Gdy woda staje się bronią masowego rażenia ludziom jeszcze bardziej potrzeba kropel nadziei a one rodzą się z pamięci, obecności, wsparcia i naszej modlitwy.
Mimo panującego w Rzymie skwaru wczoraj jeszcze pomagał ładować na samochód najpotrzebniejsze leki a dziś już zmierza ku granicy z Ukrainą, by, jak mówi, być z ludźmi, modlić się z nimi oraz nieść serdeczność i konkretne wsparcie od papieża. Kard. Konrad Krajewski już szósty raz odwiedzi ten pogrążony w wojnie kraj. Każda misja jest na prośbę Franciszka, ale każda ma inny wymiar pomocy – tej duchowej i materialnej. Najpierw zawiózł papieski ambulans i sprzęt do szpitali, zimą woził generatory prądy i odzież termiczną. Tym razem jest to odpowiedź na katastrofalną tragedię wywołaną zniszczeniem tamy w Nowej Kachowce. Papież dowiedział się o tym, gdy był w szpitalu. Od razu poprosił swego jałmużnika, by pojechał do potrzebujących. To jest przełożenie na konkret czynu tak częstych słów papieża o potrzebie bliskości, czułości wrażliwości.
Wyjazd polskiego kardynała wzbudził ogromne zainteresowanie, ponieważ żaden inny biskup czy kardynał, tym bardziej z Watykanu, nie gościł tak często na ogarniętej wojną Ukrainie. Jałmużnik słowa podziwu pod swym adresem ucina krótko. Mówi, że jego podróż stawia Franciszka w sercu Ewangelii. „Papież jest ojcem i pamięta także o nich, chce być blisko nich. Jest to więc kolejna podróż typowo duszpasterska, bycie pośród tych, którzy cierpią, bo to robił każdego dnia Chrystus. Wiemy, że wychodził jak taka fabryka dobra i przez cały dzień, od samego rana do wieczora szukał ludzi, którym mógłby pomóc. Wiec włączając logikę Ewangelii, jadąc tam, będąc pośród ludzi, jest się w środku Ewangelii” – mówi kard. Krajewski.
Wskazuje też, że gdy patrzy na pełne turystów ulice Rzymu, wypełnione po brzegi restauracje, to ma świadomość, że ludziom trzeba coraz mocniej przypominać o toczącej sią wojnie, bo schodzi ona na plan zapomnienia. Bliskość, pamięć i konkret pomocy, bo kardynał wiezie leki, ale za nim podąża tir wypełniony po brzegi żywnością. I to jest konkret tej watykańskiej fabryki dobra, która może działać dzięki hojnym sercom ludzi na całym świecie, często wdowim groszom wpłacanym na konto papieskiego jałmużnika. W ciągu szesnastu wojennych miesięcy kard. Krajewski wysłał na Ukrainę 106. tirów z pomocą, obecnie jedzie tam już 107. Bilansu za ten rok jeszcze nie ma, ale w 2022 roku na pomoc Ukrainie kierowana przez niego Dykasteria ds. Posługi Miłosierdzia przeznaczyła 2,2 mln dolarów.
Kiedy papież zapytał jałmużnika, czy jest gotowy na kolejną misję na Ukrainę kardynał odpowiedział: „Nie czuję się gotowy, ale muszę jechać, bo codziennie czytam Ewangelię”. Gdy woda staje się bronią masowego rażenia ludziom jeszcze bardziej potrzeba kropel nadziei a one rodzą się z pamięci, obecności, wsparcia i naszej modlitwy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.