Kolęda. Skoro nie o religii w szkole i tych wszystkich modno-aktualnych tematach, to o czym?
Z przymrużeniem oka patrzę na wszelkie sondy w Sieci. Wiedząc, jakie są profile moich rozmówców, patrząc na aktualne w serwisach społecznościowych trendy, w dużym stopniu można przewidzieć wynik. Stąd wyciąganie wniosków na ich podstawie jest przysłowiowym wróżeniem z fusów.
We wtorek jeden z wirtualnych znajomych zauważył, że wypowiadające się w imieniu zwykłych ludzi elity najczęściej niezbyt wiedzą, co w trawie piszczy. Stąd wiele tematów nagłaśnianych jest w myśl zasady: skoro w Warszawie pada śnieg to znaczy, że cała Polska jest zaśnieżona. Tymczasem ci zwykli ludzie żyją zupełnie innymi problemami.
Kapitalnym tego przykładem są obserwacje czynione na kolędzie. Tak się jakoś składa, że do tej pory nikt nie pytał, nie inicjował rozmowy na tematy od dłuższego czasu nie schodzące z pierwszych stron gazet i stron internetowych. Ktoś powie zaścianek. Być może. Gdzieś na obrzeżach, Internet bywa „w porywach”, najbliższy kiosk z gazetami jedenaście kilometrów. Wieczorami do okien zaglądają sarny i łosie, w nocy lis zakradnie się na podwórko, a te stwory z reguły nowin ze świata polityki, biznesu, religii, nie przynoszą. Za to bywają z nimi spore kłopoty. Zniszczone oziminy, latem położona pokotem kukurydza, kilkadziesiąt kur zaduszonych w kurniku. Słuchają później w domach zielonych ludzików i przecierają oczy ze zdumienia słysząc jaką to zbrodnię popełnili ich prarodzice, osiedlając się na terenach należących do zwierząt.
Ale nie o ekologii być miało, chociaż i na dziki, wylatujące na drogę zmierzających do autobusu dzieci, skarżą się po kolędzie rodzice.
A właśnie o tę drogę chodzi. W drugiej połowie roku autobus przychodzi o 6:30. Najmłodsi wracają o 12:10. Najstarsi po piętnastej. Dojeżdżający do miasta jeszcze później. Bywa, że o 18:50, czyli ostatnim autobusem. Wytłumacz dzieciom i ich rodzicom, że państwo świeckie, rozdział Kościoła od państwa i wszystkie te bla, bla, bla, poparte internetowymi sondami i wizjami, wypowiadających się w imieniu zwykłych ludzi. Za głowę się złapią albo w czoło popukają. Bo jak, po nocach ma gnać z dzieciakiem do salki? A lekcje kiedy? A z dzieciakiem porozmawiać? Temat po prostu nie istnieje.
Skoro nie o religii w szkole i tych wszystkich modno-aktualnych tematach, to o czym?
Powiem tak: trosk, radości w rodzinie i parafii jest tyle, że po piętnastu latach dzielenia się nimi wiemy, że na kolejne piętnaście lat ich wystarczy. Mimo, iż kolęda z roku na rok coraz dłuższa. Choć domów nie przybywa.
I o to właśnie na kolędzie chodzi. By dzieląc się radościami i troskami budować wspólnotę, tworzyć więzi, skupić się na tym, co Sobór nazwał eklezjologią komunii.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).