Podczas Mszy św. kończącej 40. Pieszą Pielgrzymkę Krakowską metropolita krakowski odniósł się do manifestacji środowisk LGBT w Krakowie i Warszawie.
We wtorek 11 sierpnia tęczowe flagi zawisły nie tylko na karabinach "czwórki legionowej" i pod pomnikiem Józefa Piłsudskiego w Krakowie oraz na pomniku smoka wawelskiego, ale także przy różnych kapliczkach. Do flag dołączone były karteczki z modlitwami przerobionymi na potrzeby manifestacji. Stało się to w reakcji na zatrzymanie w ubiegły piątek Michała S., znanego jako "Margot".
Komentując te wydarzenia, jak również wywieszenie tęczowej flagi na figurze Chrystusa Zbawiciela dźwigającego krzyż (miało to miejsce w ubiegłym tygodniu w Warszawie), metropolita krakowski przypomniał słowa św. Jana Pawła II, który w 1997 r. apelował do Polaków, by zawsze bronili krzyża i wszystkich świętych symboli. One bowiem nieustannie mówią, jak Bóg kocha każdego z nas i wzywają nas, byśmy na tę miłość odpowiadali.
- Przeżywając bolesne wydarzenia z Krakowskiego Przedmieścia w Warszawie, te słowa papieskie odnosimy do posągu Chrystusa Zbawiciela. Musimy go bronić. Musi być dla nas świętością i musi nas boleć to, że jest tak bardzo poniewierany. Bo poniewierana jest miłość Boga do człowieka. Bo chcą nam odebrać to, co w nas najświętsze i sprawia, że jesteśmy ludźmi - to znaczy kimś, kto jest w stanie, jako istota wolna, swoją miłością odpowiedzieć na miłość Boga - mówił abp Marek Jędraszewski, dodając, że musi boleć profanacja zarówno tego miejsca, jak i innych miejsc, m.in. kapliczek profanowanych w sobotnie popołudnie w Krakowie.
- Jeśli to nie będzie boleć, to znaczy, że zatraciliśmy w sobie najbardziej podstawową wrażliwość ludzką, że coś zostało w nas stłumione i przybrało najbardziej przerażającą postać obojętności, która przybiera jakże piękne imię tolerancji. Ale za tym kryje się uległość ducha oraz paraliżujące poczucie niemożności - podkreślał arcybiskup.
Przekonywał również, że chrześcijanin, który nie chce być Bożym dzieckiem i przyjmuje mentalność tego świata, zamyka przed sobą przyszłość. Co zaś trzeba zrobić, by być dzieckiem Bożym? Przede wszystkim - zdaniem metropolity - należy się nawracać, czyli wracać do pierwotnego stanu swojego ducha. Do tego konieczna jest świadomość bycia kochanym przez Chrystusa, który szuka każdego z nas, by doprowadzić nas do królestwa swojego Ojca. Konieczna jest też świadomość, że kocha nas Jego Matka, która tu, na Jasnej Górze, wysłuchuje nas tak, jak słuchała weselników w Kanie Galilejskiej, gdy zabrakło im wina. I dziś mówi Ona do Jezusa: "Synu, temu polskiemu narodowi tak wiele potrzeba Twojej łaski, pomocy i zbawienia!".
- Drugi warunek Bożego dziecięctwa to nasza postawa, która jest odpowiedzią na tę miłość - podpowiadał abp Jędraszewski. Powinniśmy więc zawsze stawiać Boga na pierwszym miejscu, ponad wszystkie inne wartości. - Kochać Boga z całego serca to także kochać siebie i odkrywać w sobie godność, którą obdarzył nas Bóg. Kochać siebie jako kobietę i mężczyznę. Tego nie wolno dowolnie zmieniać ani ośmieszać. Ten dar bycia kobietą i mężczyzną, kochanie go, przekłada się na miłość do dzieci. Bo dzieci trzeba kochać w sposób piękny i odpowiedzialny, również w zatroskaniu o to, by uchronić je przed ideologiami, które chcą pozbawić je niewinności - zauważył arcybiskup.
Od tego, kim będą kolejne pokolenia dzieci, zależy bowiem, jaki będzie kiedyś nasz naród. Z tym wiąże się miłość ojczyzny, której tożsamość mamy obowiązek ocalić. Nie wolno nam więc dać złamać się przez ideologie, które chcą wyrzucić Boga z naszych serc i stworzyć nowy świat. - Zły świat, bo jeszcze nigdy nie stworzono dobrego świata bez Boga - zaznaczył metropolita.
Posłuchaj całej homilii abp. Jędraszewskiego:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).