W Courage przyjmujemy człowieka takim jaki jest, ze wszystkimi jego skłonnościami i towarzyszymy mu w tym momencie, w którym jest, w drodze wzrastania i dojrzewania w Ewangelii. Celem jest oczywiście życie w czystości, w czystych związkach – powiedział o. Wit Chlondowski, franciszkanin, ewangelizator, towarzyszący duszpastersko osobom, które doświadczają pociągu do osób tej samej płci. W rozmowie z KAI duchowny wyjaśnił m.in. czym jest Apostolat Courage i EnCourage oraz kim są osoby, które do niego należą.
Anna Rasińska: Ojcze, jak wygląda w Polsce duszpasterstwo osób, które doświadczają pociągu do osób tej samej płci?
Zarówno w Polsce, jak i na całym świecie, mamy trzy rodzaje podejścia do tej kwestii. Pierwsze – reparatywne - próbuje "naprawić" osoby doświadczające pociągu do osób tej samej płci przez modlitwę, pracę terapeutyczną, próby "wyciągnięcia" pacjentów z tego doświadczenia, zaszczepienia w nich pragnień heteroseksualnych. Grupy te zaczęły powstawać w Polsce w latach 80., w odpowiedzi na podobne ruchy protestanckie na Zachodzie. Należy jednak podkreślić, że są to inicjatywy oddolne, z którymi Kościół nigdy się nie identyfikował, a osoby z nimi związane nieraz doznawały krzywdy. Wynikało to z postawienia nierealnego celu tych inicjatyw - zmianę orientacji seksualnej. Najczęściej po latach intensywnej pracy nie dokonywała się ta zmiana w ludziach, co budziło uczucie frustracji. Często osoby, zawiedzione „terapią reparatywną” tworzyły nowe środowiska „afirmacyjne”, głoszące potrzebę zmiany doktryny Kościoła, która według nich jest zła, archaiczna, nienaukowa, przemocowa, dyskryminująca. Środowiska te podkreślają, że jedynie przemoc w związkach jednopłciowych jest grzeszna. W Polsce takie grupy funkcjonują od kilkunastu lat, w Stanach już od lat 70. to również inicjatywy oddolne.
Najciekawsze jest to, że wiele osób najpierw było w grupach reparatywnych, później w afirmacyjnych, a później zawiedzione jednym i drugim, nie doświadczając tam pokoju serca, głębi spotkania z Bogiem i dlatego szukało dalej. Tak właśnie Courage trafiło do Polski – za sprawą mężczyzn, którzy byli zawiedzeni tymi dwoma podejściami i szukali czegoś więcej.
Courage to ruch, który powstał w Stanach Zjednoczonych. Polega on na przyjęciu danych skłonności, bez negowania ich, ale też bez stawiania ich na piedestale. Sfera seksualna nie jest tu najważniejsza, członkowie tej grupy skupiają się na Bogu, a Courage jest duszpasterstwem, które towarzyszy w drodze do Chrystusa, do świętości, do budowania głębokich, pięknych relacji, ale czystych i ewangelicznych, czyli takich do których zaprasza nas Jezus.
Osoby związane z duszpasterstwem Courage często podkreślają, by nie nazywać ich „homoseksualistami”, ale właśnie „osobami doświadczającymi pociągu do osób tej samej płci”, z czego to wynika?
Courage szuka słów, które będą zgodne z wiarą i nie będą zamykające. Mężczyźni, zaangażowani w to duszpasterstwo, nie chcą być nazywani homoseksualistami, nie chcą się takimi określeniami formułować, bo odkrywają, że ich tożsamością nie jest gej, lesbijka, ale to, że jestem ukochanym dzieckiem Boga. Myślą: doświadczam pociągu do osób tej samej płci, skłonności homoseksualne to część mojej codzienności, ale to nie jest to moja najgłębsza tożsamość. Zmiana słownictwa to też oddolna inicjatywa tych osób. Co ciekawe, takie podejście jest przez środowiska afirmatywne nazywane homofobią, co jest śmieszne, bo to właśnie członkowie Courage sami wpadli na ten pomysł i walczą o to by używać takich, a nie innych sformułowań, ponieważ czują, że to lepiej ich wyraża.
Już w 1986 r. kard. Ratzinger wezwał duchownych do zapewnienia odpowiedniej opieki osobom homoseksualnym, czy w Polsce zrealizowano ten postulat?
W 1986 roku w Polsce mieliśmy zupełnie inne problemy, byliśmy skoncentrowaniu na walce z komunizmem, kryzysie gospodarczym itp. Natomiast w Stanach duszpasterstwa Courage i EnCourage działa już od 40 lat. Jest też oficjalnie zatwierdzone przez Episkopat USA. Na ile wiem, jest to jedyna która, uzyskała taką aprobatę.
Podczas ostatniego zgromadzenia zebrania plenarnego Episkopatu w Częstochowie międzynarodowy dyrektor apostolatu Courage, ks. Kyle Schnippel, zachęcał polskich biskupów do tworzenia w diecezjach grup skupiających mężczyzn i kobiety doświadczających pociągu do osób tej samej płci, którzy podjęli walkę o czystość. Jak w praktyce wygląda funkcjonowanie duszpasterstwa Courage?
Jak wspomniałem, w Stanach Zjednoczonych grupy Courage funkcjonują już jakieś 40 lat, natomiast w Polsce, duszpasterstwo dopiero raczkuje. W Stanach jest 175 oddziałów Courage i EnCourage, w każdym większym amerykańskim mieście są duszpasterze, którzy towarzyszą w drodze wiary indywidualnie, lub w formie wspólnoty - grupy wsparcia.
W Courage i EnCourage zajmujemy się wiarą. Nie jesteśmy grupą terapeutyczną, tylko grupą wsparcia, w której uczymy się trwać przy Bogu, przy bliskich, którzy doświadczają pociągu do osób tej samej płci, czy też dysonansu tożsamości płciowej.
A na czym polega duszpasterstwo EnCourage, skierowane do rodzin osób doświadczających pociągu do osób tej samej płci?
EnCourage to grupa która wspiera bliskich osób doświadczających pociągu wobec osób tej samej płci, lub niezgodności z tożsamością płciową. Towarzyszymy tym osobom, które mają bardzo poważny dylemat, w kwestii tego jak postępować wobec własnego dziecka, które najczęściej porzuciło wiarę i ma takie skłonności. Proszę sobie wyobrazić dramat między miłością do dziecka, chęcią zachowania głębokiej relacji z nim, a z drugiej pragnienie zachowaniem wierności Chrystusowi i Ewangelii. Często rodzice mają w tej kwestii duży problem i popadają w skrajności - albo zaczynają obwiniać za tę sytuację siebie, albo współmałżonka, próbują na siłę "naprawić dziecko" poszukując rozwiązań, które mogę w tym pomóc... EnCourage towarzyszy takim osobom w drodze wiary i budowania zdrowych relacji.
Co można zrobić by osoby te czuły się w Kościele chciane? Nie były marginalizowane bądź wykluczane.
Po pierwsze potrzebna jest właśnie zmiana języka, na język szacunku. Po drugie, myślę, że ważne jest świadectwo osób, które mają pociąg do osób o tej samej płci i są wierzące. Miałem parę spotkań, nagrałem kilka świadectw takich osób i byłem głęboko zbudowany ich dojrzałością wiary, miłością wobec Jezusa, świadectwem tego jak przeżywają swoje doświadczenie relacji z Jezusem w ramach Kościoła. Dobre świadectwa to coś, co zmienia nasze myślenie. Kiedy spotykasz człowieka, który sam ma doświadczenie pociągu do osób tej samej płci, a jednocześnie żyje wiarą to zmienia perspektywę.
Zwłaszcza kobiety podkreślają, że potrzebna jest przestrzeń bezpiecznego kontaktu z kapłanem, który rozumie ich sytuację, ma wyczucie, może im towarzyszyć.
Czy da się jakoś wpłynąć na duchownych, by wykazali się większą wrażliwością wobec osób w takiej sytuacji?
Myślę, że pewna przemiana już następuje, jednak dopiero się rozpoczyna. Ważna jest edukacja kapłanów, by podeszli do tego tematu ze zrozumieniem i delikatnością. Jak wspomniałem, pomagają tu szczególnie świadectwa tych osób. To kwestia, o której trzeba głośno mówić. Ufam, że powoli będzie to wpływało również na duchownych. Jednak wydaje się, że będzie to droga stopniowej ewolucji, niż gwałtownej rewolucji. To się już dzieje, naprawdę wielu kapłanów zaczyna się do nas zgłaszać z pytaniem co robić, jak rozmawiać. Są też kapłani, którzy sami mają takie skłonności i również się zgłaszają, chcą porozmawiać, szukają pomocy, by żyć w czystości, potrzebują też wsparcia.
A jak wyglądają relacje osób związanych z duszpasterstwem Courage?
Duszpasterstwo Courage, na czele którego znajduje się kapłan, zakłada delikatne towarzyszenie człowiekowi w tym momencie życia, w którym jest. Każda sprawa jest indywidualna. Przychodzą do nas osoby w przeróżnej sytuacji, część z nich żyje w czystości. Warto podkreślić tu, że życie w czystości nie jest życiem w samotności. To powszechne kłamstwo, które świat próbuje nam wmówić. Według Kościoła czystość to integralność, a nie tylko wstrzemięźliwość, to pomieszanie pojęć. Warto sięgnąć do Katechizmu Kościoła Katolickiego, by przypomnieć sobie te definicje. Czystość to integralność wszystkich wymiarów. Więc na drodze Kościoła Courage proponuje czystość, czyli życie w integralności, wszystkich tych wymiarów, w głębokich przyjaźniach, relacjach... Są też osoby, które żyją w małżeństwie, a jednak czują pociąg do osób tej samej płci i potrzebują naszego wsparcia. Są osoby na etapie poszukiwań, które chcą żyć wiarą, ale żyją w relacjach na wzór małżeński i szukają w tym wszystkim Jezusa. Nadrzędnym celem Courage jest spotkanie Jezusa, droga z Nim daje siłę i światło, by porządkować nasze życie i relacje na wzór Ewangelii. Mówiąc słowami papieża Franciszka, Courage nie przychodzi "rzucać kamieniami moralności" we wszystkich którzy dziś nie żyją jeszcze w pełni Ewangelią. W Courage przyjmujemy człowieka takim jaki jest, ze wszystkimi jego skłonnościami i towarzysząc mu w tym momencie, w którym jest, w drodze wzrastania i dojrzewania w Ewangelii. Celem jest oczywiście życie w czystości, w czystych, głębokich relacjach: z Bogiem, z drugim człowiekiem i z samym sobą.
Papież Franciszek wielokrotnie wyrażał wdzięczność za duszpasterską prace dla osób, które deklarujących się jako homoseksualne s. Jeannine Gramick czy o. Jamesa Martina SJ. Co myśli Ojciec o modelu, który realizują?
To osoby, które prezentują podejście afirmatywne, więc zupełnie inne niż Courage. Ja rozumiem to tak, że Papież Franciszek docenia to, że wnoszą oni szacunek i otwartość do osób deklarujących się jako homoseksualne. Myślę, że faktycznie jest to coś czego możemy się od nich nauczyć. Jednak doktryna Kościoła jest w tej kwestii jasna i nie można jej podważać, co często robią właśnie przedstawiciele ruchów afirmatywnych. Dla katolików kwestia zmiany doktryny nie wchodzi w grę, a aktów homoseksualnych nie można uznać jako dobrych, w świetle Ewangelii. W Courage jasno podkreślamy, że same skłonności nie są niczym złym i nie można zawstydzać z powodu skłonności kogokolwiek.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).