ojca. A pełnię objawienia Ojca przyniósł Jego Syn, Jezus Chrystus. Patrząc na Jezusa widzimy jaki jest Ojciec...
Że wszechmocny? To pokazują wszystkie cuda. Wypędzanie z człowieka złych duchów uświadamiają nam dodatkowo Bożą władzę nad mocami zła i to, że Bóg nie chce,by one panowały nad człowiekiem. Uzdrowienia uświadamiają, że Bóg nie chce ludzkiego cierpienia. Rozmnożenie chleba – że Bóg nie chce, by człowiek chodził głodny, uciszenie burzy na jeziorze – że nie chce, by natura mogła człowiekowi szkodzić. A wskrzeszenia – że Bóg nie ma upodobania w śmierci, ale przez zmartwychwstanie chce człowieka doprowadzić do nowego, lepszego życia.
Jaki jest Bóg widzimy w tym, jaki Jezus był wobec ludzi. Jak uzdrawia, jak odpuszcza grzechy. Jak wprasza się na ucztę do celnika Zacheusza i jak na krzyżu skruszonemu łotrowi obiecuje raj. Widzimy w Jezusie Boga, który broni przed oskarżeniem o marnotrawstwo kobietę, która wylała na jego nogi drogocenny olejek, a złapaną na cudzołóstwie ochrania przed ukamienowaniem prosząc potem, by już więcej nie grzeszyła. Widzimy jakim jest Bóg, gdy Jezus ustępuje przed pokorną prośbą Syrofenicjanki proszącej o uzdrowienie córki, jak nieproszony przez nikogo uzdrawia innego poganina, opętanego Gerazeńczyka. Widzimy też jakim jest, gdy takich, a nie innych wybiera na swoich uczniów, gdy wypędza przekupniów ze świątyni i w ostrych słowach gani faryzeuszów i uczonych w Piśmie, że domagają się trzymania się swoich tradycji, a przekręcają Boże przykazania.
A samo Boże Narodzenie? Czy nie mówi nam wiele o Bogu, że przyszedł na świat jako zwykły człowiek i to jeszcze w tak dramatycznie skromnych okolicznościach? Cz wiele nie mówi o Bogu, że przez trzydzieści lat Jezus prowadził zwyczajne życie jako jeden z nas? Czy wiele o Bogu nie mówi, że dał się swoim oprawcom policzkować, opluć, skatować i powiesić na krzyżu? Ciekawy i jakby nieco tchnący psotą jest też obraz Boga wyłaniający się z historii o uczniach idących do Emaus, gdy długo Go nie rozpoznali. Podobnie, gdy po cudownym połowie Zmartwychwstały przygotowuje swoim uczniom śniadanie...
A do tego to wszystko, co Jezus o Bogu powiedział. Ot, kiedy mówił jak bardzo uczniowie są Mu bliscy, kiedy uczył modlitwy w której zwracamy się do Boga „Ojcze”... Tak, wierzymy w Boga, dobrego i wszechmogącego Ojca.
To trochę niesamowite, prawda? Że mamy Ojca, który może wszystko. Nie tylko zawiesić dla nas obowiązujące powszechnie prawa natury, ale i pokierować historią. Ale to Ojciec, który, choć asekuruje nas, nie zamierza nas we wszystkim wyręczać. Pozwala nam uczyć się na trudnych doświadczeniach i fatalnych błędach. Ostatecznie jednak chce każdemu dać szczęśliwe życie wieczne.
Polecana lektura:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.