Uciekają ze swych domów z dziećmi i tym, co udało im się zabrać. Szukają bezpiecznego schronienia przed bombami i pociskami. Dzięki akcji Caritas „Paczka dla Ukrainy” docierają do nich najpotrzebniejsze produkty. Ukraińskie rodziny we własnym kraju rujnowanym i grabionym przez okupanta otrzymują wsparcie z Polski, które pomaga im przetrwać.
Ryż, makaron, mleko, papier toaletowy, jakieś soczki dla dzieci – normalnie idziesz po to do sklepu i nawet się nie zastanawiasz wrzucając potrzebne artykuły do koszyka. Ale gdy zbombardowane sklepy toną w morzu gruzów, a ty cieszysz się, że udało ci się uratować dzieci i siebie z piekła nalotów, ta szesnastokilogramowa paczka z podstawowymi produktami spożywczymi i higienicznymi jest, obok bezpiecznego dachu nad głową, bezcennym oparciem w trudnych chwilach.
Do ukraińskich miast i mniejszych miejscowości trafiło już ponad 30 tys. takich paczek. Dotarły m.in. do Kijowa i obwodu kijowskiego, Buczy, Winnicy, Iwano-Frankowska, Czernihowa i obwodu Czernihowskiego. Przygotowali je Polacy, mieszkający w takich samych miastach i wsiach jak te położone kilkaset kilometrów na wschód i właśnie równane z ziemią. Kupili produkty, włożyli do kartonów, zanieśli kartony do punktów Caritas lub swoich parafii, skąd po przebyciu długiej drogi ich dary trafiły do adresatów. Na przykład do Tani, która schronienie znalazła w Wyszogrodzie.
Tania ucieka
– Rankiem, 24 lutego, obudziły nas silne eksplozje. W panice i chaosie zabrałam dzieci i próbowałam złapać taksówkę, żeby pojechać do mamy, na wieś. Samochodów mnóstwo, ale taksówek nie było, na szczęście podwiózł nas krewny – wspomina Tania, mieszkająca na terenach zaatakowanych przez Rosję w pierwszym dniu wojny. – U mamy byliśmy tydzień. Wybuchy, samoloty nad dachem domu, czołgi we wsi, rosyjscy żołnierze chodzący po domach. Siedzieliśmy w piwnicy, nocowaliśmy też, strasznie było – dodaje.
Kiedy w centrum wioski uderzył pocisk, zniszczone zostały wszystkie sklepy. Do jedzenia pozostało to, co udało się kupić pierwszego dnia; nie było światła, gazu ani wody. Koszmar, a sąsiad mówił, że będzie tylko gorzej. Tania zdecydowała się uciekać z dwójką dzieci i walizkami przez wysadzony, zaminowany most.
– Szanse były pół na pół. Samoloty nad głową, a ja szłam i się modliłam, żeby nie stanąć, gdzie nie trzeba – opowiada kobieta. Dzięki pomocy sąsiadów, obcych ludzi, wolontariuszy, Tani udało się wreszcie dotrzeć do Wyszogrodu.
– I tu dostaliśmy waszą pomoc. Jesteśmy niezmiernie wdzięczni za wasz wysiłek i życzliwość, bardzo pomogliście naszej rodzinie – przyznaje.
Caritas ponad granicami
Ta pomoc to „Paczka dla Ukrainy” – przygotowana według instrukcji, zawierająca najpotrzebniejsze produkty spożywcze i higieniczne. Dzięki współpracy z Caritas-Spes działającą w Ukrainie, Caritas Polska i diecezjalne Caritas w naszym kraju mogą trafiać z pomocą do najbardziej potrzebujących za wschodnią granicą. A ci nie kryją wdzięczności.
– Chciałabym podziękować Caritas-Spes za pomoc, za paczkę z żywnością z Polski, a Polakom za to, że ratują nasze rodziny. Bardzo dziękuję za waszą służbę – podkreśla Luda z Wyszogrodu, która również musiała wraz z dziećmi ukrywać się przed bombami w piwnicy.
– Akcja, którą ogłosiliśmy, spotkała się z ogromnym odzewem. Paczki jadą do Ukrainy tysiącami i bardzo się cieszymy, że w ten sposób możemy zapewnić potrzebującym najpilniejszą pomoc. Zapraszam na stronę http://caritas.pl/paczkadlaukrainy, gdzie można znaleźć szczegółowe informacje o tym, jak przyłączyć się do tej inicjatywy – zachęca ks. dr Marcin Iżycki, dyrektor Caritas Polska.
Odnotowano ofiary śmiertelne, ale konkretne liczby nie są jeszcze znane.
Biskup zachęca proboszczów do proponowania osobom świeckim tego rodzaju posługi.
Nauka patrzy na poczęte dziecko inaczej niż na zlepek komórek.