Powiedzmy jasno: alergie i fobie to skrajności.
Niedziela w Wielkim Poście czwarta. Epidemii w Polsce dzień 376. Fala wzbiera. Ktoś żartem zauważył, że pobożny ten wirus. Więcej go zazwyczaj przed kolejnymi świętami. No cóż, gdyby to była jedyna trapiąca nas epidemia...
Szczypię się, szczypię i nic. Chciałbym się obudzić, a wychodzi, że to najczystsza jawa, nie sen. Nie chodzi o to, że nie rozumiem. Raczej mam za małą głowę, bo mi się w niej nie mieści. Najpierw kiedy z falą złości spotkała się billboardowa akcja mająca promować świadomość, że istnieje coś takiego jak hospicja perinatalne. Teraz, gdy z podobną spotyka się akcja zwracająca uwagę na tragedię dzieci, jaką jest rozwód ich rodziców. „Jestem zależny. Ufam Tobie” albo „Kochajcie się mamo i tato” to hasła które mogą kogoś urazić? Serio?
Na obie akcje wylała się fala hejtu. Od kłamstw na ich temat, przez złośliwe insynuacje, po pełne fałszywej troski pytanie „jak się czują ludzie, którzy”. No, którzy właśnie zabili własne dziecko albo którzy mając gdzieś, co ich dzieci czują, idą „za głosem serca” ku nowej miłości. Bo ja wiem? Pierwsza akcja to przypomnienie oczywistości; dziecko potrzebuje, by matka pozwoliła mu się urodzić. Drugie to prośba wypowiadana w duchu przez całe mnóstwo dzieci przeżywających rozwód swoich rodziców. Wiem co mówię: nieraz widziałem, co działo się z młodymi ludźmi, których rodzice się rozchodzili. Czy człowiek oczywistości nie powinien jednak dostrzegać? Lepiej żeby żył złudzeniami?
Zdaję sobie sprawę, że w przestrzeni publicznej pojawia się mnóstwo treści dla obu stron dzisiejszych sporów zwyczajnie obraźliwych. Nie przesadzałbym jednak z tą troską, jak się czują zranieni taką czy inną treścią, gdy coś obiektywnie obraźliwe nie jest. Jakoś nie zauważyłem, by ktoś przejmował się co czuje człowiek po niedawnej amputacji nóg, gdy widzi reklamę butów. Albo co czuje zarabiający najniższą krajową, gdy na billboardzie proponują mu kupno prestiżowego apartamentu w jeszcze bardziej prestiżowej dzielnicy. Nie przesadzajmy. Nie ma takiej treści, która by kogoś nie mogła dotknąć i zaboleć. Zwłaszcza gdy ktoś z jakiejś przyczyny w danym temacie reaguje alergicznie.
Przed laty ateiści na billboardach wypisywali hasła „Nie zabijam, nie kradnę, nie wierzę” albo „Nie wierzysz w Boga? Nie jesteś sam”. Pierwsze zdecydowanie obraźliwe, prawda? Bo insynuujące, że wierzący to złodzieje i mordercy. W drugim trudno się czegokolwiek dla kogokolwiek obraźliwego dopatrzyć. Trzeba po prostu umiaru. I w oskarżaniu i w dopatrywaniu się obrazy. Ustawianie życia publicznego pod alergie i fobie do niczego sensownego nie prowadzi. I kończy się dziecinną licytacją, kto ma prawo czuć się obrażony bardziej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).