5 lat okna życia. 14 dzieci, 13 adopcji, a w całej Polsce prawie 40 podobnych okien i ponad 30 uratowanych niemowląt. To imponujące podsumowanie.
Co robić, żeby nie dowiadywać się o kolejnym martwym noworodku, znalezionym na śmietniku w plastikowej torbie? To dręczące pytanie spowodowało, że w Krakowie w 2006 r. powstało pierwsze w Polsce, dostępne przez całą dobę, bezpieczne dla dziecka i zapewniające anonimowość matce, okno życia. Miejsce, gdzie zdesperowane kobiety mogą zostawić maleństwo, którego nie są w stanie wychować. Na początku Caritas straszono podrzucaniem do okna kociąt i łabędzich jaj, a nawet doniesieniem o popełnieniu przestępstwa (namawianiu do porzucania dzieci). Rzeczywistość pokazała, że ten pomysł – choć uznany wcześniej za kontrowersyjny – był potrzebny.
Potwierdza to mł. inspektor Dariusz Nowak, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. – Od powstania okna życia w Małopolsce zdecydowanie zmniejszyła się liczba noworodków porzucanych w przypadkowych miejscach. Można powiedzieć, że w tej chwili są to sytuacje wyjątkowe. Choć brakuje odpowiednich statystyk, w ciągu ostatnich kilku lat pamiętam tylko jeden taki przypadek. W tym roku jeden martwy noworodek został znaleziony w wodzie – mówi.
Nocne alarmy
– Alarm budzi nas w nocy – wspominają siostry nazaretanki z Domu Samotnej Matki przy ul. Przybyszewskiego 39. – Biegniemy, patrzymy: w oknie leży śliczny chłopczyk. Powiadamiamy pogotowie, które zabiera dziecko do szpitala. Następnego dnia odwiedzamy je, żeby dowiedzieć się, czy wszystko jest w porządku i przekazujemy sprawę pani dyrektor ośrodka adopcyjnego, która przejmuje formalności związane z załatwianiem procedury.
Siostry cieszą się z każdego dziecka. Że jest bezpieczne, uratowane. W pamięci szczególnie zapisało się jedno. Wśród zapasowych ubranek, pozostawionych przy dziecku, znalazły karteczkę ze słowami: „Kacperku, przepraszam Cię. Kocham Cię bardzo. Mama”. – Bardzo rozrzewniło nas to wyznanie. Czułyśmy, że matka musiała naprawdę stoczyć walkę ze sobą – wspomina s. Józefina.
Siostry modlą się za matki, które zostawiły dzieci. – Jesteśmy przekonane, że na pewno ogromnie przeżywają tę decyzję. Zastanawiamy się, co skłoniło matkę do rezygnacji z macierzyństwa, do tego, że musiała zostawić swoje dzieciątko. Może były jakieś bardzo ważne powody, dla których nie poradziłaby sobie z jego wychowaniem. Dlatego tym bardziej wspieramy je modlitwą. Chcemy, by miały spokojne sumienie, bo nie pozwoliły, by dziecku stało się coś złego – tłumaczą.
Fałszywe alarmy zdarzają się regularnie, zwłaszcza w nocy i wcześnie nad ranem. – Cóż, trzeba to przyjąć i znosić jako ofiarę w intencji matek i dzieci – mówi s. Józefina.
Kochane i akceptowane
Niektóre dzieci trafiały do rodziny adopcyjnej już po dwóch tygodniach, chociaż procedura jest wydłużona ze względu na formalności związane z nadaniem dziecku tożsamości. Było to możliwe dzięki decyzji o preadopcji, podejmowanej przez sąd na prośbę ośrodka adopcyjnego.
– W Krakowie dzięki temu, że powstało tu pierwsze okno, mamy już dobrą praktykę i pewnie jesteśmy najszybciej działającym w Polsce sądem w zakresie załatwiania tych spraw – mówi Waldemar Żurek, rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie, który podkreśla znaczenie bardzo dobrej współpracy ze wszystkimi instytucjami zajmującymi się pozostawionymi w oknie noworodkami.
– Dla nas najważniejsze jest, by dziecko szybko trafiło do rodziny adopcyjnej, gdzie znajdzie ciepło i miłość – dodaje. Katarzyna Mader, dyrektor ośrodka adopcyjnego „Dzieło Pomocy Dzieciom”, strzeże prywatności rodzin, które adoptowały dzieci z okna życia. Żadna z nich nie zgodziła się nawet na anonimową wypowiedź. – Wszystkie dzieci są w dobrych rodzinach, są kochane, akceptowane i mądrze wychowywane – zapewnia. – Rodziny mają prawo do anonimowości. Żyją spokojnie, cieszą się sobą i nie czują potrzeby przelewania tego na papier. Świat jest mały, czasem mogłoby to wywołać niepotrzebne skojarzenia, domysły...
Dotyczy to zresztą wszystkich rodzin adopcyjnych. Otoczenie, zwłaszcza nauczyciele czy pedagodzy, natychmiast szukają dziury w całym, bo skoro adoptowany, to pewnie ADHD, FAS albo jakaś inna trudność... Każdy pojawiający się problem jest przypisywany pochodzeniu dziecka – tłumaczy.
Chcę odzyskać córkę
„To ja oddałam córkę do okna życia w Krakowie. Jest nam z tym strasznie ciężko. Mąż dostał wypowiedzenie z pracy. Oddaliśmy ją, bo baliśmy się, że nie damy rady, ale teraz wiem, że musimy zrobić wszystko, by ją odzyskać. Nie śpimy po nocach. Pierwszy raz widziałam, jak mąż płacze. (…) Wiem, że będzie nam ciężko, ale nie możemy bez niej żyć. Chcemy dla niej jak najlepiej. Proszę, napiszcie, jak ona się czuje...” – e-mail o takiej treści zaalarmował krakowską Caritas po znalezieniu w oknie ostatniej dziewczynki.
Wydawałoby się, że sprawa jest prosta. Jednak małżeństwo, które porzuciło niemowlę i po kilku dniach próbuje je odzyskać, musi udowodnić, że to rzeczywiście ich dziecko. Przecież teoretycznie każdy mógłby zgłosić, że jest jego rodzicem. Sąd musi więc ustalić tożsamość dziecka i zdecydować, czy rodzice są w stanie nim się zaopiekować. Przeprowadzone zostały badania genetyczne, ale proces jeszcze trwa.
Nie był to pierwszy taki przypadek. Matka, która pozostawiła dziecko w oknie życia w Kielcach, po dwóch dniach zgłosiła się do Caritas. – Sprawę rozstrzygnął sąd rodzinny, oddając dziecko rodzicom i otaczając rodzinę opieką kuratora – wspomina ks. Stanisław Słowik, dyrektor kieleckiej Caritas. – My też objęliśmy tę rodzinę pomocą. Dobrze się stało, że dziecko wróciło do rodziców, a oni też na pewno czegoś się przez to nauczyli – mówi.
Papieskie okno
Okno życia powstało przed pierwszą rocznicą śmierci sługi Bożego Jana Pawła II. To hołd oddany papieżowi, który upominał się o życie każdego człowieka. Jako biskup krakowski w odezwie z 1974 r. nie tylko nazwał zabijanie nienarodzonych najboleśniejszą raną Kościoła i społeczeństwa w Polsce, ale i zapewnił, że żadna matka nie zostanie bez pomocy.
Pierwsze w Polsce okno życia powstało w pierwszym w Polsce Domu Samotnej Matki, otwartym dzięki trosce kard. Karola Wojtyły prawie 30 lat wcześniej, 15 października 1978 r., w przeddzień jego wyboru na Stolicę Piotrową. To więcej niż zbieg okoliczności. – Nie byłoby tego okna, gdyby nie było natchnienia z góry – mówi s. Józefina. – Myślę, że Ojciec Święty spogląda stamtąd i cieszy się. Tak jak św. Józef jest patronem naszego Domu Samotnej Matki, tak okno ma swojego patrona, który czuwa i wyprasza nam potrzebne siły – dodaje.
– Dziecko wyrzucone na śmietnik nie może nie wstrząsnąć naszym sumieniem. Okno życia jest odpowiedzią Kościoła na tę tragedię. To konkretny uczynek miłosierdzia, wołanie o odpowiedzialne macierzyństwo i ojcostwo. To wymowne świadectwo, że nigdy nie wolno przejść obojętnie obok dramatu matki i dziecka – podkreśla kard. Stanisław Dziwisz.
Okno wypełniło lukę
Sędzia Waldemar Żurek, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Krakowie
– Okno życia to bardzo dobra inicjatywa. Nie każda matka rodzi w szpitalu, wiele kobiet ukrywa ciążę nawet przed najbliższymi. Ostracyzm społeczny wobec matek zostawiających dzieci czy nawet wewnętrzne psychiczne bariery rodzących często powodowały tragedię i śmierć niechcianych, porzuconych dzieci. Okno życia ratuje takie maleństwa, daje im szansę, wypełnia lukę w systemie, której dotychczas nie dało się zapełnić w inny sposób. Siostry, które opiekują się oknem, robią to świetnie. Gdy słyszę o kolejnym pozostawionym dziecku, nie czuję smutku, że matka porzuciła dziecko, ale radość, że nie znalazło się na śmietniku w foliowym worku.
Nie podzielam opinii, że okno sprzyja zbyt łatwym decyzjom matek o pozostawieniu dzieci, że promuje brak odpowiedzialności. Osoby, które je wypowiadają, często mają inną świadomość prawną, społeczną, po prostu – lepsze życie. Trudno zrozumieć takie matki, ale większość z nich jest w dramatycznej sytuacji życiowej. Oddają dziecko, bo same nie potrafią sobie z tym poradzić, bo ich zawiodły otoczenie i system opieki. Okno jest ostatnią deską ratunku. Dlatego należy promować tę ideę. Warto, nawet dla jednego uratowanego życia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.