Ponad pięć milionów ludzi, czyli prawie połowa całej ludności Haiti, potrzebuje pomocy humanitarnej, w tym prawie trzy miliony dzieci.
W ciągu ostatnich sześciu miesięcy grupy zbrojone porwały trzysta kobiet i dzieci. W minionych dniach tysiące ludzi wyszły na ulice stołecznego Port-au-Prince, aby zaprotestować przeciwko uzbrojonym grupom wyniszczającym ten kraj. „Personel medyczny też jest zagrożony” - mówi Radiu Watykańskiemu Maria Vittoria Rava, z Fondacji Rava.
UNICEF alarmuje o wzroście liczby porwań w Haiti. Według ONZ w wielu przypadkach dzieci i kobiety są porywane przez grupy zbrojne i wykorzystywane, aby zdobyć okup lub do celów taktycznych. Ofiary, którym udaje się wrócić do domu zmagają się z głębokimi ranami fizycznymi i psychicznymi, które mogą pozostać na zawsze. Działalność grup przestępczych sprawia, że także lokalny system opieki zdrowotnej jest na skraju załamania, a szkoły są atakowane. W praktyce zwiększona przemoc, grabieże, blokady dróg i obecność uzbrojonych grup poważnie utrudniają niesienie pomocy humanitarnej. Wskazuje na to Maria Vittoria Rava, prezes Fundacji Rava, która w stolicy Haiti prowadzi szpital pediatryczny, gdzie każdego roku leczonych jest około 80 tys. haitańskich dzieci.
Pogarszające się warunki bezpieczeństwa były powodem ulicznych protestów w haitańskiej stolicy Port-au-Prince, gdzie tysiące ludzi domagało się ochrony przed uzbrojonymi grupami. Przemoc gangów pogłębiła ubóstwo, a kraj czeka na decyzję Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie potencjalnego rozmieszczenia tam międzynarodowych sił zbrojnych. Szacuje się, że około 73 500 osób uciekło z Haiti w zeszłym roku z powodu rosnącej przemocy ze strony uzbrojonych grup i pogłębiającej się biedy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.