Mówiąc o kapłaństwie dziś trzeba wystrzegać się pokusy idealizowania całkiem nieodległej przeszłości i skupić się na wyzwaniach, przed jakimi stoimy.
O kapłaństwie (prezbiteracie) od dłuższego czasu głośno w mediach. Najczęściej w negatywnym kontekście. Nie trzeba daleko szukać. Relacja z rozpoczętego dziś w Rzymie sympozjum, w jednym z anglojęzycznych mediów, została opatrzona tytułem: „Kardynał Ouellet otwiera sympozjum o kapłaństwie z papieżem, potępiającym nadużycia seksualne”. Jest w nim tyle prawdy co przekłamania. Prawdy, bo stanowisko papieża w tej kwestii jest znane bardzo dobrze. Przekłamania, bo w otwierającym sympozjum przemówieniu Franciszek skupił się na czymś innym.
Ale po kolei. W połowie lat siedemdziesiątych wydany został zbiór przemówień Pawła VI, noszący tytuł jak wyżej. W kościele powszechnym był to czas wielu wstrząsów. Niekoniecznie, jak chcą niektórzy, związanych z wdrażaniem Soboru. Pisał o tym święty Jan Paweł II w swoich refleksjach o kapłaństwie („Dar i Tajemnica”), zauważając, że to nie Sobór wywołał kryzys, ale był on odpowiedzią na kryzys. Rzeczywiście, wielu kapłaństwo porzucało (także w Polsce) a seminaria zaczynały świecić pustkami. W naszej diecezji o pewnym roczniku (święcenia 1973) żartowano, że zjazdy kursowe mogą robić w samochodzie, bo wyświęcono czterech. Boom zaczął się po wyborze Wojtyły. Co nie znaczy, że w bardziej odległej przeszłości zawsze i wszędzie było wspaniale. Na przełomie XIX i XX wieku taka na przykład diecezja tarnowska była powołaniową pustynią.
Dlatego pisząc o kapłaństwie dziś trzeba wystrzegać się pokusy idealizowania całkiem nieodległej przeszłości i skupić się na wyzwaniach, przed jakimi stoimy. Podejmując temat Franciszek wskazał na cztery „bliskości”, mające pomóc „w sposób praktyczny, konkretny i pełen nadziei w ponownym rozpaleniu daru i owocności, które pewnego dnia zostały nam obiecane”. Chodzi o bliskość względem Boga, biskupa, między prezbiterami i z ludźmi. Całe przemówienie jest dostępne w Sieci, dlatego nie będę go omawiał, zatrzymam się natomiast na jednym, ostatnim wątku. Mówiąc o bliskości z ludźmi Franciszek zauważył: „Jedną z istotnych cech naszego „sieciowego” społeczeństwa jest powszechne poczucie osierocenia. Jesteśmy podłączeni do wszystkiego i wszystkich, a brakuje nam doświadczenia przynależności, które jest czymś znacznie więcej niż tylko połączeniem”.
Na będący jednym ze źródeł kryzysu brak przynależności wskazał przed rokiem na stronach Il Regno Raffaele Iavazzo. Autor jest psychiatrą, pracującym między innymi z włoskimi księżmi. „Zauważam dość często, że ich (księży) cierpienie rodzi się i rozwija w warunkach szczególnej samotności. To przede wszystkim samotność myśli: bycie w rzeczywistości, wymagającej rozliczania się wyłącznie z własnego osądu, polegania wyłącznie na własnych siłach, nie gwarantującej jakichkolwiek powiązań poza sobą, w której nie ma towarzysza drogi i przyjaciela (…) Osłabły również wspólnoty. Już nie są środowiskiem, w którym można konfrontować swoja tożsamość. Coraz rzadziej też są uznawane za drogowskazy moralne. Rzeczywiście, w wielu sytuacjach stały się generatorami kwestionowania własnego powołania”.
Kończąc przemówienie Franciszek zauważa: „warto, aby biskupi i kapłani zadawali sobie pytanie, „jaki jest stan mojej bliskości”, jak przeżywam te cztery wymiary, kształtujące moje życie kapłańskie ponad podziałami i pozwalające mi radzić sobie z napięciami i brakiem równowagi, z którymi mamy do czynienia na co dzień. Te cztery bliskości są dobrą szkołą „gry na otwartym polu”, tam, gdzie powołany jest kapłan, bez lęku, bez rygoryzmu, bez pomniejszania, czy zubażania misji”. W kontekście spostrzeżeń Raffaele Iavazzo warto, by podobne pytanie stawiali sobie także świeccy. Czyli środowisko, w którym prezbiter żyje na co dzień.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).