Przyrzekamy!

Pół wieku temu setki tysięcy Polaków na Jasnej Górze przyrzekły Maryi wierność oraz walkę z narodowymi wadami.

Reklama

Na oczach całego świata, w środku sowieckiego imperium, ogromna rzesza Polaków stojąc przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej zawierzyła Maryi i Jej Synowi siebie, naród i losy Ojczyzny. Powstawał program moralnej odnowy, który nadal jest aktualny. Autor ślubów kard. Stefan Wyszyński przeżywał uroczystość w samotności, izolowany w Komańczy.

Zaczęło się w Prudniku
W 1955 r. wypadała 300. rocznica zwycięskiej obrony Jasnej Góry. Uwięzionego Prymasa listownie powiadomił o związanych z tym planach generał paulinów o. Alojzy Wrzalik. Los sprawił, że ks. Prymas przebywał wówczas internowany w Prudniku na Śląsku Opolskim. Było to niedaleko miejsca, gdzie w czasie potopu schronił się na wygnaniu król Jan Kazimierz. Pamięć o tamtych wydarzeniach przywracała Prymasowi także lektura Henryka Sienkiewicza, której z pasją się wówczas oddawał. Analogie nasuwały się oczywiste. Naród przeżywał upadek ducha oraz doświadczał obcej przemocy. Znaczna część elit zawiodła, czy nawet zdradziła, przechodząc na stronę przeciwnika. Obrona Jasnej Góry przed Szwedami była nie tylko niezwykłym sukcesem wojskowym, ale także chwilą przebudzenia ducha – żarliwej modlitwy i gotowości do zmiany swego życia. Kardynał wspominał: „Myśl o odnowieniu Kazimierzowskich ślubów w ich trzechsetlecie zrodziła się w mej duszy w Prudniku, w pobliżu Głogówka, gdzie król i prymas przed trzystu laty myśleli nad tym, jak uwolnić Naród z podwójnej niewoli: najazdu obcych sił i niedoli społecznej”.

Chwila natchnienia
Odnowione śluby jasnogórskie miały być pierwszym etapem przygotowań narodu do Millennium Chrztu. Rzeczywistość komunistycznego państwa była wyzwaniem, nakazującym raz jeszcze przemyśleć wszystkie konsekwencje, jakie dla Polski miało wejście do świata chrześcijańskiego. Tak zrodził się program Wielkiej Nowenny – dziewięciu lat modlitwy i moralnej odnowy, do którego wstępem miały być Jasnogórskie Śluby Narodu. Tym razem jednak ślubować nie miał władca w imieniu narodu, lecz sam naród. Prymas długo zbierał się do napisania tekstu ślubów. Ostatecznie, pod wpływem głębokiego wewnętrznego impulsu, tekst powstał w Komańczy 16 maja wcześnie rano, przed poranną Mszą św. Tekst odnosił się do ślubów Jana Kazimierza. Zawierał także obietnicę trwania w wierze oraz przyrzeczenie walki z narodowymi wadami. Wzywał do pracy na rzecz sprawiedliwości społecznej.

O tym, że powstał tekst ślubów narodu, nie wiedział prawie nikt, nawet większość biskupów. Tekst na Jasną Górę przewiozła „ósemka” Maria Okońska z Instytutu Prymasowskiego. Został przepisany dopiero w nocy, w przeddzień uroczystości ku czci Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej. Otrzymał go bp Michał Klepacz, wówczas przewodniczący Episkopatu Polski. Został upoważniony do tego, aby w imieniu Prymasa Polski odczytać tekst ślubów. 26 sierpnia 1956 r., tuż przed rozpoczęciem Mszy św. koncelebrowanej na szczycie, otrzymali go pozostali biskupi, został także rozprowadzony wśród wiernych.

Tam był naród
Szczęśliwie się złożyło, że uroczystości przebiegały w okresie tzw. odwilży. Władze, na skutek społecznych protestów, a przede wszystkim buntu robotników w Poznaniu w czerwcu 1956 r., starały się nieco złagodzić swą politykę. Pomimo wielu utrudnień, liczne grupy pielgrzymkowe dotarły na Jasną Górę w liczbie, która przekraczała wszelkie oczekiwania. Powszechne wśród ludzi było przekonanie, że po raz kolejny na Jasnej Górze może się odwrócić karta naszej historii. Niesamowity był nastrój poprzedzający uroczystość. Ogromne tłumy napłynęły do klasztoru już dzień wcześniej i pozostały tam nocą. „Wszędzie pełno było pielgrzymów. Oblegali wszystkie konfesjonały. W zakrystii spowiadali się księża. (...) Zabrakło konfesjonałów. Księża słuchali spowiedzi na stopniach i załomach murów. W jednym czasie spowiadało 200 kapłanów” – zanotowano wrażenia z tamtych chwil. Uroczystości były także wstrząsem dla przedstawicieli władzy. Oficer bezpieki, później minister Franciszek Szlachcic, który służbowo udawał pielgrzyma, napisał później: „Nigdy dotąd nie widziałem w jednym miejscu takiej masy ludzi. Największe wrażenie zrobił wystawiony fotel, który symbolizował domaganie się obecności kard. Stefana Wyszyńskiego”. Na fotelu z herbem uwięzionego Prymasa położono wiązankę biało-czerwonych róż. Dla wszystkich miejsce to było głośnym wołaniem o wolność dla Prymasa Polski.

Dwa ślubowania
Bp Michał Klepacz wiedział, że kilka chwil przed momentem, gdy zacznie odczytywać tekst ślubów narodu, w Komańczy dokona tego samotnie ks. Prymas. Później okazało się, że tekst był przez obu hierarchów odczytany niemal równocześnie. Ks. Prymas odczytał go, stojąc samotnie przed wizerunkiem Maryi Jasnogórskiej w swej kaplicy. Bp Klepacz – po Mszy św. na jasnogórskim szczycie. W ciszy, przepełnionej jakimś niezwykłym napięciem, setki tysięcy ludzi po każdym przeczytanym wersecie ślubowania odpowiadało: „Królowo Polski, przyrzekamy”.

Od tego momentu nic nie było po staremu. Biskupi i wierni zaczęli coraz głośniej dopominać się o zwolnienie Prymasa i wolność dla Kościoła i narodu. Partia osłupiała z przerażenia i bezradności. Osłupiał także naród, widząc znów ponownie siebie takim, jakim w rzeczywistości zawsze był. Ludzie przestali się bać. Milowymi krokami zbliżał się polski Październik, który kończył czas stalinowskich zbrodni i bezprawia.
Jeszcze uwięziony kard. Wyszyński, gdy wysłuchał relacji o przebiegu uroczystości na Jasnej Górze, stwierdził: „Bóg jeszcze raz pokazał, w imię jakiej siły trzeba jednoczyć i odradzać naród”.

artykuł z numeru 34/2006 20-08-2006

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama