Marzenie każdego psychopaty? Życzliwa obojętność wobec jego poczynań.
Wojna na Ukrainie trwa. Trwa też ludzkie nieszczęście. Giną cywile, wojskowi... Nie mam wątpliwości, kto tu agresorem, a kto broniącą się ofiarą i całym sercem jestem za tymi drugimi, ale trudno nie zauważyć, że po obu stronach wiele bólu i łez. Nie zmienia tego używanie słów, mających zasłonić ten fakt. Ot, nie zabici, a zlikwidowani; nie morderstwa, a denazyfikacja, nie zniszczone, a zdemilitaryzowane. I tak dalej...
Tego, co wypisuje na temat wojny i szerzej, stosunku do innych krajów były prezydent Rosji Dimitrij MIediwiediew nie ma nawet sensu komentować. Przez lata miałem nadzieję, że to ktoś o duszy wrażliwszej niż KaGieBista Putin. Myliłem się. Najbardziej jednak w ostatnich dniach uderzyło mnie, co powiedział rzecznik prasowy prezydenta Rosji, też Dmitrij, ale Pieskow. Stwierdził mianowicie coś w tym stylu, że gdyby Ukraina się nie broniła, to już byłoby po bólu. A tak, muszą cierpieć, a Rosja tak czy siak swoje plany zrealizuje.... Aż mną wstrząsnęło z obrzydzenia.
To nie jest tak, że powiedział to dentysta do pacjenta, który broni się przed wyrwaniem mocno już zepsutego zęba. Za tym „po bólu” – jak pokazał to przykład Buczy, Irpienia i innych miejsc – stoją masowe mordy, tortury, gwałty i co tylko agresorom przyjdzie do głowy. Boć przecież Rosjanie to nadludzie, ich prawo moralne w walce o swoje nie obowiązuje, im wszystko wolno. I Ukraińcy dla zachowania takiego cmentarnego pokoju mieliby się nie bronić?
Niestety, ten sposób myślenia nie jest obcy wielu ludziom Zachodu. Liczy się würst z kuflem Breliner Weisse; albo pasta popita Chianti czy kieliszkiem Dom Pérignon; cóż wobec zakłócenia sytego spokoju znaczy, że na jakiejś Ukrainie ktoś tam jest mordowany. A przecież i w Polsce nie brakuje takich, dla których ważniejsze niż ci mordowani jest, by nie rosła cena benzyny....
Między świętym spokojem a spokojem cmentarnym granica bywa cienka i ulotna. Niestety, wielu podnosi krzyk i lament dopiero wtedy, gdy to ich spotyka coś, co permanentnie lekceważyli, gdy spotykało innych. I nie tylko o wojnę na Ukrainie czy inną, wielką politykę tu chodzi. Często także o naszą codzienność...
A przecież gdy psychopata nie oglądając się na nic przeprowadza swoje trzeba by zareagować, prawda? A nie apelować do ofiary, żeby upominając się o swoje prawa tak głośno nie krzyczała...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.