Sam protest wydaje się nieuzasadniony, ale kruczek prawny dotyczy zrównania małżeństw ze związkami jednopłciowymi.
Biskupi w Korei Południowej wyrazili zaniepokojenie projektem ustawy antydyskryminacyjnej, nad którym debatowano w parlamencie. Dotyczy on między innymi osób LGBT. „Komplementarność i życie to jest prawdziwa równość”.
Sam protest wydaje się nieuzasadniony, ale kruczek prawny dotyczy zrównania małżeństw ze związkami jednopłciowymi, co wiąże się także z prawem do adopcji. Koreańscy biskupi szanują wolę Partii Sprawiedliwości, która 29 czerwca wysunęła projekt ustawy, ale "przepisy antydyskryminacyjne nie powinny pomijać szczególnego znaczenia i roli małżeństw pomiędzy mężczyznami i kobietami” – czytamy w oświadczeniu szefa komisji, bp Mathiasa Lee Yong-hoon.
„Małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny, którzy wychowują dzieci także poprzez swoje zróżnicowanie płciowe” – podkreślają hierarchowie. Grupa prawnicza Amnesty International twierdzi jednak, że dyskryminacja osób LGBT w Korei Południowej nadal istnieje w różnych formach. Część z nich jest zinstytucjonalizowana. Tutaj jako przykład podaje się przede wszystkim armię, gdzie podczas 21 miesięcy spędzonych w służbie aktywność homoseksualna jest całkowicie zakazana.
Kościół zawsze sprzeciwiał się „wszelkim formom dyskryminacji w w odniesieniu do podstawowych praw człowieka, czy to społecznych czy kulturowych, czy to ze względu na płeć, rasę, kolor skóry, status społeczny, język czy religię. Jest to sprzeczne z wolą Bożą i musi być przezwyciężone oraz wyeliminowane" - powiedział biskup Lee, cytując encyklikę Amoris Laetitia Papieża Franciszka. Dodaje jednak, że prawo nie spełni swojego zadania, jeśli „podważy antropologiczne podstawy małżeństwa i wspólnoty jaką jest rodzina”.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.