14 września przypada 75. rocznica urodzin duszpasterza ludzi pracy i legendarnego kapelana "Solidarności", bł. ks. Jerzego Popiełuszki, zamordowanego w 1984 r. przez funkcjonariuszy IV departamentu MSW, zajmującego się zwalczaniem Kościoła katolickiego.
Ks. Jerzy (Alfons Popiełuszko) urodził się 14 września 1947 r. we wsi Okopy koło Suchowoli na ziemi białostockiej. Jego rodzice, Marianna i Władysław, prowadzili gospodarstwo rolne.
W 1954 r. rozpoczął naukę w szkole podstawowej w Suchowoli. Cztery lata później został ministrantem w miejscowym kościele parafialnym. W 1961 r. rozpoczął edukację w liceum ogólnokształcącym w Suchowoli.
Przeczytaj: Dzień, który połączył dwóch błogosławionych
W 1965 r., po uzyskaniu świadectwa dojrzałości, wstąpił do Metropolitalnego Seminarium Duchownego pw. św. Jana Chrzciciela w Warszawie.
Na początku drugiego roku studiów został wcielony do wojska, do jednej z istniejących wówczas specjalnych jednostek dla kleryków w Bartoszycach na Mazurach. Tam też 7 grudnia 1966 r. złożył przysięgę wojskową. W latach 1966-1968 odbywał zasadniczą służbę wojskową. W czasie pobytu w wojsku był prześladowany i dręczony. Po powrocie z wojska ks. Jerzy ciężko zachorował.
Przeczytaj też: Msze za Ojczyznę dziś
28 maja 1972 r. w katedrze św. Jana Chrzciciela w Warszawie przyjął święcenia kapłańskie z rąk kard. Stefana Wyszyńskiego, prymasa Polski. Po święceniach został skierowany jako wikariusz na swoją pierwszą placówkę duszpasterską w Ząbkach k. Warszawy.
"Młodzież Jerzego zbierała dary, które co kilka tygodni zanoszono do zakładu wychowawczego. Jego wizja Kościoła nie ograniczała się do eschatologii. Widział Kościół bardzo konkretnie, w wymiarze ludzkich potrzeb" - mówił w jednym z wywiadów proboszcz parafii Świętej Trójcy w Ząbkach, ks. Tadeusz Karolak.
Ks. Popiełuszko następnie pracował w kościele św. Anny (1975-78). Przez krótki czas był wikariuszem w parafii Dzieciątka Jezus na Żoliborzu. W maju 1980 r. został przeniesiony do parafii św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu. Jak wspominał znajomy ks. Popiełuszki, ks. Czesław Banaszkiewicz, mógł on prowadzić tam swoją działalność dzięki ówczesnemu proboszczowi Teofilowi Boguckiemu.
Po powstaniu Solidarności ks. Popiełuszko stał się jej duchowym przywódcą, warszawscy hutnicy określili go swoim kapelanem, był duszpasterzem krajowym ludzi pracy, a także służby zdrowia.
"Tego dnia i tej mszy św. nie zapomnę do końca życia. Szedłem z ogromną tremą. Już sama sytuacja była zupełnie nowa. Co zastanę? Jak mnie przyjmą? Czy będzie gdzie odprawiać? Kto będzie czytał teksty? Śpiewał? Takie, dziś może naiwnie brzmiące pytania, nurtowały mnie w drodze do fabryki. I wtedy przy bramie przeżyłem pierwsze wielkie zdumienie. Gęsty szpaler ludzi - uśmiechniętych i spłakanych jednocześnie. I oklaski. Myślałem, że ktoś ważny idzie za mną. Ale to były oklaski na powitanie pierwszego w historii tego zakładu księdza przekraczającego jego bramy. Tak sobie wtedy pomyślałem - oklaski dla Kościoła, który przez trzydzieści lat wytrwale pukał do fabrycznych bram" - tak ks. Jerzy wspominał swój pierwszy pobyt na terenie warszawskiej huty 31 sierpnia 1980 r. Przyjechał tam, by na prośbę strajkujących hutników odprawić mszę. Został kapelanem Solidarności w Hucie "Warszawa".
W tym czasie nawiązywał liczne kontakty z opozycjonistami. Jak wspominają świadkowie, w jego mieszkaniu spotykali się ludzie z różnych środowisk: m.in. robotnicy, inteligencja, artyści.
Kilkanaście razy w miesiącu odwiedzał związkowców w hucie, jeździł z nimi m.in. do Gdańska, gdzie spotykali się z Lechem Wałęsą. Towarzyszył im też w prywatnych uroczystościach: udzielał ślubów, chrzcił i odprawiał pogrzeby. W kościele św. Stanisława Kostki ks. Popiełuszko organizował wykłady dotyczące m.in. katolickiej nauki społecznej.
Po wprowadzeniu stanu wojennego ks. Jerzy organizował liczne działania charytatywne, do których włączał młodych ludzi. Wspomagał prześladowanych i internowanych oraz ich rodziny. W podziemiach kościoła św. Stanisława Kostki gromadzona była m.in. żywność i leki. Uczestniczył w procesach aresztowanych za przeciwstawianie się prawu stanu wojennego. Wspierał więźniów politycznych. Nagrał kilka z rozpraw, wnosząc do sali sądowej magnetofon schowany pod sutanną. Materiał, który wtedy powstał, był emitowany m.in. w Radiu Wolna Europa.
Od 28 lutego 1982 r. odprawiał comiesięczne msze św. za ojczyznę i wygłaszał kazania religijno-patriotyczne, w których w kontekście Ewangelii i nauki społecznej Kościoła ukazywał moralny wymiar rzeczywistości stanu wojennego. W kazaniach nawoływał, by "zło dobrem zwyciężać" (wezwanie św. Pawła z Listu do Rzymian: "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj"). Podkreślał, że "zło, które znosiło się jako coś nieuniknionego, staje się nieznośne na myśl, że można się od niego uwolnić". "Życie trzeba godnie przeżyć, bo jest tylko jedno. Zachować godność człowieka to pozostać wolnym, nawet przy zewnętrznym zniewoleniu" - mówił ks. Popiełuszko.
Działalność ks. Jerzego spowodowała, że stał się on celem ataków władz PRL, które zarzucały mu, że tworzy seanse nienawiści, organizuje wiece polityczne i bezprawnie gromadzi tłumy. Oskarżano go o polityczny fanatyzm, pomawiano o malwersacje finansowe i niemoralne prowadzenie się. Mnożyły się też próby zastraszenia (fałszywe oskarżenia, przesłuchania, inwigilacja, aresztowania).
Komunistyczne władze drażniła rosnąca popularność mszy za ojczyznę. Pod koniec 1982 r. Wydział ds. Wyznań miasta stołecznego Warszawy dał temu wyraz w piśmie skierowanym do Kurii Metropolitalnej Warszawskiej. Msze ks. Popiełuszki jego przeciwnicy nazywali "mitingami antykomunistycznymi".
Jednocześnie władze komunistyczne zaczęły wywierać coraz większe naciski na episkopat, aby Popiełuszkę przenieść do innej parafii i uniemożliwić mu odprawianie nabożeństw, które "przekształcają się w manifestacje polityczne, powodując zagrożenie ładu, bezpieczeństwa i porządku w Stolicy" (pismo Urzędu ds. Wyznań do kurii warszawskiej, 26 listopada 1982).
30 sierpnia 1983 r. ks. Popiełuszko został zatrzymany przez milicję w drodze do Gdyni, gdzie miał wygłosić kazanie. Przewieziono go do komendy MO w Łomiankach, gdzie był przez kilka godzin przetrzymywany. Prokuratura wszczęła przeciwko niemu śledztwo w sprawie "nadużywania wolności sumienia i wyznania na szkodę PRL".
Duchowny był obserwowany przez SB już na dwa lata przed śmiercią. Założono mu podsłuch, próbowano też doprowadzić do wypadku samochodowego. W mieszkaniu przy ul. Chłodnej funkcjonariusze SB dokonali prowokacji, podrzucając kilkanaście tysięcy ulotek, farbę drukarską, granaty z gazem łzawiącym, naboje i materiał wybuchowy. Miały to być dowody do przygotowywanego procesu sądowego. Starano się go za wszelką cenę skompromitować. Pracownicy Huty Warszawa zgłaszali do ówczesnego prymasa kard. Józefa Glempa sugestie, by dla bezpieczeństwa ks. Popiełuszki wysłać go na jakiś czas do Rzymu.
W grudniu 1983 r. ks. Popiełuszko został aresztowany, wszczęto przeciwko niemu śledztwo. Prokuratura Wojewódzka w Warszawie zarzuciła mu "nadużywanie w okresie od 1982 r. wolności sumienia i wyznania na szkodę PRL przy sprawowaniu obrzędów religijnych". W lipcu 1984 r., po interwencji sekretarza generalnego Episkopatu Polski abp. Bronisława Dąbrowskiego, postępowanie zostało umorzone i ks. Popiełuszko został zwolniony.
W międzyczasie w prasie polskiej i sowieckiej ukazywały się artykuły, które szkalowały osobę ks. Popiełuszki. 19 września 1984 r. Jerzy Urban, pod pseudonimem Jan Rem, napisał w tygodniku "Tu i Teraz" tekst zatytułowany "Seanse nienawiści". Stwierdzał w nim m.in.: "W kościele księdza Popiełuszki urządzane są seanse nienawiści. Mówca rzuca nie tylko kilka zdań wyzbytych sensu perswazyjnego oraz wartości informacyjnej. On wyłącznie steruje emocjami".
Gdy zawiodły próby nacisków, zdecydowano się na radykalne działania. 13 października 1984 r. doszło do pierwszej próby zamordowania Popiełuszki, który wracał samochodem z Gdańska z kościoła św. Brygidy do Warszawy. W okolicach Olsztynka funkcjonariusze MSW, przyszli mordercy księdza, planowali spowodować wypadek, rzucając kamieniem w przednią szybę jadącego samochodu.
19 października 1984 r. Popiełuszko wracał z Bydgoszczy, gdzie odprawił mszę św. dla ludzi pracy w kościele Świętych Polskich Braci Męczenników. W pobliżu wioski Górsk, na terenie niezabudowanym, zatrzymali go trzej funkcjonariusze IV departamentu MSW, zajmującego się zwalczaniem Kościoła katolickiego: Grzegorz Piotrowski, Waldemar Chmielewski i Leszek Pękala.
Popiełuszko został ciężko pobity, skrępowany sznurem i wrzucony do bagażnika esbeckiego auta. Kierowcę ks. Popiełuszki, Waldemara Chrostowskiego obezwładniono i wepchnięto do auta. Zdołał on jednak wyskoczyć z jadącego samochodu i dotarł do kółka rolniczego w Przysieku, a potem do jednej z toruńskich parafii. Tam przekazał informacje o uprowadzeniu Popiełuszki.
Nie wiadomo dokładnie, co się wydarzyło od momentu porwania księdza do chwili wrzucenia go do zalewu pod Włocławkiem. Prawdopodobnie uciekł z auta, ale esbecy go dogonili i pobili. Na podstawie sekcji zwłok potwierdzono, że był brutalnie bity oraz związany w taki sposób, że przy każdym ruchu sznur zaciskał mu się wokół szyi. Prawdopodobnie zginął 19 października, zanim został wrzucony do wody, ale pojawiały się też inne wersje, których nigdy nie potwierdzono.
Informację o uprowadzeniu ks. Popiełuszki podano w "Dzienniku Telewizyjnym" 20 października. W kościele św. Stanisława Kostki, gdzie kapłan działał przez cztery lata, zaczęły gromadzić się tłumy - na mszy św., różańcu i Apelu Jasnogórskim. Działo się tak także w dniach następnych.
24 października władze podały, że wśród sprawców porwania są funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa, a 27 października ówczesny szef MSW gen. Czesław Kiszczak podał trzy nazwiska: Piotrowskiego, Pękali i Chmielewskiego.
Informację o wyłowieniu z Wisły pod Włocławkiem ciała ks. Jerzego Popiełuszki podano 30 października. Zwłoki były tak zmasakrowane, że rodzina identyfikowała je tylko na podstawie znaków szczególnych. Do nóg kapłana przywiązany był 11-kilogramowy worek z kamieniami.
Popiełuszkę pochowano przy kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie, a nie na Powązkach czy w rodzinnej Suchowoli - jak chciały ówczesne władze. W pogrzebie, 3 listopada 1984 r., wzięło udział ok. 800 tys. wiernych oraz blisko tysiąc księży. Do grobu zaczęły ściągać pielgrzymki z całej Polski. Przy grobie modlił się w 1987 r. papież Jan Paweł II.
W procesie morderców Popiełuszki (tzw. procesie toruńskim) Grzegorz Piotrowski został skazany na 25 lat więzienia, jego przełożony, wiceszef IV departamentu MSW Adam Pietruszka - także na 25 lat; Leszek Pękala - na 15 lat i Waldemar Chmielewski - na 14 lat. Wszyscy wyszli z więzienia przed upływem całej kary. Piotrowski opuścił więzienie po 16 latach (2001), Pietruszka po dziesięciu (1995) Pękala - po pięciu (1990), Chmielewski - po ośmiu (1993).
Mimo że w reżyserowanym przez władze procesie zabójców ks. Popiełuszki w 1985 r. ujawniono okoliczności, które mogły wskazywać na udział w przygotowaniach do zbrodni innych osób, sąd zajął się wyłącznie bezpośrednimi sprawcami mordu. Śledztwo wobec b. wiceszefa MSW i szefa SB gen. Władysława Ciastonia i szefa IV Departamentu MSW gen. Zenona Płatka wszczęto w 1990 r. - po tym, gdy skazani w procesie toruńskim zaczęli zeznawać, jak przełożeni wpływali na nich, mówiąc np. "by Popiełuszko zamilkł", ale nie dając bezpośredniego rozkazu zabicia.
Po ponaddwuletnim procesie, w sierpniu 1994 r., Sąd Wojewódzki w Warszawie niejednomyślnie uniewinnił obu generałów z zarzutu kierowania zabójstwem ks. Popiełuszki. Ciastoń i Płatek, którzy w areszcie spędzili dwa lata, nie przyznawali się do winy. W 1996 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie zwrócił sprawę sądowi I instancji, uwzględniając apelację pełnomocników oskarżycieli posiłkowych. W 2000 r. proces Płatka zawieszono z powodu jego choroby (zmarł latem 2000). Ciastonia z braku dowodów winy w 2002 r. ponownie uniewinniono. Według sądu proces nie wykazał, by Ciastoń w ogóle wiedział o "zbrodniczym przedsięwzięciu sprawców zabójstwa". Szef SB zmarł 4 czerwca 2021 r.
W 2006 r. ujawniono notatkę doradcy Jaruzelskiego, mjr. Wiesława Górnickiego. Wynika z niej, że politycznym inspiratorem porwania ks. Popiełuszki był ówczesny sekretarz KC PZPR Mirosław Milewski (już nieżyjący). Prasa pisała także o powiązaniach KGB z tym zabójstwem.
W 2006 r. przesądzono też, że nie będzie nowego śledztwa w sprawie samego zabójstwa ks. Jerzego. Prokuratura Krajowa uznała wtedy, że ze względu na niewielką wartość dowodową nie wystarczą do tego materiały przekazane Prokuraturze Okręgowej w Toruniu przez IPN z Katowic. IPN wnosił, by prokuratura w Toruniu, która w 1984 r. oskarżała sprawców zbrodni, rozważyła wszczęcie śledztwa w zakresie ewentualnej pomocy w zabójstwie księdza przez "osoby niebędące funkcjonariuszami państwa komunistycznego".Jak mówił prymas Polski kard. Józef Glemp w jednym z wywiadów udzielonych PAP, rok przed zabójstwem na prośbę hutników spotkał się z ks. Popiełuszką i zaproponował mu wyjazd na studia do Rzymu, nie chciał go jednak do wyjazdu przymuszać. Dodał, że ks. Jerzy wyjechać nie chciał, tłumacząc, że "nie może zostawić ludzi, którzy mu zaufali, że byłaby to zdrada".
Prymas powiedział, że prosił też ks. Popiełuszkę by był ostrożniejszy, ale on powtarzał, że "potrzeba odwagi, że nie można się lękać, że ludzie mu wierzą".
W homilii wygłoszonej na pl. Teatralnym w Warszawie z okazji obchodów Wielkiego Jubileuszu Roku 2000 prymas Glemp podkreślał, że żałuje, iż nie mógł ocalić życia ks. Popiełuszki. "Ani moje starania, ani abp. Bronisława Dąbrowskiego nie przynosiły skutków. Przesunięcie ks. Jerzego poza Warszawę (do Rzymu) mogło uspokoić środowisko przy kościele św. Stanisława Kostki, gdyż każdy następca ks. Jerzego nie zdołałby przyciągnąć tłumów - to było dzieło charyzmatu ks. Jerzego. Nie mogłem jednak nakazać ks. Jerzemu wyjazdu poza Warszawę, gdyż to byłoby odczytane jako kolaboracja z władzą i usunięcie niewygodnego kapłana na polecenie władzy" - mówił wówczas kard. Glemp.
Ponad dwanaście lat po śmierci ks. Jerzego rozpoczęto jego proces beatyfikacyjny (8 lutego 1997). Na szczeblu diecezjalnym trwał on cztery lata. W tym czasie Trybunał Beatyfikacyjny odbył 53 sesje i przesłuchał 41 świadków. Powstał zawierający 400 stron dokument, dotyczący życia i działalności ks. Jerzego. Udowodniono w nim, że ks. Jerzy zginął za wiarę.
3 maja 2001 r. rozpoczął się rzymski etap procesu beatyfikacyjnego ks. Popiełuszki. Przedmiotem prac Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych było udowodnienie, że śmierć została przyjęta dobrowolnie i równocześnie nastąpiła w obronie wartości religijnych.
Na tym etapie należało zebrać szczegółowe dowody nie tylko na to, że ksiądz zginął jako męczennik, ale także, że w chwili śmierci nie walczył z oprawcami i nie bluźnił przeciwko Bogu, tylko "przyjął śmierć pojednany z Chrystusem". Potrzebne do tego były opinie duchownych, ale także m.in. psychologów i lekarzy. Wszystkie opinie zbierał postulator procesu beatyfikacyjnego ks. Tomasz Kaczmarek, który 14 października 2006 r. poinformował o zakończeniu prac nad liczącym 1157 stron positio.
Ks. Kaczmarek mówił, że wszelkie spekulacje na temat daty śmierci ks. Popiełuszki miały tylko taki skutek, że dokładniej zbadano tę sprawę, ale nie zastopowały procesu beatyfikacyjnego ani nie przesądziły o tym, czy śmierć była męczeńska. "Kongregacja uznała, że dowody wskazują na to, iż śmierć ks. Popiełuszki miała miejsce około północy z 19 na 20 października 1984 r." - podał.
Akta sprawy trafiły do zaopiniowania przez komisję historyków i teologów. Pierwsi wypowiedzieli się co do okoliczności historycznych sprawy, analizowali, czy rozpoznając sprawę, udało się dotrzeć do wszystkich dostępnych źródeł historycznych. Papież Benedykt XVI 19 grudnia wyraził zgodę na jego beatyfikację i upoważnił prefekta Kongregacji Spraw Beatyfikacyjnych abp. Angelo Amato na przygotowanie dekretu o męczeństwie ks. Popiełuszki, co oznaczało zakończenie procesu beatyfikacyjnego i podanie do publicznej wiadomości.
Ks. Jerzy Popiełuszko, duszpasterz ludzi pracy, został beatyfikowany 6 czerwca 2010 r. Jego beatyfikacji dokonał na pl. Piłsudskiego w Warszawie prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych abp Angelo Amato.
Kult ks. Popiełuszki rozpoczął się niemal w chwili, gdy dotarła wiadomość o jego uprowadzeniu. Ludzie przybywali tłumnie do kościoła św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu i czuwali tam dzień i noc. Cały czas trwały spowiedzi, księża byli świadkami nawróceń i powrotów do Kościoła - nieraz po wielu latach. Pogrzeb zamordowanego kapłana zgromadził 3 listopada 1984 r. ok. 800 tys. wiernych. Stał się wielką publiczną manifestacją, choć nie polityczną.
Przy grobie księdza modlili się m.in. papież Jan Paweł II i Benedykt XVI, kardynałowie i biskupi z całego świata, min. przewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec, kard. Karl Lehmann, arcybiskup Paryża kard. Jean Marie Lustiger, przewodniczący Episkopatu Austrii, kard. Christoph Schonborn oraz prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kard. William Joseph Levada.
Grób ks. Popiełuszki odwiedzili też przywódcy polityczni, m.in. prezydent USA George Bush, premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher, prezydent Czech Václav Havel, premier Włoch Giulio Andreotti, premier Węgier Viktor Orbán i przewodniczący Parlamentu Europejskiego Hans-Gert Poettering.
W podziemiach kościoła św. Stanisława Kostki - naprzeciw grobu ks. Jerzego - mieści się muzeum jego imienia. Znajdują się w nim m.in. osobiste pamiątki kapłana i dokumenty z czasów PRL, w których żył i został zamordowany duszpasterz ludzi pracy.
https://dzieje.pl/
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.